Mariuszu, odnoszę wrażenie że likwidacja placówek nie jest pomysłem jakiejś określonej partii. Wygląda mi to raczej na jakąś zaplanowaną kilkanaście lat temu strategię, którą realizują kolejne rządy. Kierunek jest więc wyznaczony, a różnice dotyczą jedynie sposobu realizacji. Plan realizuje się od kilkunastu lat, a w tym czasie rządziły chyba wszystkie możliwe partie. Za SLD likwidowano duże domy dziecka i wprowadzano "standardy". Za jako minister MPIPS J. Kluzik-Rostkowska (będąc jeszcze w PIS) przygotowywała projekt ustawy (późnej jako projekt poselski). PO uchwaliło ustawę o wsparciu rodziny i pieczy zastępczej głosami PO/PSL. Nie usłyszałem jednak żadnego głosu, który by powiedział, że domy dziecka są dobre i powinny zostać, bo to dla polityka byłoby samobójstwem (zostałby "zlinczowany" medialnie przez różnych "ekspertów"). Różnica może jedynie dotyczyć poglądu nt. tego, czy np. powinny przestać istnieć w ciągu 5 czy 10 lat lub czy powinni tam pracować nauczyciele czy wychowawcy na kp i czy ma tym zarządzać dyrektor w ramach centrum, czy wychowawca pełniący funkcję kierownika. Można dyskutować na forum o tym czy innym problemie lub protestować przeciwko temu lub innemu rozwiązaniu. Nie zmienia to faktu, że wszystko to prowadzi do jednego celu. Jako środowisko nie potraficie odwrócić tego trendu, bo najzwyczajniej brak wam argumentów i jedności.
Szanowny etatysto i pozostali Koledzy,
we wszystkim tym, co napisaliście jest odrobinę prawdy, każdy chce zamykać, likwidować - tylko nikt nie powie, co w zamian. W naszym powiecie są dwie 30. Tylko jednak w statucie, bo w rzeczywistości zawsze jest nadstan dzieci. I jak myślicie, dlaczego tak jest.....bo jest tak dobrze? czy właśnie jest tak źle! w całym woj. kujawsko-pomorskim są nadstany, ogrom dzieci wraca z rodzin zastępczych, których też jest z każdym dniem mniej, a dzieci przybywa. Asystent rodziny też nie zrobi cudów w rodzinie, gdzie patologia jest od lat. Jedynie przeciągnie dany stan o rok może dwa, a dzieciaki i tak trafią do placówki. Potrzeba jest nam mądrych ludzi, którzy spojrzą na problem oddolnie, a nie z mównicy sejmowej. Przerażającym jest to, że każdy ubiegający się kandydat do sejmu wszystkie problemy zna i wszystkim się zajmie. Staje się posłem i......każdy z nich przechodzi chorobę Alzheimera w podwójnym wydaniu.
Prawdą jest też, że stanowimy grupę ludzi, która być może nie potrafi walczyć o tzw. swoje, ale zapewne większość z nas jest przekonana o tym, że to co robimy dla naszych dzieciaków jest tak ważne, że powinniśmy być rozumiani bez spacerowania po sejmem z transparentem i megafonem. Ktoś powie - ale naiwni....ale tak to już jest , praca w pomocy społecznej często jest wezwaniem, walką o dobo drugiego człowieka, w tym wypadku bezbronnego i mogącego liczyć tylko na wsparcie wychowawcy, który za śmieszne pieniądze wykonuje swoją pracę. Dlatego też Panowie, mając na uwadze ogrom powyższych wpisów - przyświeca nam wszystkim jeden cel - zrobić wszystko, aby nikt "z góry" nie psuł tego, co udało się nam wszystkim wypracować. Pozdrawiam!
jest takie niepoprawne wnioskowanie, chodzi głównie o proswsy sadowe: OD SUTKU, DO PRZYCZYNY
Etatysta wspomniał , że nikt z posłów w zwznym momencie nie odwazył sie bronic domów dziecka bo byłoby to dla niego samobójstwo. ...bo domy dziecka sa złe jak sa domy dziecka, to trafiają tam dzieci a to niedobre. dzieci trafiaja do domów dziecka , bo domy dziecka sa gdyby nie było domów dziecka , to dzieci tam nie trafiałyby.
jak sie zlikwiduje domy dziecka to dzieci z rodzin nie będą trafiały do domów dziecka.
to synonim zła, tragedii rodzinnej.
A wnioskowanie właśnie od skutku, do przyczyny,
jak się zlikwiduje służbę zdrowia, to zmaleją kolejki do lekarza
naiwne, prymitywne? A nie koreluje to z odczuciem społecznym. Informacja we wsi , o tym ze zabrano dzieci do domu dziecka rozchodzi sie , jak to mówi moja mama - piorunem! Łatwa do zapamiętania, do wyobrażenia. Trudniej rozchodzi sie . ze zabrano do rodziny zastępczej ; rodziny ? ciotki? jakiej rodziny. E, to chyba nie to samo co do domu dziecka.
