Tak to żart Nie śmieszny? Mam wrażenie, że konsekwentnie zmierzamy w tym kierunku. Marcinie zwróć uwagę, że taki absolwent zawodówki ma wszystkie niezbędne kwalifikacje do pracy na stanowisku wychowawcy: odkurzy, wc umyje, zrobi jeść i pralkę nastawi. Po prostu \"...wykonuje szeroki asortyment prostych czynności...\". Po prostu pracownik pomocniczy i obsługi. Mam wrażenie, że do tego standardu dążymy. Nic dziwnego skoro prawo dla nas tworzą ludzie o mentalności kierownika PGR-u nie mający jakiegokolwiek pojęcia ani szacunku dla nas i naszej pracy.
Obniżenie wymagań na stanowisko psychologa jest wyraźnym symptomem kierunku zmian. Zamiast zachęcić finansowo najlepszych, otwiera się furtkę najtańszym .
etatysta jest boski!!!!!!!!!!!!!!!!nic dodać nic ująć
a może za dodatkowe zajęcia, np uczymy angielskiego- może więc pan dyrektor zapłaci dodatkowo, tak jak za korki...w końcu mamy tytuły magistra z polskiego, biologii, pedagogiki wczesnoszkolnej i mnóstwo podyplomówek
Witam jednego nie rozumiem. Czym różnią się wymagania w stosunku do dzieciaków w waszych placówkach od naszych dzieci własnych? Też wymaga od swojego syna by po sobie sprzątała, umył wc, wynióśł śmieci, zmył podłogę. Czym rózni się wychowanie w placówce od domowego? Nie piszcie mi, że metody, grupa, środowisko bo to zanamy. Ja w swojej pracy czuję się dobrze i nie jest dla mnie ważne czy nazywają mnie tak czy siak. Pewnie, że do dobrego człowiek się szybko przyzwyczaja. To co napiszę bedzie włożeniem kija w mrowisko. Żałuję, że w roku 2000 lub 2004 nikt poważnie nie podszedł do tematu zniesienia KN. Po tylu latach dualizmu zatrudnienia mamy tylko...... No właśnie co mamy? Dwie grupy patrzące na siebie wilkiem. Przed 7 laty nie było takiego zróżnicowania płac. Przejście wszystkich zatrudnionych wtedy wychowawców z KN na KP moim zdaniem skutkowałoby zachowaniem pensji. Stopniowe wygaszanie KN było złe. Teraz mamy około 1600 wychwoawców z KN, którzy stoją przed zmianą stylu życia. Nie dziwię się, że mają obawy. Z drugiej strony zatrudniani na nowych warunkach wychowawcy z KP są po prostu źli, że robiąc to samo w większej ilości czasu, na gorszych warunkach otrzymują niższą nawet dwukrotnie pensję. Jak mawiał mój pierwszy w życiu majster - \"Nie ważne, że ch..... ważne, że jednakowo\". Pozdrawiam.
Marcinie wychowanie w placówce od wychowania w domu różni się tym czym różni się np. krowa od konia. Niby to samo - tak samo wodę pije, trawę gryzie, ma cztery nogi...., ale krowa nigdy nie będzie koniem a koń krową. W domu np. nie mam dyrektora, pracownika socjalnego, psychologa, pedagoga, terapeuty księgowej itp. itd. Zastanów się więc nad potrzebą swojego istnienia jako dyrektora zbędnej instytucji, bo jeśli uważasz, że każdy może wykonywać tę pracę dobrze (bo przecież każdy potrafi wychować swoje dzieci w domu , potrzeby dzieci w domach dziecka są takie same jak naszych własnych dzieci, a pobyt w domu dziecka je krzywdzi, to jaki sens jest utrzymywać szkodliwe placówki, płacić pensje (w domu rodzice wychowują za darmo), kierować tam dzieci?
Zgadzam się, w 2000 roku trzeba się było bronić rękami i nogami przed pomocą społeczną a najpóźniej w 2004 r. zwiewać stąd Mądrzy to zrobili (MOW) i nie mają teraz dualizmu w zatrudnieniu, pensje godne i nikt nie mówi, że są niepotrzebni. Nikt im nie mówi, że ich praca jest niewiele warta.
My przespaliśmy i teraz to co tam jest normą (KN) u nas jest drogą fanaberią. Nie dziwię się nowym wychowawcom na KP, że są źli. Też na ich miejscu był bym zły.
Jeśli Twoje oczekiwania wobec pracy wychowawcy zaczynają się i kończą na tym by wymagał aby wychowanek po sobie sprzątał, umył wc, wyniósł śmieci, zmył podłogę to faktycznie nie ma sensu płacić więcej niż 1300-1500. Taką pracę wykona również absolwent zawodówki. Wtedy dom dziecka jest jak przechowalnia.
Jeśli jednak oczekujesz dobrej profesjonalnej i skutecznej pracy wychowawczej nastawionej na realizację poważnych celów, to wypada godnie płacić, a pracowników traktować z należytą powagą.
Jeśli nie będzie pieniędzy na pieczę zastępczą nie będziemy realizować tych zadań - grożą samorządy. Obciążenia finansowe jst mogą być 20 razy większe niż szacuje rząd.
W styczniu przyszłego roku wchodzi w życie ustawa o pieczy zastępczej, która zakłada reformę systemu opieki nad dziećmi pozbawionymi opieki rodziców. Jak szacują samorządy, realizacja zapisów nowego prawa wymagać będzie stworzenia w gminach i powiatach kilkudziesięciu tysięcy etatów. Podczas Komisji Wspólnej strona samorządowa po raz kolejny apelowała do rządu o racjonalne przewidywanie wydatków.
- Skutki finansowe dla jednostek samorządu terytorialnego wyceniam bardzo ostrożnie na kwotę rzędu 800 mln zł. To szacunki dotyczące tylko jednego roku i podkreślam, że jest to wycena zaniżona - mówił Marek Wójcik ze Związku Powiatów Polskich.
Tymczasem pojawiają się informacje, że na wdrożenie w życie tej ustawy w budżecie państwa na 2012 rok przewiduje się kwotę w wysokości 40 mln zł czyli dwudziestokrotnie niższą. Dlatego samorządowcy pilnie domagają się spotkania z minister pracy i polityki społecznej Jolantą Fedak. Według wstępnych ustaleń takie robocze spotkanie ma odbyć się w pierwszym tygodniu listopada.
- W przypadku niespełnienia naszych postulatów w 2012 r. powiaty dolnośląskie nie będą realizowały nowych zadań nałożonych ustawą - ostrzegał Cezary Przybylski, starosta bolesławiecki.
Oprócz PROTEST przeciwko ustwie o wspieraniu rodzin i pieczy zastępczej - Placówki Opiekuńczo-Wychowawcze, Ośrodki Adopcyjno-Opiekuńcze przeczytaj również: