Jest znana mi rodzina, w której ojciec jest alkoholikiem, który miewa co jakiś czaqs padaczkę alkoholową. Są tam małoletnie dzieci, które bardzo przeżywają widok ojca tracącego nagle przytomność - nawet na ulicy, który miota się uderzając głową o beton. Widik straszny. Bardziej jednak dramatyczne są przeżycia tych dzieci - jest to dla nich przeżycie traumatyczne.
Tak to trwa od lat i nikt z tym nic nie robi.
W trosce o te dzieci poprosiłam kierowniczkię MOPS o wgląd w sytuację tychże dzieci, o ewentualną pomoc tej rodzinie, o ochronę ich i ewentualne spowodowanie leczenia odwykowego ojca. Poprosiłąm o zachowanie tajemnicy mojego nazwiska, gdyż znamy się osobiście z kier. MOPS.
Otóż podobno po kilku dniach zjawiły się w tej rodzinie dwie panie w celu doikonania wywiadu.
Wielkim i równie traumatycznym przeżyciem było dla mnie spotkanie z owym ojcem, króry oswiadczym mi: cyt: \"i co sąsiadko, podkablowałaś nas do MOPS-u, informując, iż od nich dowiedziała się kto \"doniósł na ich rodzinę\".
Pytam więc: czy panie, pracownice MOPS, zobowiązane były do zachowania tajemnicy? Czy tak ma wyglądać praca MOPS?
Nie dziwmy się, iż po takich p[rzypadkach, często w obawie o własne bezpieczeństwo nikt nie reagije na krzywdę dzieci, czy wogóle człowieka jaka dzieje się w wielu rodzinach!
Wiem, że zachowanie tajemnicy jest obowiązkiem ustawowym. Być może się mylę. Proszę o szczerą ionformację.