Etatysta ma racje , ze jak będą chcieli coś zlikwidować, to zlikwidują, z większą lub mniejsza grą pozorów. Tyle ze to nie rozwiąże biedy i problemu, dzieci będą wymagały opieki zastępczej. pytanie czy lepiej aby taka opiekę wykonywała wyspecjalizowana i powołana do tego celu jednostka, placówka, czy ludzie nazwani "rodzina zastępczą, rodzinnym domem dziecka, zawodową rodziną zastępczą. nie zawsze kierowani preferowanymi w tej materii pobudkami......
zadałem niedawno dzieciakom pytanie , gdzie chcieliby trafić kilka lat temu: do takiej placówki jak nasza, czy do innych ludzi . tzw rodziny zastępczej. Po rozmowie konkluzja : do placówki, bo w rodzinie zastępczej to tak jak u kogoś, a pan to tak jak nauczyciel w szkole.
Etatysta mówi: zamkną placówki
Beata zauważa : jest nadstan dzieci.
I nie sposób się nie zgodzić z Beata i Wojtkiem ze tym w Warszawie pada na mózgi. Bo jak zaczęli grzebać w prawie zabierania dzieci na postawie ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, gdzie pies w mieszkaniu wg. "pani jakiejś" może stanowić zagrożenie zdrowia a nawet życia dziecka , to powinni liczbę placówek w powiecie wręcz podwoić.
zachęcam do obejrzenia programu Jana Pospieszalskiego "Bliżej" z 08.10.2015 w sprawie zasadności odbierania dzieci rodzicom i umieszczania w pieczy zastępczej. Merytorycznie można rożnie oceniać wypowiedzi, może nawet tendencje programu, ale każdy zgodzi sie z żenującym, małostkowym, wystąpieniem posłanki PO - ten fragment gdzie chce rozwiązać problem omawianej ośmiogodzinnej rodziny , choć wszyscy się pytają co z reszta rodzin.
O problemach dzieci dyskutują prawnicy i politycy a nie pedagodzy. Nikt nie zaprosił przedstawiciela jakiejkolwiek instytucji realizującej pracę z dzieckiem czy rodziną. Nikogo ich zdanie nie interesuje? Nie mają nic ciekawego do powiedzenia? Wypowiedź rzecznika sądu wskazuje na seksizm przy decydowaniu o zabraniu dzieci (bo matka chora a ojciec sobie nie poradzi ). Rozdzielenie rodzeństw będące konsekwencją złych rozwiązań organizacyjnych placówek (za małe placówki dla wielodzietnych rodzin o czym pisałem na tym forum 2 lata temu ). Dzieci przybywa, bo system pomocy społecznej jest nieefektywny. Czy kolejne afery i programy opisujące patologię tego systemu coś zmienią? Nie! Nikogo nie interesuje, że jest coraz gorzej, tylko że "zmiany idą we właściwym kierunku". Za kilka lat sędziowie zrezygnują z kierowania dzieci do placówek, bo nie będzie gdzie kierować. Będzie taniej . Wtedy podniesie się wielkie larum wśród asystentów i pracowników socjalnych, bo trzeba będzie w końcu pracować z rodziną (teraz wystarczy oddać dzieci do domu dziecka i ma się święty spokój). I może właśnie o to chodzi? Może likwidacja "łatwych" rozwiązań jest "zmianą we właściwym kierunku"? Najważniejsza jest przecież "praca z rodziną" . Sami głosiliście te hasła, dawaliście argumenty do likwidacji i piłowaliście przez lata gałąź na której siedzicie, a teraz zdziwieni .....
PS. Pospieszalski mówi że koszt utrzymania dziecka to 3500-3900 zł. Koszt nie zmniejszył się więc znacząco po likwidacji KN w placówkach. Miało być taniej. No to dlaczego nie jest? Dostaliście podwyżki? Wszyscy czy tylko niektórzy?
Kolego, ale jak sędziowie zrezygnują z kierowania dzieci do placówki, to jak to wpłynie na zwiększenie pracy asystentów rodziny ?
No chyba ze dostana do tej pracy instrumenty, które po pierwsze stroją i zagrają
a jeśli będą musieli robić to co dziś to ...chyba frustracje bieda większa mieli.
Plany , plany plany. A ja zaczną grzebać w umiejętnościach prowadzenia gospodarstwa domowego wyjdzie dodatkowy bajzel.
To tak jak z "kryterium " "urlopowania "dzieci do domu - czy ojciec trzeźwy a lodówka pelna
A w mojej lodówce dziś pustki
Kiedyś w PeGieRze tak było , ze On rano szedł do roboty , albo na traktor , albo do obory, po robocie szedł z "chłopami" na wino a potem wracał do domu. Ona z rana wysyłała dzieciaki do szkoły, karmiła tuczniki, potem szla w "ogrod" . jak dzieciaki wróciły ze szkoły do dawała im jeść i Jemu jak wrócił i byl w stanie. Nstępnego dnia tak samo a pory roku to modyfikowały.
Nikomu we łbie się nie mieściło by ich pouczać, ingerować a szkoła do której dzieciaki chodziły chwaliła tak dzieci jak i matke.
