dzieci kucharze - chyba cos nie tak... - Placówki Opiekuńczo-Wychowawcze, Ośrodki Adopcyjno-Opiekuńcze

  
Strona 1 z 9    [ Posty: 84 ]

Napisano: 09 mar 2015, 12:50

witam.
Nie chcę budzić dzieci o g. 5 rano, i nię chce aby komuś stała się krzywda - skaleczenie nozem , poparzenie woda , olejem..

niedawno pisałem o zmianach jakie maja u nas (POW) nastąpić, a mianowicie wychowawcy z dziećmi maja gotować posiłki. Nie zajęcia kulinarne ale pełne , od śniadania przez obiad i kolacje.

Jest szansa na walkę o przywrócenie właściwej funkcji wychowawcy.Zwiazki zawodowe powinny wystosować pismo do rzecznika praw dziecka o opinie. Będziecie widzieć dlaczego.
W mojej placówce (13 lat stażu))są zapędy że posiłki będzie gotować wychowawca z dziećmi - najpierw śniadania, dziecko , dyżurny wcześniej budzony i gotowanie śniadania, potem , za kilka miesięcy pobieranie zaliczki i robienie zakupów , gotowanie od śniadania przez obiad i kolacje. Sluzyc to ma lepszemu usamodzielnieniu wychowanka. Takie sa zalecenia urzędu wojewódzkiego.

Przeczytajcie to: https://brpd.gov.pl/sites/default/files/ ... st_men.pdf
Tag: Rzecznik praw dziecka wystąpienie do ministra edukacji narodowej – z dnia 02 marca 2015

Krew sie zagotuje. To samo dziecko, ten sam ce, czyli lepsze przygotowanie do samodzielnosci, agodnośc pracy z naukami pedagogicznym, ale u nas do garów, a tam oddziaływanie wychowawcze z prawdziwego zdarzenia

To propozycja rzecznika, uznana przez niego , dotycząca zmian w wychowaniu i opiece nad dziećmi, majaca na celu lepsze przygotowanie dziecka do samodzielności. Jak zatem ma się nasz kierunek przygotowania dziecka do samodzielności poprzez gotowanie do kierunku jaki preferuje rzecznik. Czy masz kierunek przystaje do prawa, bezpieczeństwa i jest zgodny ze współczesnymi naukami pedagogicznymi.
Być może to co u nas się dzieje nie jest zgodne ze współczenymi naukami pedagogicznym
Rzecznik już pokazał jak takie przygotowanie powinno wyglądać. Preferuje rozwiniecie oddziaływań pedagogicznych
mmario


Napisano: 12 mar 2015, 11:20

wszystko zależy jakie ze względu na wiek macie dzieci i jak chcecie to rozwiązać. My od 2006 roku
wszystko robimy sami a właściwie wychowankowie robią sami. Najpierw byliśmy jako taka można powiedzieć filia głównej placówki 12 osobowa (młodzież od 15 r.ż) po wprowadzeniu ustawy jesteśmy odrębną 14 osobową zwykłą placówką. Naszym założeniem było, że wychowankowie mają się przygotowywać do usamodzielnienia min poprzez to że sami dbają o dom sami gotują sami robią zakupy, planują uczą się wydawać pieniądze. Szczerze to nie wyobrażam sobie teraz że miałaby wejść do nas kucharka np. Na przestrzeni tych lat rożnie to bywało byli dyżurni którzy przygotowywali wszystkie posiłki, ale to nie zdawało egzaminu, było trochę upierdliwe i dodatkowo obowiązki nakładało. Dziś funkcjonuje to tak, że dyżurny (a w zasadzie dwóch na dzień) przygotowuje obiad dla wszystkich a śniadanie i kolacje każdy robi sobie. Różnie wstają do szkoły różne rzeczy im smakują. Chcesz zjeść przed szkołą wstajesz wcześniej i sobie robisz, zaśpisz-cóż. tak naprawdę to i tak oni cały dzień z nosami w lodówce siedzą. Czasem robimy wspólna kolację jak się chce komuś coś specjalnego przygotować albo taka potrzeba się zrodzi. Wszystkie uroczystości święta robimy razem ustalamy menu dzielimy kto co ma przygotować a czas kiedy kto ustalają między sobą. Teraz mamy również młodsze dzieci niż 15 lat choć przeważnie jest to góra dwójka takich i one też sobie radzą. Same sobie robią śniadania kolację a w dyżurach obiadowych są ze starszym który ich uczy. Funkcjonuje to i jak mówię nigdy bym się nie zgodziła na to żeby kucharkę do nas zatrudnili albo tak modny ostatnio katering. na początku fakt zaangażowanie wych musi być żeby wypracować pewne zasady ale teraz my jako wychowawcy jak mamy chęć to pomagamy jak nie to tylko jemy :)
gocha-ja

