Życzenia Noworoczne - HYdE PaRK

  
Strona 4 z 4    [ Posty: 35 ]

Napisano: 06 sty 2014, 20:14

zbrodnię smoleńską? Człowieku weź się ogarnij!
~do zenonka


Napisano: 06 sty 2014, 21:09

Szanowny Panie Redaktorze,
po tekstach Rafała Ziemkiewicza, Bronisława Wildsteina, profesora Zdzisława Krasnodębskiego i Łukasza Warzechy prezentuje Pan, pod emblematem „Smoleńsk. Katastrofa czy zamach?”, swoją opinię, swój głos w debacie. Zapewne, do opinii każdy ma prawo i każdy może mieć własną. Taka teraz moda, taka poprawność. Nasuwa się jednak pytanie, czy każdy i w każdej sytuacji powinien z tego prawa korzystać? Czy jest do tego przygotowany? Nikt z nas nie jest omnibusem naukowym, posiadającym tak szeroką wiedzę by mieć uzasadnioną opinię na każdy temat. Przy badaniu katastrofy boeinga nad Lockerbie z wielkim poświęceniem pracowało prawie 4000 specjalistów, reprezentujących niemal wszystkie dziedziny wiedzy. Ich praca przebiegała według pewnego logicznego porządku.

Zilustruję to na przykładzie. W ciemnej ulicy przechodzień natyka się na leżącą postać, nie dającą znaków życia. Powiadamia policję. Przyjeżdżają policjanci, lekarz, prokurator, specjaliści kryminolodzy. Rozpoczyna się drobiazgowe badanie mające ustalić, czy śmierć nastąpiła w sposób naturalny czy wymuszony. Jeśli wymuszony to czy przez denata (samobójstwo) czy przez osoby trzecie (morderstwo). Na tym etapie badań działają wyłącznie eksperci. Nie ma miejsca na „opinie” przechodniów, sąsiadów, reporterów. Działają lekarze anatomopatolodzy, specjaliści medycyny sądowej, laboranci, biochemicy, balistycy (jeśli znaleziono pocisk), często wielu innych specjalistów. Cel jest zawsze ten sam: ustalić przy pomocy metod naukowych przyczynę zgonu denata, odtworzyć szczegółowo przebieg tragedii. Dopiero gdy okaże się, że było to morderstwo, można pytać o sprawcę i jego motywy. To prawda, że znajomość motywów często pomaga ustalić sprawcę, zgodnie z zasadą prawa rzymskiego, która nakazuje szukać sprawcy wśród tych, którzy z takiego zdarzenia uzyskują korzyści. Jednak równie często motywy poznajemy dopiero wówczas, gdy znamy sprawcę i on zechce nam je ujawnić.

W przypadku badań katastrofy smoleńskiej powyższego logicznego porządku działań wiele osób nie respektuje. Pański artykuł „Najmniej prawdopodobna hipoteza” jest tego przykładem. Zgadzam się z jednym Pana zdaniem, które znakomicie odnosi się właśnie do Pańskiego tekstu: „Spór o to, co i dlaczego wydarzyło się 10 kwietnia 2010 r. w pobliżu Katynia, dawno już przestał być przedmiotem racjonalnej debaty.” I tuż po nim, zapewniając, że wczytywał się uważnie w poprzednie wypowiedzi na łamach „Do Rzeczy”, stwierdza Pan, że ”…są one raczej wyrazem emocjonalnego zaangażowania a nie rezultatem namysłu i analizy. Rzecz pierwsza i najważniejsza to to, że do tej pory …. nie udało się znaleźć motywów działania rzekomych zamachowców.” Czyli: najważniejsze dla stwierdzenia zbrodni jest znalezienie motywów. A jeśli nie znamy motywów, to czy na pewno nie ma zbrodni?

Posługując się taką logiką wykrywalibyśmy bardzo nielicznych zbrodniarzy. Morderców z Katynia, Miednoje, Bykowni - pewnie nie. Bo jakiż interes miał Stalin w wymordowaniu tysięcy Polaków, fizycznie i intelektualnie sprawnych? Przecież mógł ich wysłać do łagrów, gdzie pracowaliby na rzecz sowieckiej gospodarki, umacniając jej potęgę, jakże potrzebną w czasach wojny. Kto kiedykolwiek by się o nich dowiedział? W tamtych bezkresach nawet grobów by nigdy nie znaleziono. A on, bezrozumny, żądny zemsty kazał mordować. Decyzja dokonania tego mordu była całkowicie nieracjonalna a jeszcze bardziej nieracjonalne było pozostawienie ciał ofiar na miejscu zbrodni. A jednak zbrodni dokonano, ciała zakopano na miejscu kaźni, wszystko wbrew wszelkiej logice. Lecz zgodnie z logiką, gdy odkryto mogiły, najpierw rozpoznano (a uczyniła to komisja międzynarodowa!), że to była zbrodnia, później szukano sprawców.

