do lef - no niby pogotowie ma obowiązk, ale ja sobie nie wyobrażam puszczenia dzieciaka samego bez nikogo znajomego dorosłego obok - swojego dziecka bym tak ni epuściła - placwkowych też nie - a swoją drogą to powiem Ci, ze kilkanaście razy już mieliśmy w nocy róznego rodzaju perturbacje zdrowotne i wezwane pogotowie zawsze żądało aby ktoś z placówki jechał - czasami bywało tak, ze dzieciak przewożony był do szpitala powiatowego a że tam nie ma wszystkich specjalistów dziecięcych - w grę wchodziło przewiezienie dziecka do szpitala wojwódzkiego i dzieciaksam bez opiekuna tam.....nie wyobrażam sobie, ale może u Was ine zasady wyznaje pogotowie...to i dobrze
do Piotr - u mnie nikt taki jak opiekun nocny nie występuje - i taki ktoś tylko na noce przychodzi, tak???
a moja pani psycholog - jeszcze nie parsknęła.......chociaż - nie wiadomo czy któregoś dnia tak nie zrobi - narazie praca noca jej nie uwłacza - sporo mam starszych dzieciaków - moga posiedzieć czasami dłużej, pogadać - wieczór bywa sprzyjający do niektórych rozmów........a opiekun nocny???? hmmmm - pewnie to jest jakiś pomysł na oszczędność - bo godziny nocne - płacone inaczej niż dzienne od niższej podstawy sa tańsze - a taki opiekun nocny - domyslam się ma niższą podstawę
co do zadań wychowawcy - nie nazwałabym tego łataniem dziur kadrowych bo i od tego są ludzie, ale jak wychowawca coś sprzątnie z dziećmi, upierze czy ugotuje - chyba mu nie powinno uwłaczać - mnie, jak to robie w domu ze swoim dzieckiem nie uwałcza....cóż w tym irytującego????? przy takich zajęciach wspólnych czasami więcej mozna zdziałac konstruktywnego niż na zajęciach o zabarwieniu książkowo - terapeutyczno - pedagogicznych
pewnie, ze gdyby było tak, że nic innego nie mam czasu zrobić jako wych. niż pranie, gotowanie itp. - gotowam się zgodzić - nie od tego jest wychowawca, ale wszystko w rozsądnych proporcjach - najlepsze rozwiązanie
ale każdy ma prawo do swojego osądu - a godność pracowników jedna z ważniejszych rzeczy - z tym się zgodzę