Napisano: 12 mar 2015, 15:16

O ile jestem w stanie zrozumieć, że pewnie dzieciom odpowiada to, że każdy je co chce i kiedy chce, to nie rozumiem co to ma wspólnego z przygotowaniem do usamodzielnia. Po co uczyć kogoś dbania o dom, skoro po wyjściu tego domu nie będzie miał, albo wróci na melinę? Po co uczyć kogoś gospodarowania pieniędzmi skoro i tak wyląduje w pośredniaku albo na zasiłku z ops? Nawet NIK skrytykował tą patologię, która nazywa się "usamodzielnianie wychowanków". Jak miałem 15 lat to nikt mnie nie zmuszał do prania, gotowania sprzątania. Oczywiście pomagałem, ale nigdy nie było to z góry narzuconym obowiązkiem. Priorytetem moich rodziców była nauka, bo to miało mnie zabezpieczyć przed biedą, bezdomnością, bezrobociem. Dzięki temu potrafię samodzielnie myśleć, poszukiwać informacji i wyciągać wnioski. Proste czynności opanowałem szybko bo... są proste :lol: . Prać, sprzątać, gotować i planować wydatki nauczyłem się w kilka tygodni (z konieczności, a nie z przymusu). Skoro ktoś uważa, że dziecko potrzebuje kilku-kilkunastu lat ćwiczenia prostych czynności, aby np. osiągnęło perfekcję w wycieraniu kurzy, obieraniu kartofli lub parzeniu herbaty i to uważa za sukces swojej pracy, to współczuję (może np. w DPS albo w pracy z głęboko upośledzonymi to byłaby jakaś miara sukcesu)
Skoro wychowankowie robią sobie wszystko sami, to dlaczego pobyt w takim "obozie pracy" kosztuje ponad 3 tys. zł? Za takie pieniądze jestem w stanie zorganizować dziecku 2 razy w miesiącu dwutygodniowe wczasy w obiekcie w standardzie trzygwiazdkowego hotelu (z obsługą) z wycieczkami fakultatywnymi i wyżywieniem (zbiorowym). :lol: :lol: :lol:
Niech mnie ktoś przekona, że lepiej te pieniądze wydać na dom dziecka :lol: :lol: :lol: :lol:
etatysta

Napisano: 12 mar 2015, 20:10

Dlatego właśnie w naszej placówce dzieci nie robia tego wszystkiego same, a jedynie pomagaja wychowawcom, którzy to gotują obiady
gaba

Napisano: 13 mar 2015, 1:49

No to super. Człowiek z tytułem magistra zamiast zając się tym, do czego przygotowywano go przez pięć lat studiów, obiera kartofelki z dziećmi :lol: :lol: :lol: . Pewnie robi to za niecałe 1800 brutto i na umowie czasowej, bo nikt rozsądny więcej niż "najniższą krajową" za takie "specjalistyczne zajęcia" raczej nie zapłaci. :) Nie wiem po co na to stanowisko wymaga się skończenia studiów, skoro do takiej pracy wystarczyłoby ponadgimnazjalne z przygotowaniem zawodowym z małej gastronomii.
etatysta

Napisano: 13 mar 2015, 13:07

Mam takie samo zdanie na ten temat, ale takie są u nas realia
gaba

Napisano: 14 mar 2015, 11:04

witam. to mój post mmario/ mmariusz.

