taka sytuacja - klientka młodziutka mama, zgodę podpisała niechętnie, często jej nie zastaję w domu, telefonów najczęściej nie odbiera (ode mnie). Ogólnie nie jest zainteresowana współpracą, choć ostatnio już więcej powie niż "tak" i " nie". Wizyty jak już się uda to trwają góra pół godziny. mieszka ze swoją matką (matka w moim wieku) i z dzieckiem na tyle małym że jeszcze nie da się z nim konkretnie popracować (albo ja nie wiem jak, może ktoś ma pomysły - 2 lata, nie mówiące).
Ma też kuratora i ten twierdzi że dobre i to, trzeba ją kontrolować czy zajmuje się dzieckiem.
i w sumie tyle robię. pouczę trochę, doinformuję o sprawach opiekuńczo- wychowawczych.
ale zbliżam się do oceny okresowej i nie wiem co mam napisać... czy to faktycznie ma sens?
A co Wy sądzicie o tym wszystkim ?