Napisano: 04 sty 2011, 20:42
Od 4 lat jestem kuratorem społecznym. Wcześniej przez ponad 10 lat nauczycielem. Wtedy zdobyłam pierwsze doświadczenia w rozmowach z trudnym uczniem i trudnym rodzicem. Jestem bardzo zadowolona z pełnionej funkcji, ponieważ jej wykonywanie pozwoliło mi rozwinąć własne kompetencje, podnieść kwalifikacje i pomóc wielu skazanym, głównie tym, którzy tego chcieli. Otrzymuję wysokie oceny od swojego Kuratora Zawodowego, co jest dodatkową nagrodą i motywacją. Co do wymaganego doświadczenia, o którym mowa w ustawie, to potwierdzam - jest to bardzo ważny warunek. Osobie młodej tzn. bezpośrednio po studiach czy licencjacie, nawet z najlepszą znajomością procedur, może być bardzo trudno skutecznie pracować ze skazanym, którego charakteryzuje roszczeniowa postawa wobec życia, wyuczona bezradność, psychopatia, demoralizacja lub choroba psychiczna do wyboru. Rzadziej, ale zdarzają się osoby bardzo wartościowe, które weszły w konflikt z prawem zupełnie przypadkowo. Od skazanych mogłam się wiele nauczyć; rozszerzyły się moje granice normy i tolerancji. Jeżeli kurator nie nauczył się wcześniej rozpoznawać manipulacje i skutecznie je obalać, tonować własne emocje, nie brać na siebie cudzej odpowiedzialności to w pracy bezpośredniej ze skazanym może już być za późno. Po pierwsze straci autorytet, po drugie wypali się. Może się mylę, ale 22 letniemu kuratorowi może być trudno zdobyć autorytet i należny szacunek? Kończąc - swoją pracę nie traktuję w kategoriach poświęcenia, dlatego nie wypala mnie, a daje satysfakcję. Pozdrawiam wszystkich czytających. Smile