Czasami doszukiwanie sie sedna, sensu doprowadza do wniosku ze jego brak (sensu, wytycznych) powoduje tzw . paraliż pragmatyczny. Człowiek wie ze jest coś nie tak, ale nie potrafi znaleźć sensownych argumentów na potwierdzenie tego.
Przypisywanie wychowawcom co raz to nowszych obowiązków, mających często niewiele wspólnego z pedagogika jest podobne do warunków w których można wykonywać np prace, zatrudnienie. Każdy rozsądny człowiek myślący o zjawisku wykonywania pracy, zatrudnienia od razu ma na myśli umowy, ubezpieczenia, czas pracy, urlopy świadczenia socjalne itp., i całą otoczkę prawna, społeczną.
Ale prace tez można wykonać bez tych wszystkich "dodatków" wziąć ,zrobi i dostać kasę.
No właśnie.... można, czy nie można. Co jest standardem? Co jest właściwe? Czy istnieje powinność sprzeciwu.?

W temacie chodzi o to, aby aspekt wychowawczy nie zastąpił aspektu gospodarczego placówki.
Powtórze pytanie. dlaczego rzecznik praw dziecka nie przewidział nie zawarł możliwości gotowania przez wychowawców i dzieci w swojej propozycji dotyczącej MOW i MOS w zakresie poprawy samodzielności dzieci. czyżby taki poysł nie odpowiadał współczesnym naukom pedagogicznym, nie korelował z prawem, uchybiał przepisom bezpieczeństwa???
zatem czy propozycja UW jest zgodna ze standardami, zgodna z prawem, i czy nie naraża dzieci i pracowników na niebezpieczeństwo. Wystąpienie rzecznika to dobra okazja do dyskusji i zanegowania pomysłu.

I teraz pytanie czy dzieci powinny posiadać umiejętność gotowania, szycia lutowani itp, itp itp....? Taaaaaakkkk, a le w warunkach treningu,rozwijania zainteresowań, hobby . a nie w zastępstwie sprzątaczki , praczki, konserwatora.

Jak to można zrobi? wrzucam link i proszę dyskusje:
Można pogodzić przygotowywanie dziecka do samodzielnego życia, nie popadając w kolizje z innymi standardami, przepisami i nie narażając się na drwinę.. A wiedza, świadomość możliwości pozwoli właśnie wychowawcom na unikanie owego paraliżu pragmatycznego i konformizmu w wielu wypadkach.
Można tez powiedzieć iz propozycja rzecznika i model przedstawiony w linku poniżej jest zgoła odmienny od propozycji zastąpienia kucharki sprzątaczki i praczki w procesie przygotowania dziecka do samodzielności.

https://www.frs.pl/docs/konfrs07-opis_mo ... nienia.pdf
mmariusz

Napisano: 16 mar 2015, 10:18

Mariuszu problem polega na tym, że myślisz kategoriami pedagogiki, a powinieneś zacząć myśleć kategoriami pracy socjalnej. Domy dziecka przestały być instytucjami edukacyjnymi, a stały się miejscem opieki. Pobyt w takiej placówce nie wiąże się z koniecznością nabywania jakichkolwiek kompetencji przez pensjonariuszy, bo to nie jest celem pobytu, tak jak nadrzędnym celem pobytu w żłobku czy DPS nie jest rozwój podopiecznych, tylko zapewnienie im opieki. Oczywiście placówki edukacyjne sprawują również czasem funkcje opiekuńcze, a placówki pomocy społecznej sprawują również czasem funkcje wychowawcze. Porównanie więc placówek edukacyjnych i pomocowych jest nie za bardzo trafione. Priorytetem placówek edukacyjnych jest zmiana (rozwój - edukacja i wychowanie), a "pomocowych" - pełny brzuch, czyste ubranie i wygodne miejsce do spania.
etatysta

Napisano: 16 mar 2015, 13:09

no właśnie. Bład. Tu nie chodzi o porównywanie placówek.

