Właśnie!Nie dość, że piją ciągle kawkę to teraz się jeszcze zanieczyszczają. My z kodeksu co prawda nic nie mamy( ani czasu bo zasuwamy 40h ani kasy bo na śmieciowych umowach) ale za to kupę robimy w ubikacji. Mamy swoją plebejską godność. Nie będziemy żebrać o jakieś zafajdane podwyżki a zabrać i tak już nic nie mogą.
skończcie już z tym, proszę. zamiast ciągłej licytacji może lepiej zrobić \"coś\", żeby nadać odpowiednią rangę zawodowi wychowawcy.
podobają mi się posty Marcina, tzn. jego poglądy na sprawę.
a karta się nie utrzyma, za daleko to poszło, co najwyżej okres zostanie wydłuzony, jak to często przy takich radykalnych zmianach bywa. ale nie moga byc aż takie różnice w zatrudnieniu na takich samych stanowiskach, raczej cudu w drugą strone nie będzie - czasu pracy kodeksowym sie nie skróci, pieniędzy nie dołoży.
moim zdaniem nie ma podstaw do odszkodowań - albo sie przyjmuje nowe warunki pracy, albo nie.
Do jasnej ch....y bo już czytać tego nie idzie. Kp godziliście się na zatrudnienie na takich a nie innych warunkach tak samo jak my godziliśmy się na warunki gdy nas zatrudniano lat 20 temu i więcej. To Nie Nasza Wina, że tak to się potoczyło. Moim zdaniem placówki nigdy nie powinny przejść pod pomoc społeczną a wychowawca powinien mieć status nauczyciela. Przestańcie pluć na ludzi, którzy gdy wy jeszcze w przedszkolach byliście pracowali w placówkach. JESZCZE RAZ TO NIE NASZA WINA NIE MY USTALALIŚMY TE DURNE PODZIAŁY !!!
emocje, emocje, emocje, silne wzruszenie, podniecenie, przeżycie - związane z tym, że człowiek jest systemem reagującym na siebie i na swoje stosunki z otoczeniem. Mają swój znak (+) - rozkosz, przyjemność, zadowolenie lub (-) - cierpienie, przykrość, niezadowolenie.Ludzie panujcie nad swoimi emocjami, bo to forum zaczyna sięgać miana brukowych wypowiedzi, , jak narazie wszystko jest pod znakiem (-). Nie gotujmy sobie na wzajem tych przykrości, od tego jest rząd.
Mnie się podoba wypowiedź xyz. Jeśli on uważa, że odprawy się nie należą to na pewno się nie należą i tej wykładni powinny się trzymać sądy pracy i wszystkie te trybunały. Marcina wypowiedzi też mi się podobają bo on też uważa, że wszystko jest zgodnie z prawem więc ogon pod siebie i cicho sza.
Fasola rząd i sejm oraz cała rzesza innych polityków, którzy nie mają zielonego pojęcia o tym co robimy i jak pracujemy. Mój starosta na poczatku naszej znajomości był bardzo septycznie nastawiony. Teraz po kilku latach współpracy, kiedy zobaczył jak wygląda nasza praca jest naszym \"dobrym duchem\". Już kiedyś pisałem, że najlepszą formą \"obrony\" jest pokazanie naszej pracy, naszych sucesów i nieuniknionych porażek. To co możemy robić to przedstawiać obiektywnie nasze domy. Bez bajerów w jedną lub drugą stronę. Zobaczcie jak na przestrzeni ostatnich 12 lat zmieniły się nasze domy. Jakie zmiany zaszły w sposobie postrzegania rodzin dzieciaków? Kiedyś traktowaliśmy ich jako zło konieczne, dziś są to partnerzy do współpracy. Partnerzy niedoskonali, słabi, osamotnieni, niezaradni życiowo jednak nadal partnerzy. Jeżeli udaj się choćby jednemu dziaciakowi i rodzinie pomóc to jest super. Praca niezaleznie od KN czy KP wymaga zaangażowania, podmiotowego podejścia do rodziców itp. Znam wielu wspaniałych wychowawców z KN i KP jak i wielu tych, co nigdy nie powinni pracować s domu dziecka. Szanujmy się wzajemnie, działajmy razem, dbajmy o nasz wizerunek. Kiedyś w trakcie prac sejmowych kopałem się z koniem - efektów nie było, jedynie kilka siniaków. Nie poddawałem się i próbowałem coś zrobić. Tamten etap uważam za czas wielkiej nauki, spadły mi łuski z oczu, poznałem i zobaczyłem jakie są machanizmy stanowienia prawa w moim kraju. Doszedłem do wniosku, że jeżeli koń ma większe kopyta i jest silniejszy to teraz czas zrobić wszystko co tylko moge aby ten koń nie skopał mi zespołu pracowników. Pozdrawiam.
