asystent rodziny - Placówki Opiekuńczo-Wychowawcze, Ośrodki Adopcyjno-Opiekuńcze

  
Strona 4 z 9    [ Posty: 84 ]

Napisano: 04 maja 2011, 20:32

Iwona
skąd czerpiemy informacje? Jak się śledzi temat, informacje same wpadają w ucho. Widziałam i artykuły w prasie (mam wycinek o pracy w Sopocie), i opinie metodyka tej pracy, i dyskusję na forum. Rozmawiałam o doświadczeniach podobnej pracy w ośrodku w Rudzie Śląskiej, który był w kraju prekursorem pogłębionej pracy socjalnej z rodziną z wieloma problemami, wspartej pomocą metodyczną. Słucham też rozmów pracowników, którzy snują \"plany\" oczekiwań wobec nowego specjalisty. Jako koordynator projektu systemowego i pracownik socjalny w dużym ośrodku obserwuję też praktykę tej pracy. Próbowaliśmy na różne sposoby (usługi firmy zewnętrznej, umowy zlecenia, wreszcie etatowi pracownicy naszego ośrodka). Mam tych informacji trochę i nie wszystkie są różowe. Sama jeszcze kilka lat temu próbowałam pracować z rodzinami i wiem, jakie czyhają pułapki oraz ile błędów można popełnić. Dlatego pozwoliłam sobie dość mocno zaangażować się w dyskusję nad projektem ustawy łącznie z próbą kontaktu z członkami podkomisji (pośrednio, ale udaną). Cóż, kiedy praktyków się nie słucha! Na nic argumenty, nawet wsparte opinią prawną na temat projektu tej ustawy (jest na BIP-ie MPiPS, tylko wymaga sporo cierpliwości, żeby ją przeczytać). Dobrze, że są osoby, jak Ty, które myślą i działają odpowiedzialnie i stać je na autorefleksję. Niestety są w mniejszości.
~betta


Napisano: 04 maja 2011, 22:48

Iwona, nie chodzi mi o wyręczane i robienie za rodziny, absolutnie nie. Myślę o takich sytuacjach, kiedy do placówek trafiają dzieci ponieważ w domu było brudno, biednie, dzieci nie zawsze przychodziły czyste do szkoły, ale w rodzinie nie ma pijaństwa, bicia i zaniedbania emocjonalnego. I nad taką rodziną miał nadzór kurator i pracownik socjalny, ale jak widać brakowało pomocy, najłatwiej zabrać dzieci. Nie twierdzę, że takie przypadki są częste, ale każdy który się zdarza jest niepotrzebny. I dla takich rodzin właśnie brakuje pomocy jak zadbać o dzieci, najłatwiej je zabrać.
A asystent rodziny to bardzo trudny zawód wymagający zaangażowania i dyspozyjności wobec rodziny, częstego kontaktu, zdobycia zaufania po to by rodzina zechciała otwierać się przed asystentem i pozwalać na taki kontakt, który wpływa na zmianę funkcjonowania podopiecznych. Dlatego wykształcenie średnie jest nieporozumieniem, bo takiemu człowiekowi będzie brakowało podstawowej wiedzy na temat funkcjonowania systemu rodzinnego, przyczyn wadliwego funkcjonowania. moim zdaniem tu powinien byc obowiązek wykształcenia pedagogicznego, pogłębionego szkoleniem z zakresu pracy z rodziną. Gdybym miała porównywać do któregoś z funkcjonujących zawodów to sądzę, że aby asystent spełniał swą rolę powinien być przyjacielem - terapeutą rodzinnym, który nawiązując dobre relacje z podopiecznymi będzie razem z nimi rozwiązywał problemy.
~mona