Gdy ich ustalono ponad wszelką wątpliwość, zaczęto zadawać pytania o motywy. Czy jesteśmy pewni, że już poznaliśmy je wszystkie? A jeśli znamy ich część, to czy mamy prawo mówić jedynie o „częściowej zbrodni”? Dążenie do ustalenia motywów jest działaniem ważnym ale głównie z punktu widzenia prewencji. Znajomość motywów w najmniejszym stopniu nie zmienia tego, co już się stało i jak się stało. Motywy to szerokie poletko dla badań psychologów, filozofów, historyków, także dziennikarzy. Często, te prawdziwe są ustalane po wielu latach, po otwarciu tajnych archiwów, opublikowaniu pamiętników znaczących postaci, czasem w wywiadach udzielonych tuż przed śmiercią którejś z osób zaangażowanych. Często jednak pozostajemy nadal w niepewności czy dostępne źródła są wiarygodne a umierający bandyta na łożu śmierci powiedział dziennikarzowi prawdę. Pan tę niepewność traktuje jednak jako poważny argument za tym, że zbrodni nie było.


Fakty można ustalić

Raporty MAKu i Komisji Millera nie są zadowalające. Główną przyczyną jest szereg wewnętrznych sprzeczności i pominięcie wielu danych pomimo, że są zapisane w rejestratorach (jak np. położenie TAWS 38, brak synchronizacji ruchów wolantu i sterów wysokości, zanik zasilania na wysokości 16 metrów). Z punktu widzenia poprawności naukowej, zdaniem wielu naukowców, mają wartość niewielką, w szczególności nie wyjaśniają większości zjawisk i etapów katastrofy. Ich niski poziom merytoryczny spowodował, że ponad stu dziesięciu naukowców postanowiło wspólnie ustalić prawdziwe przyczyny i przebieg katastrofy. W tym gronie jest wielu wybitnych specjalistów, również od konstrukcji lotniczych i badania wypadków. Grupa ta, działająca niezależnie od zespołu parlamentarnego prowadzonego przez Antoniego Macierewicza, zorganizowała dwie konferencje naukowe, na których w kilkudziesięciu referatach przedstawiono własne ustalenia. Ustalenia oparte na rzetelnej, naukowej analizie dostępnych informacji. A wbrew Pana opinii, wiele tych informacji jest bardzo dokładnych, w tym informacje pochodzące z polskiej prokuratury (np. zapisy z komputera pokładowego oraz polskiego rejestratora).

Jednym z rezultatów są ustalenia Profesora Biniendy, którego Pan raczył wymienić w swoim artykule. Według Pana „… to co on przedstawia, nie jest faktem… ale hipotezą, której wartość zależna jest od tego, jakie dane wprowadził do swojego modelu Binienda. Te zaś mogą pochodzić wyłącznie z danych zebranych przez rosyjską komisję MAK lub komisję Jerzego Millera….. Jak zatem da się zrozumieć, że błędne ustalenia z raportu Millera w chwili, kiedy stały się podstawą modelu prof. Biniendy, straciły swą wadliwość i przekształciły się w fakt?” Warto tu sprostować: wątpliwe są przede wszystkim tezy obu raportów a nie same dane. Domyślam się, że ma Pan tu na myśli ustalenia dotyczące skrzydła, rzekomo uciętego przez brzozę.

Otóż da się zrozumieć! Wystarczy przeczytać referat prof. Biniendy zamieszczony np. w materiałach I Konferencji Smoleńskiej. Do sprawdzenia wytrzymałości brzozy i wytrzymałości skrzydła nie potrzeba żadnych danych ani ustaleń z raportów MAKu i Komisji Millera. Potrzeba mieć tylko (kosztowny!) program komputerowy i dane wytrzymałościowe drewna brzozowego (takimi danymi z całego świata dysponuje np. prof. Chris Cieszewski). To co wyliczył komputer nie jest hipotezą lecz stuprocentowo pewnym wynikiem.

