u nas dzieci uczą się gotować- robiąc czasami wspólne kolacje i na kółku kulinarnym
zapału wszystkim nie starcza, ale wychowawcy nie odpuszczają
poza tym trafiają z grup do dwóch mieszkań usamodzielnienia- gdzie uczą się wszystkiego: płacenia rachunków, kupowania, załatwiania spraw i gotowania
i to jest dobre wyjście
kurczak w winie dla dzieci nie jest chyba trafiony?:), choć zapewne pyszny, proszę o przepis jeśli można:)
wymieniajmy poglądy ale nie kłóćmy się, bo do niczego dobrego to nie doprowadzi!
Nasze dzieciaczki bardzo chętnie przygotowują posiłki z wychowawcą, starają się pomagać, uczestniczą w pieczeniu ciast - najprostszych. Nauka przez zabawę tylko tak można je nauczyć bo inaczej się zniechęcają. Kuchnia główna zapewnia urozmaicenie, my pokazujemy jak czerpać z tego zajęcia satysfakcję.
no właśnie zgadzam się z Henią
ja też lubię gotować czasami, kiedy mam ochotę, codziennie sterczenie w kuchni to strata czasu, przynajmniej dla mnie
i uprzedzam pytanie....moje dzieci jedzą w szkole, ja i mąż w pracy:)
U nas 1 kucharka na 30 dzieci. My pomagamy w zakupach i gotowaniu. Jest jadłospis ale elastyczny by zaoszczędzac jak tylko sie da... ale dzieciom niczego nie brakuje.
2 kuchareczki, które gotują smacznie, magazynierka, praczka, sprzątaczka, kierowca, konserwator, krawcowa, 2 sekretarki - 30 dzieci. Wychowawcy nie gotują, czasami robimy gorące kolacje- wtedy dzieci same kupują i gotują.
Do Anna - Moim zdaniem macie super, wszystko sami w porządku nie macie kucharek i sprzataczek, bo gorzej chyba jak my mamy a i tak wszystko robimy sami P. kucharka ugotuje obiad od pn - pt a P. sprzątaczka przejedzie korytarz, a wszystkim trzeba zapłacić!!!! My nie uchylamy się od tej pracy tylko dlaczego mamy to robić skoro te Panie biorą za to pieniądze????????!!!!!!!!!!!!!!!!!!!