\"Zobaczcie jak na przestrzeni ostatnich 12 lat zmieniły się nasze domy. Jakie zmiany zaszły w sposobie postrzegania rodzin dzieciaków?\" Zmiany zaszły, ale czy na lepsze? Jest drogo i wygodnie. Jeśli celem reformy miały być małe, luksusowe domy dziecka, to się udało. Ubywa rodzin zastępczych. dzieci w placówkach ciągle tyle samo tylko placówek więcej. Wychowawca w nowoczesnych domach dziecka więcej śpi i sprząta niż zajmuje się dziećmi (ale za to jest tańszy).
Praca z rodziną - mit. Statystyki nie kłamią. W plac. interwencyjnych to jeszcze logiczne i uzasadnione. W domach dziecka przebywają dzieci, co do których rodziców nawet sąd nie miał złudzeń. Mam wrażenie, że pomysł pracy z rodziną narodził się w umysłach ludzi zafascynowanych pracą socjalną, którzy nie mieli zielonego pojęcia o funkcjonowaniu placówek opiekuńczo-wychowawczych i potrzebach przebywających tam dzieci. Sorki ale anglista po stażu w USA, nie jest moim autorytetem. Nawet według ustawy o pomocy społecznej \"rodzina to osoby spokrewnione lub niespokrewnione pozostające w faktycznym związku wspólnie zamieszkujące i gospodarujące\" Policz Marcinie ile masz dzieci z takich rodzin. Weź też pod uwagę, że czasem jedyną wspólną funkcją z rodziną jest funkcja prokreacyjna.
\"Rodzic partner\" - częściej \"kłoda pod nogami\" i agresor atakujący placówkę za to, że sąd zabrał mu dzieci a opieka pieniądze na dzieci. Dodatkowy problem prawny i koszt dla placówki. Każde poważniejsze leczenie, wyjazd za granicę, zmiana szkoły itd itp. To poszukiwania i przekonywania często nietrzeźwego \"taty\" lub \"mamy\", \"że tak będzie lepiej\". Często balast i kula u nogi na drodze do normalności. To często korzenie, które nie pozwalają latać.
Znam wielu pracowników w różnych instytucjach i na różnych stanowiskach, z których jedni pracują wspaniale a inni nigdy nie powinni pracować tam gdzie pracują i zajmować stanowiska jakie zajmują.
A reszta nuuuuuda... O przejściu z karty na kodeks już wszystko wiem. Pozdrawiam i żegnam (chociaż czasem tu wpadnę i zamieszam)
Etatysto zanim anglista się pojawił, który dla mnie nie jest żadnym szczególnym wzorem o sprawach tak bardzo poważnych jak praca z rodziną pisał profesor Marek Andrzejewski. Twoja ostatnia wypowiedź składnia mnie do wyrażenia poglądu, iż nadal tkwisz w latach 80 i 90 XX wieku kiedy dziecko było odseparowane od złej rodziny a jedynie nieomylny wychowawca miał receptę na życie. Może i miał z tą róznicą, że to była recepta wychowawcy a nie dziecka. Zgadzam się z Tobą w jednym rodzina choćby najbardziej dysfunkcyjna (kiedyś mówiono patologiczna) stanowi dla każdego dziecka korzenie i bardzo źle się dzieje kiedy wychowawca uzurpuje sobie prawo aby je wyrwać, spalić, zniszczyć i zasadzić własne jako zastępstwo rodzinnych. Zastanawiałem się często co takiego się dzieje, co stoi na przeszkodzie aby pracować z rodziną? Dziś wiem. Przede wszystkim myślenie stereotypami, bo to łatwe i zwalnia z odpowiedzialności. Skoro wszyscy tak robią i myślą to i ja. Zatem jak wszyscy mówią, że rodzina Franka to skończone pijoki a z nich widomo już nic nie będzie, to ja się pod tym podpisuję. Sprawa prosta - przyjadą to będą, przecież z \"takimi\" to nie ma o czym rozmwaiać. To są alkoholicy, skończeni, bez szans na zmianę przyszłości. Druga sprawa to konieczność przeformatowania sposobu myślenia o rodzinach. Ja zamiast \"kłody pod nogi\" staram się dostrzegać to co w danej rodzinie jest jeszcze dobre i co może przerodzić się w jeszcze więcej. jak już się nie da to wtedy inne rozwiązania. Jak myślisz ilu jest na świecie ludzi, którzy nie chcą mieć lepiej? Pozdrawiam.