....szkoły się Jej zachciało.... - Placówki Opiekuńczo-Wychowawcze, Ośrodki Adopcyjno-Opiekuńcze

  
Strona 2 z 4    [ Posty: 32 ]

Napisano: 21 maja 2015, 21:28

panowie, panowie...powoli.

Tu nie chodzi o to dziecko, i ono nie jest żadnym przejawem trendu.
Pierwszy post był istotnie sarkastyczny na sytuacje, ale widzę ze trzeba z powaga i uściślić.
Problem leży w kasie , która staje opium i religią dla każdej decyzji.
Dziecko zachowało się jak najbardziej poprawnie. Kończy gimnazjum, Zwróciło się do mnie z zdradziło plan dalszego kształcenia, jednocześnie ( i nie pisze tego na użytek postu, dla nadania dramaturgii) powiedziało że trochę się boi powiedzieć dyrektorce...i pytanie czy mógłbym pójść z nią.
streszczając relacje- powiedziałem jej ze w zasadzie nie mogę , nie mając powodów , nie pozwolić jej na wybór szkoły ( kierunku kształcenia )
Mylę się tutaj? nie bo nie , bo MNIE nie pasi? chyba przegięcie.
dalej, zasugerowałem żeby jeszcze porozmawiała z pedagogiem z gimnazjum( kobieta u nas prowadzi terapie).
I teraz po co - żeby mieć rozeznanie, opinię o autentyczności wyboru. To raz, a dwa, zęby pedagog była w temacie . Po co ?
Żeby zastanowić sie jak dyrektorce chęć dziecka przekazać, i nie spotkać sie z vetem podyktowanym tylko kasą.
Minęło kilka dni, pedagog była u nas na zajęciach, pytam dziecka czy rozmawiała z p. pedagog, a dziecko mówi ze owszem , że były u pani dyrektor , a ta krzyczała, ze nie da kasy itd, co juz znacie.

pedagog jest przerażona, ale :lol: mówi : nie martw sie jakoś to załatwimy , ja się postaram o sponsoring....no k.....a, cyrk! Jest przychylna decyzji dziecka , ale nie potrafi jej sprzeda dyrektorce. Opłata biletów, pieniądze okazują się być zapora w wyborze szkoły , choć wybór ten jest jak na ten etap akceptowalny.


Pomóżcie dyrektorce ....To oczywiście przewrotne pytanie, na które pozytywnej odpowiedzi udzieli tylko idiota.
chyba nie staracie sie wyperswadować dziecku chęci kształcenia tylko z powodu jego znacznych kosztów

Im więcej człowiek pisze , tym bardziej sie krew gotuje:
- na kimono nie da
- na wycieczkę do organizowana w MOS - nie da
- ( a to będzie brzmiało tak : a niech se idzie do szkoły, ale na bilety i internat nie dam.

Ta wiec zostawmy to dziecko i jego chęci, bo powodów by zanegować jego decyzje przynajmniej ja nie widzę. A nie wiem czy mam prawo zakazać , choć jak widzę ktoś takie prawo sobie uzurpuje.
mmariusz


Napisano: 22 maja 2015, 0:15

Podsuńcie Pani dyrektor zapis o tym, że placówka (a nie p. dyrektor ;) ha ha) powinna za takie rzeczy płacić (szkoda, że o tym nie wie). Porozmawiajcie z p. dyrektor najpierw w gronie dorosłych, żeby tych cyrków dziecku zaoszczędzić (coś takiego nie buduje naszego autorytetu).
I daj znać co załatwiliście - trzymam kciuki ;)
Może naiwnie, ale jestem dobrej myśli ;)
Jeśli uważasz, że to może Wam pomóc to podaj numer do p. dyrektor to z nią pogadam ;)
[email protected]
Pozdr.
Wojtek.

Napisano: 22 maja 2015, 6:56

dzięki Wojtku za wsparcie, myślę ze dam rade,. Chce jeszcze usłyszeć opinie doradcy zawodowego.
Trzeba mocno sprawdzić na ile racjonalny jest wybór tego dziecka.
No i znać starą maxyme - opór stawia opór. Mója dyrektorka o tym nie wie . Odmawiając dziecku , i to w takiej formie, stawia sie po drugiej strony barykady. Barykady której nie powinni być,ale takie właśnie są skojarzenia. Ona nie chce, ona mi nie dała, ona mi nie pozwala. Komunikaty których dziecko nie rozpatruje, ale od razu się z nimi nie zgadza.

