Dla większości osób wierzących bardzo duże znaczenie mają symbole religijne. Konstytucja gwarantuje im zarówno wolność wyznania jak też i wolność do symboli religijnych.
Nikt temu, co ma jedynie \"wiarę w sercu\" nie nakazuje wieszać symboli religijnych. Każdy kto zabrania tym, którzy mają taką potrzebę, wieszania symboli religijnych jest zwykłym despotą i dyskryminuje osoby wierzące dla których jest to potrzeba serca.
Wcale nie dziwi mnie ten tekst o \"oznaką wiary jest modlitwa i rozmowa z Bogiem a nie symbole religijne, jestem osobą wierzącą, ale wiara jest moja nie czyjaś, nie mam zamiaru manifestować tego w pracy, wiara jest w duszy, sercu nie w krzyżach wisiorkach itp\". Przecież to jak żywcem wyjęty tekst z programu lewackiego.
Gadanie o prywatności wiary jest zawoalowaną dyskryminacją osób wierzących. W Polsce lansują tę tezę głownie trzy określone środowiska.
Tak się składa, że naprawdę najmniej symbole religijne przeszkadzają osobom niewierzącym. Osoby nie wierzące mają neutralny stosunek do symboli wiary, bo dla nich krucyfiks to jedynie wytwór rzemieślniczy beż żadnego znaczenia. Jeśli gdzieś wisi to niech sobie wisi bo ich to ani ziębi ani grzeje.
Natomiast te trzy środowiska szczerze nienawidzą katolików i nasze symbole religijne choć każde z różnych powodów. Nie będę pisała jakie to środowiska i dlaczego dążą do zniszczenia wyłącznie wiary katolickiej, bo sądzę, że dla każdego mądrego człowieka jest to jasne a z głupimi nie ma o czym dyskutować. Nie ma też o czym dyskutować z tymi środowiskami, ponieważ ich celem nie jest prowadzenie dialogu i zgodne współżycie z katolikami. Ich celem jest zniszczenie KK. Wiele lat temu z innej okazji został wytworzony pewien schemat postępowania, który bardzo skutecznie w roli ofiary stawia oprawcę a ofiary czyni agresora. Jest to możliwe wyłącznie dlatego, że większość mediów a nawet prawie wszystkie pozostają na usługach tych środowisk.
I tak owa globalizacja i rozwój mediów a szczególnie Internetu faktycznie prowadzą i są narzędziem do ogłupiania ludzi. Media i Internet można porównać do giełdy samochodowej, na której kupienie auta w dobrym stanie graniczy z cudem ale każdy wierzy, że jemu się uda i że jego nikt nie oszuka.