co dalej - Uzależnienia, Bezdomność

  
Strona 1 z 1    [ Posty: 2 ]

Napisano: 07 lip 2012, 4:41

witam
to moj pierwszy raz na forum...jestem po slubie 11 lat. na studiach i po studiach byly balety i duzo alkoholu. nie widzialam w tym zagrozenia bo alkohol nie stanowil dla mnie kwestii ktorej nie kontrolowalam. moj maz od 2,5 roku jest trzezwiejacym alkoholikiem.uznanie przez niego samego nalogu bylo dla mnie ogromnym zaskoczeniem bo bylam na tyle wylaczona z racjonalnego postrzegania sprawy i wspoluzaleniona, ze nie widzialam ze pijac 8-10 piw dziennie moj maz ma problem.picie m. mialo charakter\" na ciaglym rauszu\" bez burd, na wesolo, dusza towarzystwa, brak stalej pracy, ciagla hustawka finansowa w zwiazku z tym. urodzilam dwoje dzieci, nie wiedzac o jego nalogu. skonczyl terapie, poglebiona, obecnie nie pije. ja dwa lata dla wspoluzaleznionych...i nie radze sobie z byciem z nim...zawsze twierdzi ze \"nie umiem z nim rozmawiac\".brakuje mi poczucia wsparcia, bo zachowuje, a przynajmniej staram sie zachowac zasade odzielenia sie od niego aby budowac siebie...i wtedy tak naprawde nie rozumiem sensu takiego zwiazku. obecnie moj maz mam wrazenie nadal nie wytrzezwial...nie chce, badz nie potrafi wziasc finansowej odpowiedzialnosci za rodzine... zyje zawsze a konto faktury \"ktora splynie za trzy miesiace\" i pokryje akurat wszystkie poczynione dlugi i oczywiste koszty zwyklego zycia :czynsz, rachunki...na biezace zycie pozostawiajac niewiele, czesciej nic. ja pracuje ale moje zarobki po opoznionym starcie zawodowym ze wzgledu na dzieci przy jego rwanych dochodach, nie gwarantuja bezpieczenstwa...on nie chce rozmawiac o podjeciu jakiegos stalego zajecia co przy jego typie dzialalnosci jest mozliwe, nie dowiaduje sie dlaczego bo \"nie umiem wlasciwie rozmawiac\" jak twierdzi... ostatnio powiedzial mi wprost, zebym nie liczyla ze bedzie mnie utrzymywal _na co nie licze, sama na siebie zarobie_dodal jeszcze ze nie bedzie tez moim \"tatusiem ktory placi rachunki\"...moj maz jest bardzo aktywnym uczestnikiem forum 12 krokow jak i grup wsparcia AA, bardzo koncentruje sie na swoim zdrowieniu, cokolwiek to znaczy...przez te 2,5 roku oprocz tego ze nie pije i sie od siebie skutecznie oddalamy, nic sie nie zmienilo w naszym zyciu...dlugi nadal sa, ma te same nawyki niearcjonalnego robienia zaleglosci finansowych, remont nigdy niedokonczony..moja ogromna wiara w niego , jego potencjal, wartosci uchodz ze mnie kadego dnia...nie umiem okazac entuzjazmu jego planom, bo zadko sie dzieja w realu...od kiedy zdradzil mnie z moja najlepsza przyjaciolka (przed terapia) zachwial moja wiare nie tylko w szczerosc zwiazku ale uderzyl w moje poczucie wartosci mnie samej jako kobiety ... zdaje sobie sprawe ze powinnam w sobie lokowac zrodlo wlasnej wartosci, ale racjo nie idze z emocjami czasem...mam poczucie osamotnienia i pustki. on swoja prawdopodobna tesknote za alkoholem rekompensuje porno stronkami, forum 12 i filmami w nadmiarze...dzieci go kochaja i on je rowniez bardzo, i to jest cenne...ja natomiast czuje jak ten zwiazek wysysa ze mnie cala witalnosc. nie lubie siebie ciagle zmartwionej, z napadami placzu, przerazonej wewnetrznie i majacej nadzieje ze kiedys bedzie inaczej, ze on bedzie inny...nie umiem z nim rozmawiac...i to bardzo boli , to milczenie...jak zdarza mi sie byc nieustepliwa w szukaniu jakiegokolwiek dialogu o naszej przyszlosci, o tym jak sie czuje, zaczyna byc bardzo nerwowy, wyzywa mnie, nigdy od niekogo nie uslyszalam takich obelg...ostanio pchnal mnie na oczach mlodszej corki...pierwszy raz. nie uznal ze jest to cos za co powinien przeprosic...mialam za swoje. jestem przerazona tym ze trwac tak nie chce i ze zmiana oznacza porazke...boje sie i nie wiem co zrobic. nie wiem czy moja wiara ze wszystko sie jakos ustabilizuje ma racje bytu ,potrzebuje wiedziec co ma racje bytu...nie moge pojac ze tak mozna zaprzepascic milosc i zaufanie drugiego czlowieka. na ten moment wymyslilam wyjaz zeby sie oddalic...a co dalej?nie wyobrazam sobie ze moje zycie moze tak dalej wygladac...
~maria


Napisano: 09 lip 2012, 0:33

myślałaś o terapii rodzinnej?
Pomyśl, to może być dobra droga.
~betta


  
Strona 1 z 1    [ Posty: 2 ]
NIE PRZEGAP WAŻNYCH INFORMACJI! POLUB NASZ PROFIL NA FACEBOOKU
[ ZAMKNIJ ]
Usuń ciasteczka witryny
 
x

 

x