Dla mnie projekty systemowe to bzdura do kwadratu.Fundowanie wczasów dla klientów.Po to,by byli jeszcze bardziej uświadomieni w wyciąganiu kasy z mopsu.
chcą Nam wcisnąć kolejne obowiązki ale nikt nie mówi o wzroscie wynagrodzeń. Przeciez to będzie dla Nas kolejne i to duże obciążenie. Szkoda, że nie jesteśmy zgranym zawodem i nie potrafimy sie sprzeciwić temu co Nas bezpośrednio będzie dotyczyć.
new, masz absolutną rację - nie jesteśmy zgranym zawodem. dotyczy to zwłaszcza umniejszania pracy pracowników socjalnych będących w innych instytucjach: \"ja jestem w GOPSie - ale mam dużo pracy, jeżdżę autobusami w teren, środowisko wiejskie, nerwowi klienci, a ci z MOPSu? - oni wszędzie dojdą na piechotę, pracy mają mniej, a w PCPR to wcale nic nie robią!\" taka prawda, należy wreszcie szanować siebie nawzajem. jeśli sami siebie nie będziemy szanować, to nie możemy tego wymagać od przedstawicieli innych zawodów.
dlatego tak uparcie piszę: wyegzekwowanie prawa, które już istnieje, a jest notorycznie łamane to klucz do dalszych zmian. Ale w tej kwestii trzeba być zgodnym i konsekwentnym. Przecież to tez jest forma przemocy wobec słabszych bo zależnych od decydentow
Zgadzam się z Łukaszem na 100 %. We wszystkim co napisał. Dołączyłem do protestu (wpisałem swoje dane) na stronie Stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodziców. A ty ? Zrób to od razu. Mam powyżej 50 lat, jestem facetem, żonaty, 2-ch synów; ponad 30 lat pracy zawodowej (w różnych zawodach); 10 lat w OPS- lecz nie jestem pracownikiem socjalnym... W związku małżeńskim od 26 lat bardzo szczęśliwym ! Czuję się dowartościowany... szacunkiem zwykłych ludzi (interesantów). I wiem dlaczego; bo gadam z nimi normalnie i po ludzku, ba, nieraz po przyjacielsku.(niewiele chcą ode mnie, bo... sobie za chwilę poradzą.....oczywiśćie na swój, bardziej wymierny lub mniej, sposób!). Ćwiczyłem to wiele lat....Upraszczam przede wszystkim procedury (te głupoty, zgodne niby z prawem ! )
Piszę o sobie tylko dlatego, żebyście zaufali pewnym doświadczeniom i odczuciom (moim również, mam nadzieję). W życiu często kieruję się podpowiedziami własnego serca i... i to się sprawdza ! Ale powtarzam, nie przychodzi to od razu, trzeba chcieć i ćwiczyć w sobie.Ja cały czas, wciąż, to robię.
Wybrałem też zasadę do zastosowania: ,, nie zmienię nigdy człowieka, jeśli nie zmienię siebie i swego stosunku do niego\'\'; i wtedy coś się zaczyna....zmieniać.
Nie wyobrażam sobie naszych - co niektórych- Pań, socjalnych - w akcji, wraz z policjantem (często, byle jakim), i innymi z ,,klubu\'\'.
Ma prawo jednak, obrażać się Maria (patrz powyżej), bo są też wspaniali pracownicy, oddani sercem sprawie i ludziom...ale ich jest tak MAŁO !Nie dadzą rady - nowemu systemowi , patrz: policyjnemu, totalitarnemu. A taki właśnie się tworzy !
I jeszcze jedno, czy moglibyście dopisywać, ile jest w OPS i innych ,,pomocnych\'\' instytucjach\'\' osób (pracowników) nie będących w związku małżeńskim oraz, ile ( i po ile) dzieci maja wasze koleżanki i koledzy z pracy (OPS, PCPR, poradniach...itp) ?
Zastanawiające jest to, że u nas (OPS) na 28 osób, tylko 8 jest w zw. małżeńskim. Natomiast dzieci jest : 7. Czy osoby nie posiadające dziecka- czują tak jak ja i moja żona ????
Czym się różni norma prawna od normy moralnej? Tym, że pierwsza opatrzona jest sankcją przymusu, stoi za nią przemoc państwa, podczas gdy druga - nie. Dla przykładu - nawet Jacek Kuroń uważał, że aborcja jest \"złem\", podobnie jak, dajmy na to, \"antysemityzm\", ale stanowczo sprzeciwiał się jej penalizowaniu, tzn. wprowadzeniu zakazu prawnego. Co do konieczności karania \"antysemityzmu\" nie miał, o ile pamiętam, żadnych wątpliwości. Nawiasem mówiąc, kiedy w początkach lat 90. toczyła się dyskusja na temat dopuszczalności aborcji, zaproponowałem projekt ustawy składającej się z jednego zdania, w postaci kolejnego paragrafu art. 148 kodeksu karnego: \"W razie zabójstwa dziecka jeszcze nieurodzonego sąd może podżegacza uwolnić od kary\". Na tej podstawie osoba przeprowadzająca aborcję odpowiadałaby jak za zabójstwo - i to z niskich pobudek, bo z chęci zysku, zaś w konkretnych sprawach sądy mogłyby uwzględniać sytuację matki (podżegacza) i nawet uwalniać ją od kary, bo od winy, ma się rozumieć - nie. Oczywiście głuche milczenie było mi odpowiedzią i w rezultacie większość stanęła na nieubłaganym gruncie \"kompromisu\", to znaczy - zalegalizowania aborcji, wprowadzając przy tym cały system przekupywania kobiet.
