Kolejna inicjatywa ZNP - Placówki Opiekuńczo-Wychowawcze, Ośrodki Adopcyjno-Opiekuńcze

  
Strona 9 z 11    [ Posty: 108 ]

Napisano: 10 mar 2016, 10:03

marcin75 pisze: U mnie jest 34 z dzieckiem, 2 godziny kółka zainteresowań dla wszystkich chętnych i 4 godziny na inne czynności na rzecz dziecka. W innych placówkach jest 32 plus 8 w innych 36 plus 4 a jeszcze w innych 38 plus 2.
witam. U mnie jest 40 godzin.. nie wiem jak je nazwać - 40 grafikowych. Funkcjonowało , za moim pomysłem . takie rozwiązanie ze 1 dzień w g. od 9 do 17 miał być na inne czynności, z możliwością przesuwania tego dnia na inny termin, ale zaniechano .... bo wychowawcy kawę pija, plotkują ,nic nie robią
Inna sprawa ze wychowawcy nie potrafili się przed tym obronić. Chociażby takie coś jak ewaluacja, wymiana informacji....Oj. to chyba nie praca...
marcin75 pisze:Etatysta nie jest prawdziwym założeniem, że w pow 40 godzin śmigasz z dziećmi a całą resztę robisz za darmo i w noc
Marcin ma trochę racji, ale przewrotnie... Resztę, nie wszystko oczywiście (tyrać , mecząc łeb można w nocy) można o lać. Tak jak wcześniej podawałem robić inne czynności tylko wtedy gdy jesteś w grafiku, jakieś 6 dni roboczych w miesiacu. I myślałby kto że jakaś refleksja? Z trzech wychowawców jeden jedzie do mowu z dzieckiem, zostaje dwóch, tych dwóch musi mniej więcej w podobnym czasie iśc po dzieci do zerówki i szkoły , w rożnych kierunkach , doprowadzając do tego że przez jakieś 20 min w budynku nie ma wychowawcy.

marcin75 pisze:Wszystko zależy od wielu czynników.
tak. czynnik ludzki. niektóre są niereformowalne. Niektóre , te czynniki zaczynają rozmowę o organizacji od głośnych stwierdzeń ze nie ma nadgodzin. A kwitują: jak tez byłam wychowawca i wiem jak sie w grupach pracuje....sugerując wyraźnie że wina nie w dyrektorze, ale w wychowawcach. I na dodatek wie.... :mrgreen:

drugi czynnik to akt prawny. jestem zdania, że jeżeli pewnych kwestii, jak choćby podziału czasu pracy nie ureguluje sie w akcie prawnym, to taki bajzel zawsze będzie się utrzymywał, a ludzie ze strachu przed zwolnieniem będą prezentowali postawy konformistyczne i beda sie przyczyniali do pielęgnacji nieprawidłowości.

Ostatnio mawiam : sekcja zwłok wyjaśni wszystko - od przyczyny zejścia, po organizacje opieki. Chyba że ktoś męczennikiem chce zostać i opowie o organizacji w samych superlatywach i pójdzie siedzieć bez próby obrony
mmariusz


Napisano: 12 mar 2016, 17:36

dorzucę kamyczek
- dokształcanie: ludzie pracują po 40 godzin w tyg a dokształcają się jeszcze w swoim wolnym czasie! i bardzo często za własne pieniądze, bo przecież na KP to marne grosze na szkolenie

- brak jakiegokolwiek systemu awansu

- nigdy nie przyszłam do pracy pijana, a znam kilka osób KP które przyszły pijane i co? dalej pracują tam gdzie pracowały

- wychowawcy są kadrą pomocniczą i tak są traktowani przez resztę pracowników
(jak wychowawca sprząta coś z dzieckiem to sprzątaczka potrafi powiedzieć"tylko dobrze to zrób" a sama siedzi i kawę pije)

- jestem za powrotem do edukacji, gdzie rozliczają mnie z tego w jaki sposób pracuję z dzieckiem i efektów pracy z dzieckiem a nie z tego czy dziecko ma lampkę w pokoju.
Mariannna

