Jeśli niezaradni jeszcze nie są biedni (np. niezaradne wdowy), to naokoło nich wyrasta wianuszek hien, wyrywających im posiadane jeszcze pieniądze. Co jest, niestety, z punktu widzenia gospodarki korzystne: pieniądze przechodzą z rąk ludzi niezaradnych, którzy by je marnowali - do rąk tych, którzy umieją nimi gospodarować. Dlatego ludzie zamożni winni w testamentach z góry odpowiednio zagospodarowywać pieniądze, by wdowa miała jak najmniej do powiedzenia.
Natomiast pozostałymi niezaradnymi osobami społeczeństwo musi się zająć. W normalnym państwie powstają w tym celu organizacje charytatywne - ale większość pomocy przechodzi po prostu z rąk do rąk: udziela się jej znanej sobie niezaradnej osobie.
Natomiast w państwie socjalistycznym istnieją w tym celu instytucje państwowe, zajmujące się \"pomocą społeczną\", \"zasiłkami socjalnymi\". Instytucje te zużywają na swoje utrzymanie i działalność od 40 do 99,4 proc. (niepobity do tej pory rekord świata przy \"udzielaniu pomocy głodującym dzieciom w Abisynii\" za rządów krwawego płk. Mariana Mengistu).