asystent rodziny - Placówki Opiekuńczo-Wychowawcze, Ośrodki Adopcyjno-Opiekuńcze

  
Strona 6 z 9    [ Posty: 84 ]

Napisano: 05 maja 2011, 19:47

Moje dzieci mają tak daleko do domów, bo pochodzą z nowoczesnych powiatów w których nie ma domów dziecka, albo funkcjonują małe, kameralne domki do 15 wychowanków. Nie są one w stanie jednorazowo znaleźć miejsc dla np. 5 czy 7 rodzeństwa. Są też tacy, którzy wielokrotnie uciekali ze swoich położonych w sąsiedztwie domu placówek i trafili do mnie, żeby ...... mieli dalej ;) Byli też tacy, których sąd celowo umieścił z dala od domu po to by kontakty z patologicznym środowiskiem rodzinnym ograniczyć do minimum.
Wiadomo nasze powiatowe dzieci mają pierwszeństwo, ale nie \"wybieramy\". Jeśli jest miejsce, to przyjmujemy każde.

ale jaja z tego wniosek, że pracujemy w zupełnie różnych placówkach, mamy zupełnie różne dzieci i problemy. Nic dziwnego, że \"nie czuję\" Twoich problemów z rodzinami. Nie rozumiem dlaczego i PO CO ktoś te dzieci zabrał tym biednym rodzicom? Na jakiej podstawie? Faktycznie, asystent rodziny ma u Ciebie sporo roboty. Trzeba przecież tym biednym skrzywdzonym ludziom oddać dzieci.
~etatysta


Napisano: 05 maja 2011, 21:02

Masz racje - ty masz dzieciaki których rodzice nie mają kłopotów i problemów. Oni są po prostu Źli a ich dzieci trzeba trzymać z dala od cywilizacji. Wspieram cię - myślisz o tych rodzicach na prawdę prawidłowo i widzisz na co dzień jak żyj ą więc możesz ocenić że to sam przypadki bez szans.
~ale jaja

Napisano: 05 maja 2011, 22:13

Myślę tak jak, kurator, pracownik socjalny, sędzia, zespół RODK, dzielnicowy, sąsiedzi...... Ale tylko Ty myślisz prawidłowo. Czy to Cię czasami nie zastanawia? Tylko Ty a wokół sami dyletanci.
~etatysta

Napisano: 06 maja 2011, 0:04

Chyba masz racje za dużo we mnie wiary i czasem naiwności. Mam jednak poczucie że nic na tym nie tracę jeśli próbuje i wierzę a nie wyjdzie. W środku mnie wrze natomiast że wielu nie próbuje i nie podejmuje działań oceniając i twierdząc że po co zaczynać jak i tak nic z tego nie wyjdzie - co mają do stracenia?
~ale jaja

Napisano: 06 maja 2011, 0:16

ale jaja
mają do stracenia właśnie te złudzenia, które ty masz
CYNIK :)))
~betta

Napisano: 06 maja 2011, 0:17

troszkę pozwoliłam zażartować w powyższym wpisie, choć to nie miejsce na żarty, przepraszam
~betta

Napisano: 06 maja 2011, 11:58

Ale jaja i tu się z tobą w 100% zgodzę. Próbować zawsze warto i potrzebni są tacy jak Ty, którzy nie odpuszczają nawet w wydawałoby się beznadziejnych przypadkach. Poprawa funkcjonowania takiej rodziny to wielki sukces. Stworzenie możliwości powrotu dziecka do domu jeszcze większy.

Staram się jednak trzeźwo oceniać sytuację dziecka i w wielu przypadkach widzę, że ten cel jest nieosiągalny. Samo założenie, że dziecko POWINNO wrócić do domu czasem kłóci się nie tylko z dobrze pojętym dobrem dziecka ale nawet ze zdrowym rozsądkiem.
Jeśli chodzi o pracę asystenta, to zastanawiam się jak będzie rozliczany z efektów? Czy będzie presja na powrót do domu? Czy będzie jakaś granica czasu interwencji asystenta, czy też będzie mógł latami brać wypłatę za brak efektów? Po ewentualnym powrocie oczywiście nadal będzie pracował z rodziną. Jak długo? Do pełnoletności? I co jeśli pomimo pracy asystentów nie spadnie istotnie liczba dzieci w placówkach, za to spadnie liczba miejsc i nakłady finansowe na dd? Kto weźmie za to odpowiedzialność?
~etatysta

Napisano: 21 maja 2011, 23:52

tak sobie czytam te opinie i nie dowierzam w to, że niektórzy uważają pracę asystenta rodziny jako pomoc domową która prasuje, gotuje i nie wiadomo co jeszcze.
Zostałem właśnie asystentem z projektu UE i moja praca wygląda zupełnie inaczej. Przede wszystkim jest to pomoc w znalezieniu pracy, mieszkania, ekonomika gospodarstwa domowego, kwestie utrzymania higieny, sprawy zdrowotne itd...
niczego nie robię za swoich podopiecznych.
Panzer
Stażysta
Posty: 167
Od: 02 lut 2010, 20:03
Zajmuję się:
Lokalizacja: Rivendell, Polska

Napisano: 22 maja 2011, 0:12

Penzer, ja nie tylko sobie wyobrażam, ale znam liczne przykłady asystenta występującego w roli pomocy domowej. Bez urazy, ale różnie bywa z zatrudnieniem asystenta w róznych ośrodkach. Wynika to z braku wiedzy zatrudniających, ale też w z różnych koncepcji tej roli zawodowej.
Natomiast etatysta zadał interesujące pytania, zacytuję z wpisu powyżej:
\"jak będzie rozliczany z efektów? Czy będzie presja na powrót do domu? Czy będzie jakaś granica czasu interwencji asystenta, czy też będzie mógł latami brać wypłatę za brak efektów? Po ewentualnym powrocie oczywiście nadal będzie pracował z rodziną. Jak długo? Do pełnoletności? I co jeśli pomimo pracy asystentów nie spadnie istotnie liczba dzieci w placówkach, za to spadnie liczba miejsc i nakłady finansowe na dd? Kto weźmie za to odpowiedzialność?\"

Panzer, jako asystent, spróbowałbyś na nie odpowiedzieć?
~Z.

Napisano: 22 maja 2011, 0:28

Panzer,
jeszcze ode mnie parę pytań. Jak długo jesteś astytentem? Jakie masz kwalifikacje, doświadczenie? Czy Twoja praca opiera się na standardach wyznaczonych przez kierownika projektu i skąd te standardy, czy to Twoja samodzielna koncepcja pracy?
Jakie masz efekty pracy?
~Z.



  
Strona 6 z 9    [ Posty: 84 ]
NIE PRZEGAP WAŻNYCH INFORMACJI! POLUB NASZ PROFIL NA FACEBOOKU
[ ZAMKNIJ ]
Usuń ciasteczka witryny
 
x

 

x