No to ja jestem podobny. Też gram z dzieciakami, śmigam w dresie a jako rozładowanie stresu uskuteczniam cięcie trawy kosiarką samojezdną. Kapelusz na głowę i dalej w park trawę ciąć. Kiedyś brałem dyżury w grupie i nocki jednak od czasu wywalczenia kasy dla nowych wychowawców już tego nie robię. Ach i najważniejsze w nocy zawsze dbałem o kulturę snu wychowawcy. Nie budziłem.
Fajnie że w Waplewie doszło się do takiego wniosku, tylko szkoda że wnioski swoja drogą , a reszta swoją drogą np. próby ograniczania liczby wychowawców do liczby wychowanków 1 do 14 ( gdzie w rodzinie jest to normalnością), przepis o nie wypłacaniu kieszonkowego pełnoletnim ( w domu jak jest z czego to nawet 19-owi rodzice dadzą kieszonkowe jak się uczy i nie pracuje jeszcze) , zmniejszenie pensji wychowawcom (kn) i brak podwyżek dla kp - przecież ma być taniej. wiec gdzie tu godnie istnieć kolo rodzin zastępczych i ( wychowawcy tez ludzie i chcą godnie żyć). Domy Dziecka i tak będą bee , ale taka rz to jacy oni wspaniali ze się poświęcili (zaznaczam nie jestem przeciwko rodzinom zastępczym) jak ma być traktowanie na równi to rządzący powinni podejść inaczej do Domów Dziecka nie myśleć o nich jako o spadku komuny tylko partnerze w pomocy nad wychowaniem dzieci które tam się znalazły , wiec pytam czemu tak się dzieje że praca w Domu Dziecka jest wciąż utrudniana ( bez ekonomicznych przykładów bo tym już wszyscy wiemy)? miało by 1 do 7, to może być 1do 14 czemu tak się dzieje?
może nie w tym wątku powinnam zacząć, ale Fasola świetne jedno stwierdzenie napisal.... nie podważa decyzji wychowawcy...jak ja bym chciała mieć takiego dyrektora, mozna być super wychowawcą ale jedno zdanie do wychowawcy najczęściej w obecności wychowawcy burzy cały dorobek i autorytet
moja p. dyr. tez nie podwaza decyzji wychowawcy, ona ja niszczy. Po skardze wychowanka, ze znow ma kare ( alkohol, narkotyki, kradzieze, rozboje na wyjsciach itp. ) po prostu wydaje polecenie - prosze Adamowi zniesc wszystkie kary bo poskarzy sie rzecznikowi - wychowawca jest zly a dyr. jest cacy, pomogla dziecku. I najlepsze - Adam ma na imie Marek , p. dyr nawet nie zna dziecka. Wlasciwa osoba na wlasciwym miejscu.
Współczuję Wam. Być może mam czasami odmienne zdanie jednak zawsze staram się szanować decyzję wychowawców. Znam wszystkie dzieciaki, imion nie mylę niemniej najlepiej znają je wychowawcy. Nie trawię jedynie braku konsekwencji w działaniu. No to chyba też nie w tym temacie.
Marianno, choć jestem zwolennikiem jednomyślności w wychowaniu to pewne tezy p. Małgorzaty Strzeleckiej tez mnie przekonują, ale w dzisiejszych \"zapędzonych\" czasach, gdzie brak autorytetów i \"naturalnych punktów odniesienia\" dla kształtujących się (oraz zaburzonych) młodych ludzi to takie podejście jest mało rozsądne (eufemizm ), ponieważ nie daje stabilizacji. A już nie wyobrażam sobie takiego niejednomyślnego podejścia wobec dzieciaków w pow (bo brak tego widać od razu
Co do zasady, nie potępiam takiego podejścia całkowicie, ale w aktualnych realiach świata - zdecydowanie NIE POLECAM
Pozdr.