Puść teraz asystenta do takiej rodziny który ma sie wykazać. Co z tego że pokolenia tak się wychowały, jak asystencina musi zaplanować i zrealizować plan, musi znaleźć nieprawidłowości w prowadzeniu gospodarstwa, znaleźć powody do skierowania do poradni.
Bo go przydzielono tej rodzinie, bo rodzina ta do opieki chodziła i jeszcze w trosce o siebie pyskowała.
Cyt" podniesiesz głos, to cie psychiatrykiem zaraz strasza....
Mieli ci (z PGR) ludzie prace, I stwarzali taki model rodziny jaki stwarzali. I to jest fundament pomocy.
Przykład :Stefan - uczestnik środowiskowego domu. Były? narkoman, alkoholik, wędrowiec ...... Skierowali go do ŚDS . Lepiej się poczuł jak poznak minie. Ale krótko pobył, bo "wychodził" w zakładzie wtryskarek robotę. I niczego juz nie potrzebował !!!
Anglikom, Niemcom tez pewnie potrzebny byłby asystent , gdyby zrzucić ich na Sahare i kazać tak funkcjonować jak dotychczas. napisać im plany, wysłać do psychologa, nauczyć dobrze prowadzić gospodarstwo.
Wiec o polityce pomocy rodzinom niech se gadają politycy, ale niech sobie również uświadomią co jest priorytetem przezwyciężenia trudności.
Ulgi dla pracodawców za zatrudnianie osób rekomendowanych przez gminę, inne instrumenty realnie zwiększające szanse zatrudnienia. Potem można inne rzeczy naprawiać.
Od początku lat 90 tych obserwuje sie ciągły wzrost dzieci w pieczy zastępczej. O d początku lat 90 tych, czyli początku zamykania zakładów pracy , ich likwidacji.
To link który to świetnie przedstawia: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/26547 ... zastepczej
A dziś zdrowemu można zabrać dziecko.
W społeczeństwie zawsze będą chore rodziny , którym dzieci będzie musiało wychowywać państwo. Tak było w latach 80 tych i tak należy sie spodziewać ze będzie nadal. A bidul w powiecie powinien stać jak komisariat, i PSP.
Co do rodzin zastepczych to przytocze ciekawy gragment opracowania, Kolejnym czynnikiem uwzględnionym w badaniach był rodzaj wykonywanej przez opiekunów pracy. Wśród mężczyzn najliczniejszą grupę stanowili pracownicy fizyczni wykwalifikowani - 51,3%, druga pod względem liczebności była grupa pracowników niewykwalifikowanych - 30%. Matki zastępcze to w 56% pracownice niewykwalifikowane, w 26% pracownice umysłowe (nauczycielki, pracownice wyższych uczelni, pielęgniarki). Należy jednak pamiętać, że rodzice zastępczy to przede wszystkim osoby starsze, a więc emeryci i renciści. Dlatego też aż w 110 przypadkach na 173 nikt w rodzinie nie pracował, co stanowi 63,6%, tylko w 18 przypadkach ( 10,4%) pracowali oboje rodzice. Ta sytuacja ma dwojaki aspekt społeczny. Z jednej strony niepracujący rodzice mogą cały swój czas i uwagę poświęcić dziecku, z drugiej jednak zostaje wyeliminowany czynnik wychowawczy, kreowany przez rolę zawodową rodzica. Dziecko nie widzi powiązania pomiędzy wykonywaną pracą a dochodami rodziny. Okazało się, że w badanej grupie najmniej było dzieci w wieku 7 - 10 lat (z klas I - III ), stanowiły 34,1% ; 65,9% to wychowankowie w wieku 11 - 15 lat. W wypadku płci różnica jest niewielka o 8 więcej było dziewczynek.
Z badań określających wpływ struktury rodziny na warunki materialno - bytowe wynika, że struktura rodziny zastępczej jest nieistotna dla stwarzanych przez nią warunków materialno - bytowych (takich, jak: wyposażenie mieszkań w CO, gaz, ciepłą wodę i wannę czy posiadanie przez dziecko własnego łóżka i biurka). Ponadto badania wykazały m.in., że większość wychowanków wzrasta w atmosferze miłości i czułości, choć czasami wychowawcy narzekali na zbytnią troskliwość i nadopiekuńczość rodziców zastępczych.
a ta swoja droga, z innej beczki , ale w temacie.
Po kiego diabła mi to centrum administracyjne do obsługi placówek , skoro i tak musze poswiecac czas na zakupy, a zwłaszcza rozpisywanie faktor , tworzenie di nich załączników..
Dis Komorowski w swoim wystąpieniu przed kamerami, powiedział ze prezydent ma dożo ważnych rzeczy i działań leżących w kompetencji prezydent, i na pewno nie należny do tego pilnowanie obrazów ani innych rzeczy
które sa w kancelarii prezydenta.
A faktury to chyba księgowość i administracja.
Czy już coś wiadomo? Dzieje się u was coś w temacie likwidacji ew.przekształceń.? U nas na razie lęk przed kolejnymi zmianami. Oczywiście nie bez wpływu na dzieci.