Napisano: 22 lip 2012, 20:38
Witam, mój mąż jest z pierwszej grupy tego ośrodka, trzeźwy 9 lat, opowiadał, że taka twarda szkoła była potrzebna i to pomoże tylko tym osobą, które naprawde chcą się wyleczyć. Tam jest bardzo ciężko, ale może tak ma własnie być. Natomiast po tych 9 latach z tej pierwszej i drugiej grupy może 5 osób jest trzeżwych i tego nawet nie jestem pewna, reszta niestety nie przetrwała, najwięcej powrotów do nałogów było między 7-8 rokiem, myślę, że gubi ludzi zbyt duża pewność siebie. Po leczeniu na pewno potrzebna jest motywacja i wsparcie rodziny. Nie nalezy obdarowywać dzieci domami i samochodami za to, że skończyły leczenie, w tej kwesti wszystkie obdarowane dzieci wróciły do nałogu, przynajmniej z pierwszych 3 grup zapowiednika. Takie dzieci nie mają motywacji do dalszego działania. U nas pomogła ciężka praca, mój mąż radzi sobie świetnie, nigdy sie nie poddaje, im trudniejsze ma zadanie tym większa w nim motywacja. Z malutkiej firmy rozwinął się na najwyższe szczebla. On sam mówił, że rodzina była jego motywacją, sam sobie buduje cele i dąży do ich realizacji, dlatego uważam, że po leczeniu praca jest dalszą terapią i jak to mówi dzisiaj \"zbyt dużo mam do stracenia\". Bardzo nas bolało gdy dowiadywalismy się, że dookoła nas przyjaciele męża, którzy kiedyś się leczyli z nim wrócili do nałogu. Dlatego dziś wiem, że nigdy nie będe pewna, że mąż będzie trzeżwy do końca życia ale trzymam kciuki za tych którzy przetrwali, niech świecą przykładem bo są żywym dowodem, że można żyć na trzeżwo, mieć rodzinę, zatrudniać ludzi i spełniać marzenia. POWODZENIA