\"Znów iskrzy ws. gender. Senator Kazimierz Jaworski pyta minister nauki prof. Lenę Kolarską-Bobińską, czy gender studies to nauka czy jedynie \"światopoglądowe infekowanie polskich uczelni destrukcyjną kulturowo ideologią\". Minister w tej sprawie jeszcze nie zabierała głosu.
....- Problem polega jednak na tym, iż bardzo często to wręcz te same osoby występują w telewizyjnych studiach ewidentnie jako siewcy ideologii, a w uczelnianych wykazach jako wykładowcy studiów gender - ocenił w liście Jaworski.
I jednocześnie wskazał na podyplomowe studia gender prowadzone przez Polską Akademię Nauk. Robią one w jego ocenie \"raczej dziwne wrażenie\". A to dlatego, że nadano im imiona Marii Konopnickiej i Marii Dulębianki. W opinii byłego polityka Solidarnej Polski nie są to nazwiska przypadkowe, bo - napisał K. Jaworski - niedawno prowadzona była \"propagandowa kampania\", przypisująca znanej poetce \"nienaturalne skłonności\". O tym, iż Konopnicka prawdopodobnie była lesbijką pisał np. Krzysztof Tomasik w \"Homobiografiach\".
- Wydaje się, że od instytucji takiej, jak Polska Akademia Nauk ludzie oczekują jednak czegoś innego - skomentował konserwatywny polityk. Studia gender prowadzone przez Instytut Badań Literackich PAN powstały w 2008 r. i od początku ich patronkami są Konopnicka i Dulębianka.
- Nie chodzi mi o to, aby wywoływać emocje, tylko żeby trafić do rzeszy rodziców, którzy chcą edukować i wychowywać swoje dzieci normalnie. Dlatego oszczędnie komentuję kwestię obu pań - wyjaśnia Jaworski zdawkowe potraktowanie kwestii Konopnickiej.
Głównym punktem pisma Jaworskiego jest bowiem pytanie, czy minister nauki i jej resort uważają studia gender za uprawianie nauki, czy \"jedynie światopoglądowe infekowanie polskich uczelni destrukcyjną kulturowo ideologią\".
Sam Jaworski w rozmowie z Onetem odpowiada na to pytanie. - To ideologia, która wkroczyła nawet na duże uczelnie. To wynika także z naszego zaniedbania. Późno, ale ja biję się we własne piersi, bo przespaliśmy ważny moment. Teraz trzeba by ten destrukcyjny - szczególnie dla młodego pokolenia - pęd zatrzymać - apeluje.\"
Dziesiątki tysięcy rodziców w Badenii-Wirtembergii w specjalnej petycji sprzeciwiają się rządowym planom wprowadzenia do szkół genderowskiego i promującego homoseksualizm programu edukacyjnego.
Petycję do rządu kraju związkowego Badenia-Wirtembergia podpisało już 65 tys. osób. Rodzice nie chcą, by w programie szkolnym szerzej został ujęty temat homoseksualizmu, co niesie za sobą dokument rządu pt. „Akceptacja seksualnej różnorodności”. Program ten realizowany miałby być w szkołach od roku 2015 – informuje portal Deutsce Welle.
Podpisy pod petycją wciąż są zbierane i organizatorzy tej akcji spodziewają się, że do końca stycznia uda im się zebrać ich sto tysięcy.
Rodzice uważają, że plany centro-lewicowego rządu mają na celu „pedagogiczne, moralne i ideologiczne przekształcenie duchowe w szkołach ogólnokształcących”.
Mimo że petycja cieszy się ogromnym poparciem, inicjator akcji – nauczyciel jednej ze szkół średnich z Nagold – został oskarżony przez władze oświatowe o popełnienie czynu karalnego i obecnie toczy się przeciw niemu postępowanie. Jednocześnie ministerstwo kultury i oświaty Badenii-Wirtembergii uważa, że twierdzenia nauczyciela są „fałszywe i dyskryminują mniejszości”.
Oburzeniem i sprzeciwem rodziców zaskoczeni są politycy rządzącej w Badenii-Wirtembergii koalicji socjaldemokratów (SPD) i partii Zielonych.
Politycy SPD ocenili, że „petycja przesycona jest duchem absolutnego braku tolerancji i pod względem pedagogicznym i politycznym jest totalnym dnem” – cytuje portal dw.de.
Z kolei w kręgu polityków chadecji rozległy się głosy, by zamiast o homoseksualizmie w szkołach nauczano o wartościach i normach.