Plush szczerze zazdroszczę i trzymam kciuki żeby Ci się udało !
ja ciągle szukam nowej pracy, ale u mnie gmina mała, i ciężko coś znaleźć
a wczoraj to miałam taki kryzys, że słowo na k.... w moim domu robiło zawrotną karierę:( aż wstyd się przyznać, że człowiek po studiach tak się stocxzył:(
ale jak po 4 latach mojej pracy socjalny pyta czym ty się własciwie zajmujesz i jak cię przydzielić do rodziny... no to szlag trafia
a no i jeszcze: to ty lekcji z dziećmi nie odrabiasz?!
muffinek u mnie podobnie, gmina mała a mi zależy na pracy w niej..
pracujesz już 4 lata ? to chyba najdłuższy staż masz tutaj na forum
myślałam, że asystent jest od 3.
co do lekcji - ciekawa jestem - mi mówią żeby rodziców wdrożyć w to że do zeszytów się zagląda, lekcje sprawdza.
w sumie mam tylko jedną uczennicę gimnazjum reszta to dzieci przedszkolne.
ta dziewczynka nie była przypilnowana, ma duże braki których raczej nie nadrobi - co radzicie ?
Porozmawiać z matką, z dziewczyną, motywować do nauki, skończenia szkoły. Równocześnie zaproponować, że możesz z matką iść do wychowawcy i pedagoga szkolnego żeby przedyskutować kwestie jakiegoś realnego sposobu zaliczania przedmiotów. Niech nauczyciele powiedzą co musi umieć np. na trójkę to może jakoś zaliczy.
Niech próbuje.
Matkę motywować do tego żeby sprawdzała jej lekcję. A dziewczynę traktować jak dorosłą, powiedzieć co jej grozi jak szkoły nie skończy, że pracy nie znajdzie, że chyba całe zycie nie chce być zależna od pomocy społecznej.
Jeśli się zgodza na takie rozwiązanie to może jakos pójdzie. Ale wiadomo, zawsze ładnie wszystko w teorii wygląda.
Dzięki za miłe słowa.
Muffinku nie prezjmuj się W moim słowniku też pojawiają się przekleństwa, urosło to niestety do tego stopnia, że już sypię przy szefie (byle nie przy rodzinach). Nie wspomnę o tym, że odkąd pracuję jako ar moja ortografia podupadła i to mocno. Ale cóż, człowiek się nasłucha, naczyta i potem powtarza błędy.
Aaaa, no i wczoraj zapytali mnie kiedy w końcu zacznę uczyć dzieci Moja odpowiedz: za korepetycje się płaci
dziewczyna ma orzeczenie z poradni psych-ped, więc chyba traktują ją w szkole ulgowo, raczej nie grozi jej nieklasyfikowanie, tyle że ma duże braki, nawet chyba plynnie nie czyta,ta,błędy robi ale nie ma orzeczenia o dysleksji.
matka nigdy do lekcji jej nie zagląda, każe odrobić i tyle, nie sprawdzi, mówiłam jej o takiej konieczności, sama dla przykładu zaglądam w jej zeszyty, rozmawiam o "przeoczonych" pracach domowych, czy chwalę jeśli coś dobrze jej poszło.
z tymi korepetycjami to dobre
Jesli przejdzie z klasy do klasy to się nie przejmuj.
Ostatnio mi się wydaje, że dzieciaki w gimnazjum mają same braki i w ogóle się niczym nie przejmują. Nie chce im sie uczyć, nikt ich nie pilnuje, ledwie potrafią czytać. Jak słowo daję, za głowe się łapię co się stało z młodzieża (hehe juz narzekam, a sama trzydziestki nie mam).