Większej bzdury jak pod tym linkiem nie czytałem w życiu. Mały cytat: \"...może zdarzyć się sytuacja, że osobą dotkniętą przemocą w rodzinie oraz osobą stosującą przemoc w rodzinie będą zajmowały się dwa odrębne Zespoły Interdyscyplinarne/Grupy Robocze...\".
I dalej piszą ci geniusze: \"Należy wskazać, że wszystkie działania na rzecz przeciwdziałania przemocy w rodzinie zarówno skierowane na ofiary przemocy jak i na osoby stosujące przemoc w rodzinie powinny być realizowane w oparciu o zasadę współpracy\", czyli dochodzić ma jeszcze wymiana wniosków, spostrzeżeń, konsultacje itp. GR, na terenie której mieszka ofiara i GR, na terenie której mieszka sprawca. Tylko skąd wziąć na to czas? I czemu to ma służyć? I co to da? A jeśli te dwie różne GR będą miały dwa przeciwstawne spojrzenia na sprawę?
Głupota goni głupotę...
A może by tak ktoś pogłówkował, zanim napisał takie pier...., że jeśli ofiara zmieniała miejsce zamieszkania to może właśnie po to, by nie mieć kontaktu ze sprawcą, a przede wszystkim odzyskać równowagę psychiczną. A tu znowu ją nachodzić mają nobliwe matrony lub \"zielony\" dzielnicowy...
A co, jeśli jedna ze stron procedury wyjedzie za granicę? Nawiązywać kontakt z ichniejszym \"socjalem\"?