He! he! A ja myślałem, że kolektyw to przeżytek

. Podobno rady pedagogiczne były złe, bo powodowały rozmycie odpowiedzialności za decyzje wobec wychowanka. Podobno po to w \"nowoczesnych\" i \"lepszych\" placówkach jest instytucja wychowawcy opiekuna dziecka, który zajmuje się wszystkimi sprawami konkretnego dziecka. No ale jak widać to fikcja, bo kto ma ostatni głos dyrektor czy wychowawca

Po to się spotykamy i rozmawiamy w pracy, by wymieniać poglądy i wspólnie wypracować jakiś wspólne rozwiązania, ale - Nihil Novi. Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś bez ustaleń ze mną próbował kierować procesem wychowawczym mojego dziecka.
Takie sytuacje, to świadectwo braku autorytetu. Jeśli dorośli nie liczą się ze zdaniem wychowawcy, to tym bardziej dzieci.