:lol: :lol: :lol: :lol: jeżeli , Wojtku, dam Tobie numer do niej, to poprosiłbym abys zablefował i spytał dlaczego tak lekko wydaje pieniądze na jakieś internaty, że co - jak w Warszawie zachce sie uczy to tez? I czy nie może wychowawca zrobi czegoś żeby do miejscowej szkoły poszło to dziecko - bo jak weterynaryjne , to o zwierzętach,( konie , krowy) a to bliskie rolniczaka .. :mrgreen: Wiec może do szkoły rolniczej..

I , niestety, mówię wam , ze temat zostałby przez nia podjęty, a słuchaczowi rosłyby "gały" :shock:
mmariusz

Napisano: 25 maja 2015, 10:54

Wojtek. pisze:Rechot etatysty niestety coraz bardziej też jest uzasadniony, bo faktycznie do jakiej roli sprowadza się pracowników placówek op - wych ? Odpowiadamy za coraz trudniejsze dzieci, a nasz wpływ na ich wychowanie i nasz autorytet jest coraz bardziej wątpliwy (tak to oględnie ujmę ;))
Oczywiscie zakladam, że żaden dyrek nie upiera sie jak osiol, że nie na jakiś bilet BO NIE, tylko przedstawia racjonalne pwody odmowy.
Pozdr.
No właśnie, czy racjonalnym powodem jest brak środków na spełnianie "marzeń" dzieci? Trudno nie znając sytuacji finansowej obiektywnie określić, czy rzeczywiście dyrektor nie dysponuje środkami na wysłanie dziecka do szkoły będącej w innej miejscowości, czy też powody odmowy są inne. Jeśli ma środki, a nie chce się zgodzić, to zupełnie inna sytuacja niż gdyby nie miał, ale gdyby miał to by się zgodził. Jeśli faktycznie nie ma pieniędzy, to winni są wyżej, a dyrektor jest między przysłowiowym młotem a kowadłem.
Być może rzeczywiste powody braku zgody są zupełnie inne. Mariuszu gdyby dyrektor zapowiedział, że wyrażenie zgody na naukę i mieszkanie dziecka w internacie poza placówką jest równoznaczne z dostosowaniem liczby etatów do mniejszej liczby wychowanków przebywających w placówce (np. zostanie tylko 14 dzieci, więc nie potrzeba przez 5 dni w tygodniu 2 wychowawców na dyżurze), to też byś tak murem stawał w obronie praw dziecka do wyboru kierunku i miejsca edukacji? :evil: Ciekawe ilu pracowników równie chętnie odda swoją pracę i wypłatę, by za tak zaoszczędzone pieniądze dyrektor mógł kupić dziecku wyprawkę do szkoły :lol: :lol: :lol:
etatysta

Napisano: 25 maja 2015, 14:04

drogi etatysto, dotykasz chyba zupełnie innego tematu , pojmowanie dobra dziecka przez pryzmat swojego interesu. Ciekawy aspekt funkcjonowania placówek, mało poruszany na forum
Jesli tak, stworzyłbym regulamin który dla dobra dziecka ....gwarantowałby mi pracę i czynił niezastapionym, i pozwalał na kształcenie dzieci oczywiście na kierunkach dowolnych, pod warunkiem że w "miejscowym" mieście - " dajmy na to N"

I ty w ogóle dopuszczasz myśl ze INSTYTUCJA, JACYŚ OBCY LUDZIE, NIE OJCIEC-MATKA ALE OBCY LUDZIE nie pozwalają dziecku kształcić sie w wybranym kierunku, bo nie chcą wydać pieniędzy przewidzianych do wydania właśnie na ten cel????. 8-)
A jest tak, ze właśnie ten twór "bidulowski" daje dzieciakom takie prawo. zapewnia dostęp do kształcenia. W przeciwieństwie do rodzin biologicznych , których istotnie nie stać na taki krok. Ale to kwestia prawa i poczucia sprawiedliwości i równości szans społecznych - zupełnie inny temat.