Napisano: 18 kwie 2016, 22:08

Moi drodzy. Wreszcie po likwidacji KN jest normalnie. Uważam podobnie jak Marcin. KN chroni i złych i dobrych nauczycieli. Będąc nauczycielem jesteś w zasadzie nietykalny. Co z tego, że pójdzie sprawa do komisji dyscyplinarnej, nauczyciel taki przedstawi swoich świadków i wraca do pracy. W każdym zakładzie jest tak, że dyrektor ma pracowników, którzy go popierają ale też takich, którzy co by nie zrobił będą go krytykować. Ci ostatni chętnie staną w obronie biednego, skrzywdzonego nauczyciela. To jest chore. Nie rozumiem narzekania - bo dokumenty, bo sprzątanie. No tak jest. Dom Dziecka nie jest internatem, to mam być dom dla dzieci. W domu rodzice uczą dzieci na własnym przykładzie jak wykonywać różne obowiązki (sprzątanie, prasowanie, naprawianie drobnego sprzętu itd)i robią to z dziećmi. Jeszcze 4 lata, po 2020 r. zostaną Ci, którzy naprawdę są dla dzieci i myślą o ich przyszłości. A co do dokumentów. Nie przesadzajmy. Pracując przynajmniej 1 dzień od rana, gdy dzieci są w szkole można spokojnie zająć się dokumentacją. Pozdrawiam.
Mona1

Napisano: 19 kwie 2016, 8:48

No, właściwie to ja uważam, że kodeks pracy też za bardzo chroni złych pracowników. Jeśli taki pracownik popiera dyrektora, to w zasadzie też jest nietykalny. Widać po komentarzach komu i po co była likwidacja KN.:lol: :lol: :lol: :lol:
Słusznie zauważyłaś, że dom dziecka nie jest internatem tylko domem DLA dzieci. Nie jest od uczenia czegokolwiek (bo od uczenia są nauczyciele), ale od zapewnienia opieki (bo od tego są opiekunowie - pracownicy pomocy i obsługi). Jest drogim hotelem zatrudniającym osoby z tytułem magistra do sprzątania, prasowania, naprawiania drobnego sprzętu i zmusza do wykonywania tych prac również dzieci (klientów tego hotelu).
Za 4 lata zostaną tylko ci, którym nie udało znaleźć sobie sensowniejszej pracy za większe pieniądze lub ci, którzy pomimo mgr przed nazwiskiem potrafią tylko sprzątać, prasować i naprawiać drobny sprzęt. O ile za 4 lata będzie jeszcze kim się opiekować. Na forum coraz czeciej pojawiają się "informacje o wolnych miejscach", a pewnie będzie ich coraz więcej.
PS. Nie obchodzi mnie ile zarabia np. sprzątaczka, górnik, prezes banku czy urzędnik i jakie ma z tytułu wykonywanej pracy przywileje. Gdybym chciał mieć tak jak oni, to pewnie został bym sprzątaczką, górnikiem, prezesem banku czy urzędnikiem. Nikomu nie mówię kiedy, jak i za ile ma pracować. Zdrowy dorosły człowiek jest kowalem własnego losu i nie szuka winnych swojej złej sytucji, ale próbuje ją zmieniać. Jeśli ktoś zamierza po studiach prać, prasować etc. za 1800 brutto, to jego sprawa i mi nic do tego. Jego też nie powinno interesować, czy ja pracując w internacie zarabiam 4000 brutto nie prasując, sprzatając etc.
Jeśli ktoś uważa, że nauczyciele czy lekarze mają za dobrze, to niech zostanie nauczycielem czy lekarzem. Uskrżanie się że inni mają lepiej, nie świadczy dobrze o uskarżaqjącym się i wskazuje raczej na problemy i frustracje związane ze swoim statusem zawodowym i zarobkami. Nie jestem też pewien, czy ktoś, kto nie potrafi zadbac o własny interes potrafi zadbać dobrze o czyjś interes (np. dzieci).
etatysta

