Ja zgodzę się aby była dostępna pod warunkiem, że ci którzy są "za" udowodnią, że ich chęć zabijania innych ludzi nie jest fałszywa. Proszę więc aby każda z tych osób zażyła arszenik. To mi wystarczy, by uwierzyć, że są zwolennikami równouprawnienia w przemyśle śmierci.
Oj tam oj tam wielkie mi halo. Unia rządzi Unia radzi Unia ustala prawo w pseudodemokratycznych krajach "członkowskich"(kurde zawsze mi się to słowo źle kojarzyło). Z zacisza swojego zakątka, ulokowany w ciepłym fotelu z zimnym piwkiem w dłoni obserwuję to co się na tym łez padole dzieje i powiem Wam moi drodzy nic mnie już nie zdziwi. niedługo będzie trendy branie pigułki po przez gejów po penetracji (z perspektywy biorcy nie dawcy). Nie jestem katolem ale życie to życie i wara od niego.
dzień po nie dochodzi do zapłodnienia, co innego to skutki uboczne w przypadku zbyt częstego używania przez gówniarzy, jednak to silna dawka hormonów, zresztą nie ma obligu żeby wprowadzać bez recepty więc pewnie zostanie tak jak jest i nie ma co przeżywać
Nie do końca.
"Pigułka wczesnoporonna tzw. „ranek- po” lub "dzień po" (MAP z angielskiego "morning-after pill"), która zwana jest przez zwolenników aborcji środkiem antykoncepcji ratunkowej jest tak naprawdę dużą dawką hormonów przepisywanych przez lekarzy jako środek kontrolujący poczęcie. Według producentów MAP tabletka ta musi być zażyta do 72 godziny po stosunku, aby otrzymać pożądany efekt. Podczas gdy pierwszą funkcją MAP jest zapobieganie owulacji, drugą jest zapobieganie implantacji zapłodnionego już jaja. Dlatego też MAP wzięty po zapłodnieniu powoduje chemiczną aborcję.
Mimo tego, iż pierwotną funkcją pigułki "dzień po" (MAP) jest zapobieganie ciąży przez zahamowanie owulacji, drugim efektem MAP jest zapobieganie zagnieżdżeniu się w ścianie macicy już zapłodnionego jaja. Ten drugi efekt należy już do aborcji i jest zniszczeniem maleńkiego życia. Zwolennicy twierdzą, że takich przypadków jest naprawdę mało, jakkolwiek stwierdzenie to jest niemożliwym do udowodnienia. Mimo tego nawet kilka poronień, wykonanych tą droga nie jest możliwe do zaakceptowania".
Skutki większej dostępności takiej tabletki będą negatywne. Pierw się dzieci będą puszczać (sorry za kolokwializm), potem będą lecieć do apteki (bez wiedzy i zgody rodziców oczywiście) a po paru latach będą biegać od lekarza do lekarza (a to jakaś choroba, a to zajść w ciąże nie potrafi). "Lekarstwo" gorsze od choroby. A że jest to głupie to pewnie PO wprowadzi
cuiusvis hominis est errare, nullius nisi insipientis in errore perseverare