1.Spróbuj udowodnić tezę ze praca socjalna wyklucza aspekt , czy płaszczyznę wychowawczą.
Chodzi ot, w jaki sposób polepszyć samodzielność dziecka, o kierunek. Można , a nawet trzeba wowczas pominąć ze jedna placówka jest w systemie pomocy społecznej, inna w oświacie , może tez być w ministerstwie transportu , rolnictwa, służby zdrowia.
Obstaję przy tym, ze wskazane przeze mnie dwa przykłady pokazują jak powinno się z dzieckiem pracować i są na pewno w ogromnym dysonansie do pomysłów zagnania dzieci do roboty.


2. porównaj,
tak pisze rzecznik :Misją i rolą ośrodków resocjalizacyjnych i socjoterapeutycznych jest przygotowanie wychowanków do samodzielnego, kreatywnego i odpowiedzialnego życia w środowisku pozainstytucjonalnym.
Sposobem uzyskania takiego efektu jest wprowadzenie instytucjonalnej filozofii ukierunkowanej na proces permanentnego usamodzielniania wychowanka poprzez rozwój jego potencjałów (talentów, predyspozycji, uzdolnień, zainteresowań, umiejętności, kompetencji itp.) od samego początku pobytu w ośrodku, w miejsce dotychczasowego procesu wielozakresowego opiekowania się nim i regulaminowego sterowania jego zachowaniami czy poddawaniu go oddziaływaniom o charakterze socjoterapeutyczny.
Temu celowi powinno być podporządkowana infrastruktura ośrodka, jego system organizacyjny oraz stosowane metody pracy edukacyjno–wychowawczej i specjalistycznej.

A tak w naszej ustawie stoi: Ustawa jest tworzona dla dobra dzieci, które potrzebują szczególnej ochrony i pomocy ze strony dorosłych, środowiska rodzinnego, atmosfery szczęścia, miłości i zrozumienia, w trosce o ich harmonijny rozwój i przyszłą samodzielność życiową, dla zapewnienia ochrony przysługujących im praw i wolności,
oraz
Stosując ustawę trzeba mieć na względzie prawo dziecka do : pomocy w przygotowaniu do samodzielnego życia;
oraz
Placówka opiekuńczo-wychowawcza współpracuje, w zakresie wykonywanych zadań, z sądem, powiatowym centrum pomocy rodzinie, rodziną, asystentem rodziny, organizatorem rodzinnej pieczy zastępczej oraz z innymi osobami i instytucjami, które podejmują się wspierania działań wychowawczych placówki opiekuńczo-wychowawczej, w szczególności w zakresie przygotowania dziecka do samodzielnego życia, jeżeli osoby te uzyskają akceptację dyrektora placówki opiekuńczo-wychowawczej oraz pozytywną opinię organizatora rodzinnej pieczy zastępczej.
oraz
Placówka, o której mowa w ust. 1, zapewnia zajęcia wychowawcze, socjoterapeutyczne, korekcyjne, kompensacyjne, logopedyczne, terapeutyczne, rekompensujące braki w wychowaniu w rodzinie i przygotowujące do życia społecznego, a dzieciom niepełnosprawnym także odpowiednią rehabilitację i zajęcia rewalidacyjne.
Cele sa podobne. jak chcesz wyposazyc dziecko w jakiekolwiek kompetencje nie wykorzystując jego potencjałów...jak robota???