Napisano: 19 kwie 2016, 11:06

Drogi Etatysto w zasadzie masz rację, ale nie mów o domu dziecka - drogi hotel. Nie o to chodzi. To jest dom. Jedne są droższe inne tańsze, nie w tym rzecz. Niech sobie będzie drogi, ale dom. Te domy będą. Mniejsze, ale będą. Nie wszystkie dzieci znajdą się w rodzinach zastępczych.Z roku na rok będziemy dostawać trudniejsze przypadki, dzieci chore itd. Asystenci, którzy w tej chwili są priorytetem doprowadzą do tego, że do nas dotrą dzieci kilkunastoletnie. My będziemy zbierać owoce pracy (często pobieżnej, fikcyjnej) asystentów. A co do sprzątania osób z wyższym wykształceniem. Jeżeli idę do pracy w takiej placówce to po prostu nie narzekam. Niech przychodzą osoby z powołaniem, które mają zrozumienie dla tego typu placówek i dzieciaków w nich umieszczonych. Ale tak naprawdę wszystko zależy od człowieka. Jeden będzie cieszył się, że pracuje a drugi będzie narzekał, jęczał i podburzał innych. Tak jest wszędzie. To od nas zależy czy stworzymy sobie fajne miejsce pracy. Pozdrawiam.
Mona1

Napisano: 19 kwie 2016, 13:10

Mona1 twierdzenie, że instytucja jest domem jest dość karkołomne, ryzykowne i sprzeczne logicznie. Podważanie "instytucjonalności" instytucji to podcinanie gałęzi na której się siedzi. Gdyby takie słowa padły od rodzica zastępczego albo osoby prowadzącej rodzinny dom dziecka byłyby dla mnie zrozumiałe. Pracownik instytucji poświęcający 40 godzin/tyg na wykonywanie poleceń przełożonego i otrzymujący za to wynagrodzenie i w ramach obowiązków służbowych zajmujący się przypadkowo skierowanymi (wbrew ich woli) dziećmi nazywa to domem? W domu się mieszka, a tu się pracuje. Nie jest to praca jak każda inna, ale pracownik powinien potrafić rozdzielić swoje życie rodzinne i zawodowe. To kwestia higieny psychicznej.
Dla niewielu dzieci dom dziecka jest domem. Dom mają tam, gdzie rodziców. Placówka jest internatem/hotelem na czas nauki szkolnej.
Czy domy dziecka będą, to się okaże. Ciągle czytam, że będą i ciągle czytam, że coraz mniej dzieci jest kierowanych do placówek. Podobno 500+ zwiększyło zainteresowanie rodziców swoimi dziećmi. Min. Ziobro podpisał rozporządzenie ograniczające kierowanie dzieci do placówek... Za 4 lata może się okazać, że placówki nie będą potrzebne w takiej ilości jak obecnie (najtańsze pewnie zostaną :evil: ). Łatwiej zlikwidować mały domek dla 14 dzieci niż duży zakład pracy dla 30 pracowników. Nikt nawet nie zauważy nowych 5 bezrobotnych. Dzieci można rozwieźć po Polsce do innych placówek. Kogo obchodzi co o tym myślą? Ich się nikt nie będzie pytał.
W relacji koszt-oferta placówki opiekuńczo-wychowawcze na tle placówek oświatowych wyglądają słabo. Za 4 tys miesięcznie "coraz trudniejszym dzieciom" trafiającym do placówek oferuje się uczestniczenie w obowiązkach domowych i.... wysłanie ich do "specjalisty" lub specjalnej placówki oświatowej. :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
Piszesz o pozornej pracy asystentów, a co oferuje placówka? Czy "zabawa w dom" to nie jest pójście na łatwiznę i wyraz braku profesjonalnej oferty? Coraz trudniejszym przypadkom i dzieciom chorym oferuje się trening odkurzania, prasowania, dokonywania drobnych napraw.... :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: Nie twierdzę, że w placówkach nie ma dzieci, które tego właśnie potrzebują, ale takie dzieci nie powinny nigdy znaleźć się w instytucji. Profilowanie działań pod potrzeby, które wynikają z braku odpowiedniej liczby rodzin zastępczych, to ustawianie się w pozycji czegoś gorszego, tymczasowego, co można i powinno zastąpić się innym lepszym rozwiązaniem. W tworzeniu dzieciom domu rodzina zawsze będzie lepsza niż instytucja udająca rodzinę. Sami dajecie powód by was zlikwidować. :lol: :lol: :lol: :lol:
etatysta