Napisano: 04 maja 2011, 23:30

betta

Na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że bez wstępnego przygotowania zaczęłam pracować jako asystent rodziny, po prostu rzucili mnie na głęboką wodę.Chociaż ukończyłam studia wyższe o specjalności praca socjalna, tej teorii już trochę miałam. Na studiach nie było żadnego przedmiotu, który by przedstawiał na czym polega praca asystenta rodzinnego. Więc było ciężko, bo tak naprawdę praca pracownika socjalnego a asystenta rodzinnego trochę się różni. Więc nie dziwię się,że coś nie wychodzi,że asystenci popełniają błędy.Warsztat swojej pracy z rodzinna stworzyłam sama. Moi podopieczni na samym początku nie byli zadowoleni z moich wizyt ,ze przyszła jakaś baba i coś od nich wymaga. Ponieważ moja poprzedniczka robiła wszystko z nich np. bawiła dzieci, obiadki, zalatwiala sprawy urzędowe itp. Ja sobie na to nie pozwoliłam. Na samym początku było mi naprawdę ciężko wprowadzić zmiany, ale się nie podałam i zaczęłam pracować tak ja to czułam. Było wiele porażek i sukcesów, które dodawały mi sił do dalszej pracy jako asystent. Zmiany zaczęły przychodzić stopniowo, zyskałam od moich podopiecznych szacunek, że potrafiłam uwierzyć w nich,że coś potrafią sami zrobić czy załatwić prostą sprawę urzędowa lub cokolwiek.
Jednak, gdy nie będzie dobrze sprecyzowanej ustawy o asystencie i odpowiednio wykwalifikowanej kadry będziemy popełniać błędy, które mogą spowodować to,że zamiast wyprowadzenia rodziny na prostą drogę, spowodujemy ,że nauczymy ich bezradności życiowej.
~Iwona

Napisano: 04 maja 2011, 23:40

MONA
Zgadzam się, asystenci powinni mięć ukończone studia wyższe, bo jeżeli nie masz podstawowej najważniejszej wiedzy , w praktyce wyjdzie.
~Iwona

Napisano: 05 maja 2011, 0:45

Wiecie co moi drodzy,przez 30 lat pracy zastanawiam się,co w pracy ma największe znaczenie i doszłam już dosyć dawno do wniosku, że wykształcenie to nie wszystko.Dyplom można mieć ale umiejętności żadnych,można \"studiować\" na różnych uczelniach i mieć różną wiedzę.Wiem to po obserwacji praktykantów(a mam ich sporo) i spotkaniach ze studentami.Nie przeceniałabym aż tak wyższego wykształcenia.CZŁOWIEK, UMIEJĘTNOŚCI I ZAANGAŻOWANIE to połowa sukcesu.Przysłowiowy \"Kwit \"to nie wszystko.Można mieć \"pięć fakultetów\" i nie nadawać się do żadnej pracy.
~Hanka

Napisano: 05 maja 2011, 1:11

~mona piszesz że asystent powinien być przyjacielem - terapeutom rodzinnym. Szczerze nie pamiętam jak te dwie rzeczy są osadzone w studiach pedagogicznych? Terapeuta rodzinny to zawód wymagający osobnego kształcenia kilkuletniego. Przyjaciel to osoba mająca pewne cechy itp nie związane z wykształceniem nawet średnim.
Z tym z czym ja się zetknąłem w pracy zawodowej z rodzinami i z czym myślę że zetknie się asystent to \"cykl popadania i poszerzania kłopotów\" Pierw są kłopoty w związku z rodziną z nauczycielem w szkole dzieci, sąsiadami, potem interesuje się sąd jest kurator pracownik socjalny, jak ktoś nie daj rady i nie ma wpływu na rodzinę widzi że nie robią co powinni i co im zaleca to kieruje pisma do innych instytucji - znowu sąd, czasem świetlica, potem placówka opiekuńczo wychowawcza. Wszyscy po drodze są do pewnego momentu i jak ręce im opadają to kierują pisma dalej. Rodzina w tym czasie czuje się obserwowana, czuje że wszyscy chcą ich przyłapać na czymś - wycofują się z kontaktów co rodzi jeszcze większe kłopoty i utratę kontaktu z pracownikiem socjalnym kuratorem szkołą itd. Służby są potrzebne im do wyjścia z kłopotów ale nie umieją z nich korzystać - jak już są zmuszeni to są roszczeniowi itp. w tym wszystkim rola asystenta to zwrócenie uwagi tym rodzinom że inni są pomocni że warto współpracować i odbudować kontakty, że ci ludzie nie są wrogami. Pierwsze to pomoc w odbudowaniu zaufania i umiejętności sensownego korzystania z pomocy. jak się ich wspiera to się buduje zaufanie. potem można pracować dalej poczynając od początku pętli (terapia rodzin) Ona go nienawidzi ale on zarabia i na niego jest mieszkanie - on ma jej za złe że ona nic nie robi itp. czyli szukanie tego co w rodzinach jest NAJPIĘKNIEJSZE - więzi i chęci bycia niesamemu - czyli no ale pani z nim żyje i chyba w jakiś sposób chce pani by między wami było lepiej....
Współpraca, pomoc socjalna (poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa ), relacje w rodzinie więzi miłość, zadania, cele priorytety, rozwój i poszerzanie kompetencji - (wymarzony dalszy punkt) pomoc innym.
Ja to sobie tak wyobrażam.
~ale jaja

Napisano: 05 maja 2011, 2:28

~Hanka,
może i nie pięć fakultetów, ale jak miałbym zatrudnić asystenta, jednak wolałbym pracownika socjalnego z praktyką po studiach, niż panienkę ze średnim z praktyką w świetlicy dla dzieci.
Wójt czy burmistrz nie będzie miał takich dylematów, zgadnij co będzie decydować?
~Z.