Gdybyśmy nie potrafili dokonywać takich obliczeń, nie lądowalibyśmy na Marsie, nie znalibyśmy laserów, GPS-u, zapisu cyfrowego, elektrowni atomowych i tysięcy innych wynalazków. Wyniki obliczeń nie są hipotezami. Nauka stawia hipotezy ale, gdy to możliwe, weryfikuje je przy pomocy badań i obliczeń. Profesor Binienda sprawdził hipotezę: czy brzoza, nawet gruba i twarda, może uciąć skrzydło samolotu Tu 154? Wykonane obliczenia matematyczne taką możliwość wykluczyły. Nikt z naukowców ich nie podważył a żadna z komisji takowych nie przeprowadziła. Na pytanie o nie Edmund Klich odpowiadał dziennikarzowi: „jak walnęło to się urwało”. Oto jaki prosty „argument naukowy”! A prof. Biniendy nie przekonał.

Mimo skąpych danych, rzeczywiście często niepewnych, wiele udaje się ustalić w sposób pewny. Współczesna nauka ma szereg możliwości odkrycia tego co skrzętnie zakryte. Pański argument \"z braku motywów jak i dowodów (hipoteza zamachu – przyp. wł.) wydaje mi się najmniej prawdopodobnym wyjaśnieniem katastrofy smoleńskiej”, jest kolejnym w dyskusji argumentem pozanaukowym. Poczekajmy na dalsze wyniki rzetelnych badań naukowych. Rolą dziennikarzy powinno być wspieranie ludzi nauki, którzy nie bacząc na różne, znane nam zagrożenia, odważyli się wypełnić przysięgę doktorską, zobowiązującą do odkrywania prawdy. Dyskusja, jaka przetoczyła się w Pańskim piśmie u wielu czytelników mogła wywołać wrażenie, że w sprawie katastrofy smoleńskiej nadal niewiele wiemy, wszystko jest wątpliwe, nawet wyniki obliczeń komputera. Obszerny materiał obu Konferencji Smoleńskich jest tego dobitnym zaprzeczeniem. Warto aby każdy, zanim wyrazi swoją opinię o tej katastrofie, zechciał się z nim zapoznać. Wówczas dyskusja ma szanse z emocjonalnej stać się merytoryczną.

Wyniki badań prof. Biniendy nie są jedynymi, które podważają ustalenia MAKu. Można wskazać wiele innych, które zbliżają nas do odpowiedzi na zasadnicze pytanie czy samolot rozpadł się w wyniku uderzenia w ziemię czy też jego fragmentacja nastąpiła w powietrzu. W większości nie są to hipotezy lecz wyniki szczegółowych badań i obliczeń. Nikt z naukowców dotąd nie zadał pytania o motywy bo odpowiedź nie ma żadnego znaczenia dla badań nad przyczynami i przebiegiem katastrofy. Jeśli część naukowców wskazuje na możliwość eksplozji, to nie wykluczają oni np. eksplozji zbiornika paliwa. Tak więc droga do szukania „siły sprawczej” jeszcze daleka a do rozważań nad motywami działania tej „siły sprawczej” – jeszcze dalsza.


Fenomen rosyjskiej zemsty

Znaczna część Pana wypowiedzi dotyczy metod działania radzieckich i rosyjskich władz i służb specjalnych. Głównymi tezami są: po pierwsze, Rosjanie, nawet jeśli podejmują działania z zemsty, to działania te dotyczą wyłącznie „swoich” (Litwinienko, Politkowska), po drugie, zawsze ściśle kalkulują czy im się to opłaci, czy nie ryzykują zbyt dużo. Na zaprzeczenie pierwszej tezy można podać dużo przykładów. Rzecz w tym, że w większości przypadków zleceniodawców nie złapano. Obaj synowie płk. Kuklińskiego zginęli w tajemniczych okolicznościach, Ali Agca nie działał sam, sprawa śmierci Arafata wymaga wyjaśnień. W końcu, czy motyw zemsty Stalina za rok 1920 nie pojawia się przy rozpatrywaniu mordu katyńskiego? Jeśli chodzi o drugą tezę, to pozwolę sobie zacytować wybitnego znawcę Rosji, Włodzimierza Bączkowskiego: „szpiegostwo i dywersja przedstawiają więc nie jeden z wielu składników siły państwowej Rosji, jak w krajach Zachodu, lecz stanowią czynnik zasadniczy, bez którego trwałość, wielkość i wiele sukcesów Rosji staje się niezrozumiałymi fenomenami”. Można jeszcze dodać, że pojęcie racjonalności zawsze musi być odniesione do osób oraz zakładanych celów ich działania. To jedna z przyczyn, dla których poszukiwanie motywów często kończy się fiaskiem.

