Napisano: 14 sty 2015, 15:52
Nie do końca.
"Pigułka wczesnoporonna tzw. „ranek- po” lub "dzień po" (MAP z angielskiego "morning-after pill"), która zwana jest przez zwolenników aborcji środkiem antykoncepcji ratunkowej jest tak naprawdę dużą dawką hormonów przepisywanych przez lekarzy jako środek kontrolujący poczęcie. Według producentów MAP tabletka ta musi być zażyta do 72 godziny po stosunku, aby otrzymać pożądany efekt. Podczas gdy pierwszą funkcją MAP jest zapobieganie owulacji, drugą jest zapobieganie implantacji zapłodnionego już jaja. Dlatego też MAP wzięty po zapłodnieniu powoduje chemiczną aborcję.
Mimo tego, iż pierwotną funkcją pigułki "dzień po" (MAP) jest zapobieganie ciąży przez zahamowanie owulacji, drugim efektem MAP jest zapobieganie zagnieżdżeniu się w ścianie macicy już zapłodnionego jaja. Ten drugi efekt należy już do aborcji i jest zniszczeniem maleńkiego życia. Zwolennicy twierdzą, że takich przypadków jest naprawdę mało, jakkolwiek stwierdzenie to jest niemożliwym do udowodnienia. Mimo tego nawet kilka poronień, wykonanych tą droga nie jest możliwe do zaakceptowania".
Skutki większej dostępności takiej tabletki będą negatywne. Pierw się dzieci będą puszczać (sorry za kolokwializm), potem będą lecieć do apteki (bez wiedzy i zgody rodziców oczywiście) a po paru latach będą biegać od lekarza do lekarza (a to jakaś choroba, a to zajść w ciąże nie potrafi). "Lekarstwo" gorsze od choroby. A że jest to głupie to pewnie PO wprowadzi
cuiusvis hominis est errare, nullius nisi insipientis in errore perseverare