Zobaczcie jaki paradoks, u nas nocni wychowawcy nie mają \"swoich\" wychowanków, nie prowadzą dokumentacji, nie chodzą do szkół, nie jeżdżą z dziećmi na wyjazdy, żadne zespoły, sprawy itd, wolne to wolne. Pensja zasadnicza jak dziennych. Kto wymyslił żeby jedni doginali na same popołudniówki( zero życia rodzinnego) a inni na same nocki ? to chyba jedna z głupot organizacyjnych? może ktos ma inne zdanie?
Heniu, ja uważam, że taki układ jak u ciebie jest niedopuszczalny, to dyskryminacja. Ja pracuję na kn i mam dwie zmiany.Kiedyś chcieli nas \"ożenić\" samymi popołudniówkami, ale na szczęście pomysł upadł (na pewno sprawa oparłaby się o związki zawodowe).My też mamy swoje prywatne dzieci, które wymagają opieki.Nie można wymagać od ludzi poświęcania czasu jedynie dzieciom w placówkach kosztem swoich własnych, bo to paranoja.Henia, walczcie, nie dajcie się wykorzystywać !
U mnie w placówce za króla ćwieczka były tzw.opiekunki nocne, ale od wielu lat nie istnieje takie stanowisko.
\"Nocni wychowawcy\" to jakiś dziwny twór, być może powołany po to,żeby komuś zrobić dobrze.W ogóle dziwie się,że coś takiego ma miejsce i pozostali na to się godzą
no niestety u mnie jeszcze tak jest ze funkcjonuja panie nocne-przychodza na same dyzury nocne 3 lub 4 w tyg naprzemiennie jak wyjdzie w grafiku.wychowawcy z KP pracuja różnie -rano ,popołudnówki,nocki i po 12 godz tez od 9 do 21