Na początku, by nie pominąć całkowicie wartości dociekań nad motywami ludzkich działań, przypomniałem rzymską zasadę szukania sprawców wśród profitentów skutków tych działań. Na zakończenie pozwolę sobie przywołać inną, równie ważną: gdy nie ma zbrodni – nie ma potrzeby zacierania śladów, niszczenia ewentualnych dowodów, mataczenia.

W swoim artykule próbuje Pan przekonać czytelnika, że w Smoleńsku zbrodni nie było, że ze wszystkich innych możliwości jest ona najmniej prawdopodobna. Niestety, nie znalazłem w Pana tekście prób wyjaśnienia dlaczego w tej sytuacji Rosjanie:

- nalegali by badać zdarzenie w oparciu o Konwencję Chicagowską, która dotyczy samolotów cywilnych (konwencja nie klasyfikuje przelotów lecz samoloty!), co uniemożliwiło jakiekolwiek prawne działania przed i po ogłoszeniu raportu;
- niemal natychmiast po katastrofie przesuwali części wraku samolotu z miejsc upadku;
- już kilka godzin po katastrofie zwieźli płyty betonowe i duże ilości piachu, pokrywając nimi dużą część wrakowiska, zanim drobniejsze części samolotu zostały zlokalizowane, rozpoznane i opisane;
- dokonali oblotu miejsca katastrofy bez obecności ekspertów polskich, pomimo ich obecności na miejscu;
- wkrótce po katastrofie wybijali szyby we wraku oraz przecinali przewody ciśnieniowe mechanizmów wykonawczych (tu trzeba przypomnieć, że szkło organiczne, stosowane w lotnictwie, zachowuje pamięć naprężeń i szczegółowy przebieg wielu katastrof lotniczych mógł być dzięki temu odtworzony dokładniej; zanim odpowiemy na trudne pytanie czy były jakieś motywy zamachu, spróbujmy ustalić choćby motywy wybijania szyb);
- przez kilka miesięcy wrak przetrzymywali „pod chmurką”, gdzie był opłukiwany deszczami i „dezynfekowany” promieniami UV, znakomicie rozkładającymi wiele produktów chemicznych, łącznie z produktami rozkładu materiałów wybuchowych;
- rok po katastrofie pokazali polskim dziennikarzom wrak umyty ze wstawionymi szybami;
- nadal przetrzymują „czarne skrzynki” a dostarczone przez nich kopie zapisów różnią się długościami nawet do kilkudziesięciu sekund;
- po ponad trzech latach wrak samolotu nadal przetrzymują.

Należałoby również wyjaśnić dlaczego, pomimo ustawowego nakazu, prokuratura polska nie przeprowadziła sekcji zwłok ofiar w chwili ich przywiezienia?

Takich pytań jest znacznie więcej i dotyczą bardzo licznych i różnorodnych działań i zaniechań strony rosyjskiej i polskiej. Czy bez wcześniejszej odpowiedzi na nie rzeczywiście można postawić tezę, że spośród wielu innych właśnie hipoteza zamachu w Smoleńsku jest najmniej prawdopodobna? Jaką wartość naukową ma jej uzasadnienie jedynie brakiem wiedzy o motywach?
~netlandia

Napisano: 06 sty 2014, 22:14

a co to kuźwa za wstawka - za przeproszeniem ch.... wie kogo do ch.... wie kogo i ch..... wie z czego - ot i propaganda - brawa dla wklejacza podobnego tuby propagandowej

i co to ma do życzeń noworocznych także ch...... go wie!
~no kuźwa...

Napisano: 06 sty 2014, 22:40

Kto wam przeczyta takie referaty?!
Wiecie że nikt.
~Adam

Napisano: 07 sty 2014, 1:17

Słusznie Adamie zauważyłeś, świat się zmienia, a Ty stoisz w miejscu jak betonowy słup.
~Adasia



  
Strona 4 z 4    [ Posty: 35 ]
NIE PRZEGAP WAŻNYCH INFORMACJI! POLUB NASZ PROFIL NA FACEBOOKU
[ ZAMKNIJ ]
Usuń ciasteczka witryny
 
x

 

x