Dziecko zrobiło inny krok, zupełnie nie zamierzony. Rozmawiała o tym z koleżanką, rozmowie przysłuchiwała sie matka koleżanki, wielce zbulwersowana. Zadzwoniła do PCPR, tenże do dyrektorki, a ta....zaczyna obrać kota "łogonem:
-: ..chociaż dobrze by było, jakby ktoś z placówki skończył szkolę średnia i zadał maturę..... :mrgreen:
mmariusz

Napisano: 25 maja 2015, 20:19

no cóż... wątek zaczął się od poszukiwania argumentów dla dyrektora, żeby dziecka nie pościć do szkoły. Staram się jak mogę żeby pomóc :lol: :lol: :lol:
Co do pojmowania dobra dziecka przez pryzmat własnego interesu, to mam wrażenie, że jest to główny argument krytyków wychowania instytucjonalnego. Ochrona etatów i zarobków ciągle jest traktowana jako główna przeszkoda w likwidacji placówek. :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:

Inna sprawa, że coś w tym jest, że posądza się placówki o złą wolę. Dyrektor i wychowawcy chętnie wyślą dziecko na drugi koniec Polski, do MOW, ale żeby wysłać dziecko do szkoły średniej i opłacić bursę, to już szkoda pieniędzy. Hipokryzja czy cynizm? Rodziny zastępcze, też często mają pretensję, że placówki nie chcą współpracować i przekazywałyby tylko te najtrudniejsze przypadki.
Taka jest natura człowieka, że chciałby dużo zarabiać i nic nie robić. Optymalnie by było gdyby zarobki były wysokie, a dzieci mało i tylko grzeczne.
etatysta

Napisano: 25 maja 2015, 22:41

Co do pojmowania dobra dziecka przez pryzmat własnego interesu, to mam wrażenie, że jest to główny argument krytyków wychowania instytucjonalnego. Ochrona etatów i zarobków ciągle jest traktowana jako główna przeszkoda w likwidacji placówek. :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:

Nie myślę wtych kategoriach. Akurat ja tak nie mysle. placówki takie powinny istniec, . Robiłem niegdyś korekte dla programu Pomocy dziecku i rodzinie w powiecie XXXXXX na lata ...chyba do 2017, Ów program ni słowem nie wspomniał o placówce, natomiast mocno podkreślał role rodziny zastępczej, Wówczas w uzasadnieniu pisałem ze powiat w planowaniu opieki nad dzieckiem i rodzina nie moze li tylko polegać na koniunkturze przekładającej sie na chęć zakładania rodzin zastępczych, miałem racje , bo teraz ich nie ma. I chociaż od stycznia podzieliliśmy placówkę na dwie, to i tak w "starej " mamy 30..............
ale masz rację m ze w tym świecie i w tych zapędach to albo naiwność, albo ślepota. Pieniądz Bogiem mym , i nie tylko mym....

Inna sprawa, że coś w tym jest, że posądza się placówki o złą wolę. Dyrektor i wychowawcy chętnie wyślą dziecko na drugi koniec Polski, do MOW, ale żeby wysłać dziecko do szkoły średniej i opłacić bursę, to już szkoda pieniędzy. Hipokryzja czy cynizm? Rodziny zastępcze, też często mają pretensję, że placówki nie chcą współpracować i przekazywałyby tylko te najtrudniejsze przypadki.

tu akurat cos jest na rzeczy . Chodzi chyba o to że dyrektor do MOWu musi, nie ma wyjścia , jest zmuszony, a do szkoły sie zgadza ... a i posadzony może być że szkoła w innym mieście to jego pomysł


Taka jest natura człowieka, że chciałby dużo zarabiać i nic nie robić. Optymalnie by było gdyby zarobki były wysokie, a dzieci mało i tylko grzeczne.[/quote]
didaskalia....???? :mrgreen:
Gość

Napisano: 25 maja 2015, 22:42

nie gość tylko mmariusz,
Nie wiem jak to poszło
mmariusz

Napisano: 26 maja 2015, 10:34

Gdyby faktycznie placówki istniały dzięki ochronie etatów i zarobków to już dawno by ..... nie istniały. :lol: :lol: :lol: :lol:
Złe decyzje w stosunku do dzieci i pracowników potwierdzają jednak tą fałszywą tezę.
Jeśli dyrektor MUSI znaleźć pieniądze na dziecko w MOW, to dlaczego nie musi znaleźć pieniędzy na dziecko uczące się w zwykłej szkole z internatem? Tzn. że pieniądze są, tylko brak dobrej woli. Zastanawiam się nad motywacją tej decyzji i dlaczego ktoś podejmuje takie decyzje musząc się potem z nich tłumaczyć.
A może nie zarabia 6 tys., więc "albo idiota, albo złodziej" :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
etatysta

Napisano: 28 maja 2015, 8:52

mmariusz...... pozostaw sarkazm i żółć, bo fiksowanie na nich niewiele wnosi
zazu



  
Strona 2 z 4    [ Posty: 32 ]
NIE PRZEGAP WAŻNYCH INFORMACJI! POLUB NASZ PROFIL NA FACEBOOKU
[ ZAMKNIJ ]
Usuń ciasteczka witryny
 
x

 

x