pomagać powinniśmy i zapewne w mniejszym bądź większym stopniu to robimy, zależnie od naszej wiedzy na dany temat.
Ty \"para\" jesteś wybitna(y).
Prawda jest taka, żewiększość z nas nie jest w stanie zrobić bez problemu zadań maturalnych z matematyki czy fizyki i nie jest poliglotą.
Jeżeli twierdzi, że tak, to kłamie, bo nie wybrałby PEDAGOGIKI )))))))))))))))))))))
Aniu brawo! Jestem tego samego zdania, co Ty.Sama jestem humanistką, matmę umiem do III kl gimazjum, jestem już sporo po 40 -stce a więc za moich czasów j.rosyjski dominował, angielskiego liznęłam na kursach, trochę niemieckiego na studiach i co mam się zwolnić, bo nie jestem w stanie przygotować maturzysty do egzaminu? A to, że nadrabiam braki z j.polskiego, uczę dzieci czytać, pisać, podstaw matematyki, czy to jest nieważne? Czy każdy rodzic zna matmę, fizykę, angielski?My mamy im pomóc (co zresztą uwielbiam robić),a nie odrabiać za nich. Dla wścibskich - kończyłam LO dzienne i studia również.
Co prawda jeszcze mi się coś takiego nie przytrafiło (a kilkanaście lat pracuję w ddz) żeby pisać coś za maturzystę i pewnie \"z marszu\" było by pewnie ciężko ale ....
Faktycznie nauki ścisłe u pedagogów to pięta Achillesa i pomoc maturzyście z matematyki to spory problem (nawet dla studentów politechniki, czego byłem świadkiem , a mądry dyrektor zdaje sobie z tego sprawę.
no typowe myślenie wychowawców, dzięki Bogu ja takich nie mam Dla was ta praca byłaby najbardziej idealna gdyby tylko dać wam podwyżkę co tydzień i zlikwidować te dzieci, bo przecież wszystko pięknie gdyby nie te dzieci
no typowe myślenie wychowawców, dzięki Bogu ja takich nie mam Dla was ta praca byłaby najbardziej idealna gdyby tylko dać wam podwyżkę co tydzień i zlikwidować te dzieci, bo przecież wszystko pięknie gdyby nie te dzieci
skoro już piszemy bez sensu i nie na temat:
no typowe myślenie dyrektora - MAM wychowawców i coś tam muszę im płacić to wymagam, wymagam, wymagam (od nich, bo nie do siebie).