Czyli przy powrocie karcianych na kartę sytuacja wróciłaby do stanu sprzed 2013 r.?marcin75 pisze:Ja mam zachowane nadal trzy grupy po 10 dzieciaków pod opieką wychowawcy w trakcie dyżuru i stąd też mam ich 12. Pewnie, że jakbym poszedł na ustępstwa w 2013 roku toi przy zniesieniu karty powinienem zwolnić dwa etaty. Ja postawiłem na sowim i mam 12 osób.
Skoro dało się wtedy zapewnić ciągłość pracy i standard opieki, to zmiana umów na KP nic nie zmieniła w funkcjonowaniu placówki a zaryzykowałbym nawet stwierdzenia, że spowodowała mniej efektywne wykorzystanie pracowników.
Czy to oznacza, że wprowadzenie KP pogorszyło jakość opieki i umożliwiło funkcjonowanie patologii i dumpingu cenowego w placówkach op-wych? Przy jednakowych regulacjach czasu pracy i wynagrodzenia wychowawców takie sytuacje byłyby niemożliwe, a koszt utrzymania byłby podobny.marcin75 pisze: Nie dajmy się zepchnąć na małość i taniość. Jak rozmawiam z placówkami prowadzonymi przez stowarzyszenia to tam 14 obstawia 4 ludzi, pojedyncze dyżury i ciągłe problemy no ale koszt mamy 2300 miesięcznie.
Posługujesz się dwoma różnymi miarami: "cena" i "jakość". jeśli konkurencyjność placówek ma być stosunkiem ceny i jakości to ceną przegrywasz. Nie wiem jak mierzysz jakość, bo nikt tego nie mierzy i nie ma obiektywnych miar jakości pracy placówki. Nie wiem więc w czym placówka zatrudniająca 4 wychowawców i kosztująca 2300/mc ma być gorsza od tej kosztującej np. 4-5 tys/m-c. Jeśli obie placówki mają jedynie zapewnić opiekę, to obie gwarantują taki sam (wyznaczony standardami) poziom usług. Zastanawia mnie tylko czy obie placówki funkcjonują zgodnie z prawem, bo albo jedna trwoni publiczne pieniądze generując niepotrzebne koszty (przerost zatrudnienia), albo druga łamie prawa pracowników i oszczędza kosztem bezpieczeństwa.
Nie wiem jak 4 wychowawców może np. pójść na urlop, zwolnienie lekarskie lub odebrać godziny i ułożyć grafik zgodnie z prawem). Zmowa i bezkarność pozwalające na wyzysk pracowników jest jednak gwoździem do trumny dla placówek próbujących trzymać standardy przyzwoitości. Pozwalanie na łamanie praw pracowniczych w placówkach jest podcinaniem gałęzi na której się siedzi, bo "gorszy pieniądz wypiera lepszy".



Sądzę, że zamiast pisać rozporządzenia przypominające dyrektorom o przestrzeganiu czasu pracy, dyskutować w MEN o przywróceniu Karty nauczyciela w placówkach podległych MPiPS (deklaracje złożone w jednym resorcie wcale nie muszą się przełożyć na konkretne działania w drugim) może lepiej przyjrzeć się stanowi przestrzegania praw pracowniczych w placówkach, powiadomić odpowiednie instytucje, od winnych wyciągnąć konsekwencje. O prawach dzieci pamiętają wszyscy (i bardzo dobrze!). Teraz czas by wychowawca przestał być wyjęty spod prawa.