Hej - czy jest tutaj ktoś kto uciekł w jakikolwiek sposób od nadzoru sanepidu nad zywieniem...(nie wiem jak - może liczbą dzieci, może aneksami kuchennymi....)musze znaleźć jakieś rozwiązanie bo kuchnia mi sie sypie pod względem stanu technicznego - włodarze pieniążkami nie sypną (byłam dziś na zarządzie - to wiem) - i płakac mi się chce bo nie wiem w którą stronę ruszyć dalej - potrzebuję jakiegoś natchnienia - jak to u Was jest z żywieniem - o ile nie jest tak jak standardowo było kiedyś - kuchnia, stołówka, kucharki itp, itd - słuzby sanitarne mnie chcą zjeść jak przyjeżdżają - i co tu zrobić??????? wysiadam psychicznie - ta bezsilność mnie dobija....tysiace problemów - sanepid, sprawy budowlano - remontowe, kadrowe - a do tego cała strona wychowawczo - opiekuńcza...i do tego garstka ludzi......a mówią, że być dyrektorem to świetna sprawa - ja chetnie bym się dziś zamieniła - serio.......tylko gdzie szukać roboty - jak rejon taki, że tylko płakać.....
sorry - weszłam nie w ten temat co potrzeba - ulało mi się.......to co z tym żywieniem?????? ktoś..coś?????