Napisano: 29 sie 2008, 0:26
Czuję się bezradna bo to, co ostatnio przeżyłam pokazało mi jedynie że zostałam z problemem alkoholizmu sama. Mieszkam w domu z małym dzieckiem, mamą, babcią i dwoma alkoholikami, moimi wujkami. Przez wiele lat tylko jeden z nich mieszkał u nas. Babcia przyjęła teraz pod swoje opiekuńcze ramiona jeszcze jednego \"żeby mu pomóc\" bo to w końcu jej dziecko. I problemy z dnia na dzień zaczęły narastać. Wujkowie nie są agresywni ale w domu panuje totalny nieład i haos... Poza tym są oczywiście awantury, wyzwiska i dyskusje alkoholowe trwające dnie i noce. Podczas kolejnego wieczoru, kiedy brakło mi sił ,żeby to znosić, wezwałam policję. Ci, po zapoznaniu się z całą sytuacją, powiedzieli mi że zabrać ich nie mogą, bo nie doszło do rękoczynów i że nie można im nic zrobić bo są zameldowani. A tak w ogóle to wina mojej babci bo ich nie wymeldowała. Po godzinie 22. 00 po raz kolejny wezwałam policję. Pomyślałam że może (śmiechu warte)za zakłócanie ciszy nocnej są wieksze konsekwencje. I owszem, były...policjanci zaproponowali wielkodusznie 200 zł mandatu i stwierdzili, że nic więcej nie mogą. Więc co robić? Sprowokować ich do pobicia żeby ktoś wreszcie zareagował??!!!!