Napisano: 19 kwie 2016, 16:34

Etatysto, jesteśmy osobami dorosłymi, dojrzałymi, trzeźwo myślącymi w związku z tym mamy świadomość, że nigdy nie zastąpimy dzieciom prawdziwego domu. Ale mimo to staramy się. Nie rozumiem twojego oburzenia, że dziecko ma sprzątać, prasować itd. Przecież są to normalne rzeczy. My idziemy dalej - co pewnie też Ci się nie spodoba - uczymy piec i gotować, a nawet drobne naprawy z chłopakami wykonujemy, malujemy co się da, kosimy trawę ;) Ale też dużo rozmawiamy, prowadzimy różnego rodzaju zajęcia profilaktyczne, terapeutyczne. Nasze dzieci nie chcą wracać do swoich rodziców na święta. Wiadomo nie w 100 %. Cieszy nas to, że mamy z nimi dobry kontakt. Wszystko zależy od tego co chcemy zrobić i jak to postrzegamy. Pozdrawiam serdecznie życząc optymizmu mimo wszystko.
Mona1

Napisano: 19 kwie 2016, 21:06

Mnie się wydaje, że Mona1 i etatysta rozmawiacie o 2 różnych sprawach. Bliższe jest mi podejście etatysty, bo dla pracowników dom dziecka (czy jak go zwał) jest MIEJSCEM PRACY. I gadanie o powołaniu, stwarzaniu pozorów domu, powiedzmy, rodzinnego, to zacieranie i zamulanie nadrzędnej kwestii jaką jest godna praca. Za godne pieniądze. A sposób pracy (lepsze lub gorsze udawanie,no dobra: naśladowanie domu), to tylko metody PRACY. Zupełnie nie rozumiem dlaczego mam jako pracownik rezygnować z moich uprawnień i walki o lepsze zarobki, lepsze warunki pracy?! Czy to, że się o nie upominam świadczy, że jestem złym pracownikiem? Litości!
dert

Napisano: 19 kwie 2016, 22:47

Wiecie co? Wasze wpisy Etatysta i Dert są przesłanką do likwidacji domów dziecka. A co do zarobków, nie wypowiadałam się na ten temat. Logicznym jest, że każdy chce dobrze zarabiać. Czy też godnie. Ale jak będą takie wypowiedzi na forum to nie wiem czy doczekamy się zmian w tym zakresie :x. U nas na szczęście jest chęć do pracy i inne myślenie, dzięki temu jesteśmy doceniani przez nowe władze powiatu, a co za tym idzie wynagrodzenia też wzrastają.Nasze oczywiście.
Mona1

Napisano: 19 kwie 2016, 23:03

Tak. Jak coś było dobrze 30, 20 lat temu to po co to zmieniać. 30 lat temu normą było lanie dzieciaków przez rodziców a 40 lat temu oficjalnie lali nauczyciele po łapach linijką lub drewnianym piórnikiem. Skoro przemoc rodzi przemoc to takich działań zaprzestano. Dziś nawet oficjalnie klaps jest zabroniony. Źle? Nie sądzę. Ludzie boją się każdej zmiany, co jest naturalne. Wygranie 30 milionów w Lotto to też problem. Zaczniesz się zastanawiać czy nie uprowadzą Ci dziecka dla okupu, rodzin sobie o Tobie przypomniała i wspomina o wymianie okien, drzwi itp. Zmiany są nieuniknione i możemy się tylko zastanawiać czy nadal skupiać swoją energię na to co za nami czy też zrobić wszytko aby przyszłość była lepsza. Spłycanie problemu do sprawy świętej pamięci KN jest w mojej ocenie tym pierwszym. Etatysta jest kowalem swego losu jak każdy z nas i swego czasu dokonał wyboru. Jak mu z nim dobrze ok. Jak jest szczęśliwy ok. Zatem nie wiem z jakich przesłanek dokonujesz krytyki tych co zostali. Oni też są kowalami swego losu i jest to ok. A na zakończenie link do moim zdaniem bardzo fajnego materiału i dobrej strony.
https://www.godmother.pl/blog/co-szkola- ... ejny-tedx/
marcin75



  
Strona 9 z 11    [ Posty: 108 ]
NIE PRZEGAP WAŻNYCH INFORMACJI! POLUB NASZ PROFIL NA FACEBOOKU
[ ZAMKNIJ ]
Usuń ciasteczka witryny
 
x

 

x