Ostatnio przed Sejmem odbyła się nieliczna demonstracja rodziców obawiających się następstw ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Opinia publiczna słusznie nisko ocenia poziom moralny naszych posłów, ale ocenę tę należałoby uzupełnić o niską ocenę również poziomu intelektualnego. Czy posłowie potrafią przewidzieć nawet oczywiste następstwa własnych decyzji? Raczej nie, bo w przeciwnym razie nasze ustawodawstwo wyglądałoby zupełnie inaczej. Problem polega na tym, że większość naszych elit, zwłaszcza politycznych, stanowią półinteligenci. Półinteligenci - a więc ludzie wprawdzie niemądrzy, ale na tyle spostrzegawczy, że zdają sobie z tego sprawę. Ambicja nie pozwala im jednak się do tego przyznać, w związku z tym największą ich troską jest staranne ukrycie tego mankamentu. Najbezpieczniejszą metodą jest śpiewanie w chórze i stąd właśnie bierze się popularność \"Gazety Wyborczej\", w której red. Michnik ze swoimi kolesiami podpowiada im, co wypada dzisiaj myśleć, a co nie uchodzi, no i oczywiście Bruksela, gdzie \"pianista pierze bieliznę swą w chemicznej pralni, a wszyscy śliczni tacy są i kulturalni\". Nieliczna demonstracja rodziców pokazuje, czym tak naprawdę interesuje się większość naszego społeczeństwa. Gdyby tak Sejm podniósł cenę kiełbasy, na Wiejskiej pojawiłyby się tłumy wyjące: \"Zło-dzie-je, zło-dzie-je!\". Ponieważ jednak tym razem nie chodziło o kiełbasę, tylko o dzieci, to sprawą zainteresowali się już tylko nieliczni. Tymczasem ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie w sposób systematyczny, stopniowo prowadzi do likwidacji władzy rodzicielskiej, a w konsekwencji - do likwidacji rodziny w dotychczasowej postaci. Pretekstem jest zwalczanie \"przemocy\", a przemoc ta definiowana jest jako powtarzające się lub jednorazowe \"umyślne działanie lub zaniechanie naruszające prawa lub dobra osobiste innej osoby, w szczególności narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia, zdrowia, niezaspokojenie podstawowych potrzeb ekonomicznych, naruszające ich godność, nietykalność cielesną, wolność - w tym seksualną, powodujące szkody na ich zdrowiu fizycznym lub psychicznym, a także wywołujące cierpienia i krzywdy moralne u osób dotkniętych przemocą\". Pomijam już okoliczność, że rozpoznawaniem sytuacji w poszczególnych rodzinach będą trudnili się biurokraci lub stójkowi i na podstawie donosów rozmaitych \"życzliwych\" będą dokonywali \"izolowania sprawców przemocy od ich ofiar\", to znaczy odbierania dzieci rodzicom. Lewica - a stosowny projekt wspierają jej posłowie - zawsze miała ciągoty do społecznych inżynierii realizowanych przez wybitnych przywódców socjalistycznych, a rodzina, jako jedna z postaci porządku spontanicznego, zawsze kłuła ich w chore z klasowej nienawiści oczy. Ważniejsze jest bowiem to, że ustawa wprost prowadzi do likwidacji władzy rodzicielskiej - bo odbiera rodzicom możliwość zastosowania jakiejkolwiek sankcji wobec dzieci - a władza pozbawiona sankcji staje się własną karykaturą. Jest w tym metoda; najpierw, pod pretekstem roztoczenia nad nimi opieki, ludzie zostali pozbawieni władzy nad bogactwem, jakie wytwarzają, a teraz - pod podobnym pretekstem - nawet nad własnymi dziećmi. Miał rację Fredro, ostrzegając, że \"socyalizm każdemu równo nosa utrze. Bogatych zdusi jutro, a biednych pojutrze\".
Czytam i czytam i jestem zszokowana. Wpisy jakby nie pracownicy socjalni to pisali. Zastanawiam się czy nigdy się nie spotkaliście z maltretowanym dzieckiem czy żoną. Nie podoba mi się zapis ustawy, że pracownik socjalny ma decydować o zabraniu dziecka. Ale litości jest tyle przemocy za zamkniętymi drzwiami.
W moim odczuciu niewydolne sądy chcą przerzucić problem na pomoc społeczną, bo same sobie z tym nie radzą, podobnie zresztą jak inne instytucje. Ale odbieranie tego jako próbę ingerencji w normalną rodzinę? Daliście się ponieść na fali protestów bez głębszego zastanowienia. Przypominam Łódź, kto poniósł odpowiedzialność za zabite dzieci?