Napisano: 05 maja 2011, 2:49

A co z \"rodzinami\", gdzie ojciec biologiczny (a czasami też matka) nie wiadomo gdzie, konkubenci zmieniają się kilka razy w roku, gdzie rodzice odsiadują długoletnie wyroki, gdzie jedyną osobą utrzymującą w miarę regularne kontakty z dzieckiem jest babcia lub ciocia. Co z eurosierotami, których rodziny dawno się rozpadły, a rodzice nawet się nie nimi kontaktują. Co z dziećmi chronicznych alkoholików, którzy przepili wszystko łącznie z mieszkaniem. Co z dziećmi, których rodzice mają na nich skrajnie destrukcyjny wpływ. Co z dziećmi, które były bite, molestowane, one nie chcą do tego wracać.
U mnie takich i innych przypadków jest większość. Mogę Ci tylko pozazdrościć, nie wiem tylko czy wyobraźni, czy pozytywnego nastawienia, czy rodzin. Ewentualnie mogę współczuć, że dzieci z takich jak piszesz rodzin trafiły do placówki. Czyli coś jest nie tak z sądami, kuratorami i pracownikami socjalnymi, którzy doprowadzili do umieszczenia w placówce dzieci z rodzin, których sytuacja rokuje na poprawę. Tu asystent faktycznie ma co robić.

Boję się, że presja na pozostawienie w \"rodzinie\" spowoduje, że asystent stanie przed zadaniem ponad ludzkie siły. Z jednej strony będzie bezradny wobec skali problemu, z drugiej będzie musiał \"coś robić\", bo gmin nie będzie stać na utrzymanie dzieci w domach dziecka. Z braku powodu braku placówek socjalizacyjnych, sądy będą musiały \"poczekać\", aż odpowiedni wiek i skala demoralizacji pozostawionych w patologii dzieci pozwoli rozwiązać problem przy pomocy placówek resocjalizacyjnych. Placówki te utrzymywane są z subwencji, więc koszt dla gmin praktycznie żaden w porównaniu z odpłatnością za dd.
~etatysta

Napisano: 05 maja 2011, 5:03

\"Nie wydaje mi się, żeby dla każdej rodziny był potrzebny i pomocny. Czasami rodzina ma w d.. dzieci nic tego nie zmieni. \"
Etatysto pisałam o tym wcześniej. Moim zdaniem również nie do każdej rodziny jest sensownie wysyłać asystenta.
Ale jaja - to co o czym napisałeś w ostatnich zdaniach swego postu to moim zdaniem właśnie jest terapia rodzinna - ustalanie co ich łączy, jakie są mocne strony związku, ale najpierw praca pojedyncza z każdym rodzicem - niech zacznie poznawać siebie, rozumieć skąd ma takie a nie inne zachowania, priorytety, czy jest gotowy na zmiany...
Moim zdaniem aby umiejętnie prowadzić taką pracę, mieć plan, zamysł, trzeba posiadać wiedzę dość szeroką. Zgodzę się, że nie wykształcenie decyduje o tym, czy asystent będzie spełniał swoją rolę, czy nie. Tak jak i w naszej pracy - wychowawca musi mieć wykształcenie wyższe, ale jeśli nie ma serca do dzieci, to marne jego wychowywanie. Jednak uważam, że wiedza jest niezbędna by mądrze pomagać.
~mona

Napisano: 05 maja 2011, 9:48

Przeczytałam w ustawie,ze asystent ma zarabiać więcej niz pracownik socjalny(chyba 150 % zarobków socjalnego) i mniej rodzin).To prawda???
~>>



  
Strona 4 z 9    [ Posty: 84 ]
NIE PRZEGAP WAŻNYCH INFORMACJI! POLUB NASZ PROFIL NA FACEBOOKU
[ ZAMKNIJ ]
Usuń ciasteczka witryny
 
x

 

x