Nie widzisz różnicy w pomyśle "moich inspektorów" w polepszeniu samodzielności i tymi które zaprezentowałem w linkach? ??? W mojej placówce rano , chyba o g. 5 mam zacząć gotować dla 30 dzieci zupę mleczna , kroić ser,ogórki pomidory Baaa!!!!!. Ja mam robic...a gdzie tam. dzieciaka mam zbudzić bo to dla jego dobra taka nauka . pewnie planie to ujac, a jak nie bedzie chciał do do sadu bo "nie przestrzega regulaminu placówki" :roll:
Po południu mam z DZIECIAKIEM gotować zupę kartofle , tłuc kotlety..... Do fabryki najlepiej posłać, na budowę, do restauracji, kopalni. Nieee ?? A dlaczego, nie? Sa jakieś powody, ze nie?
Chodzi o wskazanie odpowiedzi : TAK czy NIE i uzasadnienie. To przecież proste proste. Wg kodeksu pracy wykonywanie pracy albo innych zajęć zarobkowych przez dzieci jest dozwolone w niektórych przypadkach i jest mocno prawnie reglamentowane.
. Ale gdyby tak bez zapłaty, a i w ramach (czego?: wychowania, nauki, pracy socjalnej :roll: )--- to granic nie ma!

Ja p.................. :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:
Czy dziecko dostanie srodki ochrony osobistej tak jak kucharka????

A pracownik który o pracy socjalnej ma pojecie ( no bo żeby pomagać i działać zawodowo niemal ekspertem winien być od zjawisk negatywnych dotykających człowieka) z cała mocą takiemu debilizmowi , takim pomysłom winien się przeciwstawić.
Sam pierwszy do rzecznika napiszę o ocenę pomysłu naszych inspektorów wobec koncepcji która on zaaprobował , mającą na celu przystosowanie dziecka do lepszego samodzielnego życia
mmariusz

Napisano: 16 mar 2015, 14:14

Witam. Miałem się nie angażować, niemniej po Twoim wpisie Etatysto przemogłem się. Do dziś uważałem Cię za dość fajnego gościa, krytycznego, sarkastycznego a pomimo to wnoszącego ciekawe sprawy do dyskusji. Dziś dałeś mi i całemu mojemu zespołowi w twarz. Pod płaszczykiem wielkich słów próbujesz udowodnić wyższość działań edukacyjnych nad opiekuńczo-wychowawczymi. Nie wiem po co. To tak jakbyś udowadniał kto: pracownik socjalny, policjant lub lekarz jest ważniejszy podczas podejmowania interwencji. Przy okazji obrażasz i mieszasz z błotem całą rzeszę ludzi zaangażowanych w pracę z coraz trudniejszą młodzieżą. Zastanów się następnym razem za nim coś napiszesz.
P.s. nie bardzo chyba rozumiesz jak działają i czemu mają służyć placówki opiekuńczo-wychowawcze. Skoro tego nie ogarniasz to jednak dobrze, że odszedłeś do EDUKACJI.
Mariusz wszystko można poukładać aby miało to sens i logikę. Jak ktoś zamierza zredukować wychowawcę do roli kucharki to jego sprawa. Głupota ludzka nie zna granic. Napisz do mnie na adres [email protected] prześlę kilka propozycji i opisów jak przygotowanie do samodzielności i cały proces usamodzielniania może być realizowany. Nie możemy mylić usamodzielniania od usamodzielnienia. Wielu traktuje to terminy równo znacznie i wymiennie, stąd też czasem biorą się absurdalne pomysły. Pozdrawiam
marcin75



  
Strona 1 z 9    [ Posty: 84 ]
NIE PRZEGAP WAŻNYCH INFORMACJI! POLUB NASZ PROFIL NA FACEBOOKU
[ ZAMKNIJ ]
Usuń ciasteczka witryny
 
x

 

x