kto nie pracował w małej raczej nie będzie wiedział ajki to komfort. Przez 6 lat mieliśmy 12 osób teraz jako że przepisy mówią o 14 to dołożyli mam dwójkę dzieci. Ale komfort pracy z tak małą grupą (wiem wiem w 30 są jeszcze mniejsze grupy) jest nieporównywalny. chodzi o to, że spójność pracy jest. Jak jest kilka grup w jednym budynku każda ma swoje zasady a dzieciaki krążą. Pracowałam w dużym domu i pracuję w małej placówce i nie chcaiłabym już do dużej wracać. I to nie tylko moje zdanie wszyscy którzy zasmakowali małej widzą różnicę. A dla dzieciaków przede wszystkim jest to dużo lepsze i argumenty grafikowe jakoś słabo mnie przekonują
I tu sie etatysto mylisz, bo wszystko to zalezy od kasy. Przeciez organizacja pracy scisle wynika z finansow. I dyrektory przekomarzaja sie ktora wersja jest tansza, a tansza z pewnoscia nie jest lepsza dla dziecka.
Grafik przeciez bedzie banalny do ulozenia, czy gdziekowiek podawana jest maksymalna liczba etatow? Co stoi na przeszkodzie zatrudnienia kolejnego wychowawcy czy nawet dwoch, trzech? KASA.
Koszty utrzymania generuja w wiekszosci place, wiec najlepiej zatrudnic jak najmniejsza liczbe osob za jak najmniejsza kase. Pracowalem i tak i tak kiedys w placowce gdzie dzieciakow bylo 30 teraz nasze grupki licza do 10( filie z jedna administracja ) . Niektore dyrektory mialyby pole do popisu bo moje wynagrodzenie NETTO wynosi srednio 2500zl wiec na upartego te 800, 1000zl mozna by mi obciac. A jest nas ponad 30wych. Wiec w skali roku oszczednosci moglyby siegnac 250 - 300tys. NETTO. Wiec dla pracodawcy kwoty beda jeszcze wyzsze.
kwesia 30 czy 14 tak jak i zniesienie KN rozbija sie o kase. Dosypcie kasy to 14 sprawdza sie o niebo lepiej. Tomus hucznie glosil o dobru dziecka, jezdzil po kraju i poza jego granice ze swoimi naukami, a wyszlo tak, ze teraz wszystkie dyrektory maja twardy orzech do zgryzienia jak to wszystko ogarnac.
To nie 14 sa niebezpieczne etatysto tylko usilne ciecia kosztow. Ale moze jak kolejni wychowankowie targna sie na zycie i jeszcze kilku zginie przez zla obsade to ktos dostrzeze problem. Panowie dyrektory bylescie kiedys nie dostrzegali go zza krat, bo jak to u nas bywa ktos poniesc konsekwencje bedzie musial, niekoniecznie ten winny.
Na zakończenie dyskusji o wyższości Świąt Bożego Narodzenia na Wielkanocą. Syf i patologię pracowniczą organ prowadzący z dyrektorem może zrobić w 14 i 30 bez różnicy. Ja nie robię syfu, znam 14 kieruję 30 nie zamierzam nikogo do niczego przekonywać. Mam plan - co prawda jeszcze odległy i jestem przekonany, że kiedyś wejdzie w życie. Przewidywane korzyści dla dzieciaków i pracowników bardzo znaczące. Pozdrawiam i życzę powodzenia. Hej zgadzam się z Tobą to dyrektor odpowiada za funkcjonowanie placówki i on ponosi odpowiedzialność, jak komuś brakuje wyobraźni to kiedyś poniesie tego skutki.
Pracuję w placówce kilkanaście lat i od 10 lat słyszę, że już za chwilę, może jutro zapadnie decyzja o przejściu na mieszkania ... już mi na wymioty się zbiera jak słyszę to kolejny raz.
Od zawsze nasz ddz był malutkim \"elitarnym\" domem na 30 dzieci. Z czasem zmniejszono stan do 20. Bardzo nam się marzy praca bez biura, praczki, sprzątaczki, kierowcy, kucharzy itp. bo wiecznie słyszymy że tylko oni robią, a wychowawcy to nic nie robią. ... ale czuję w kościach że to marzenie ściętej głowy ....
wogole te duze placówki to takie fajne miejsca, do tej pory zadbane jeszcze, utrzymane. Kręciło sie po nich (to rzczywiscie szkola , albo internat) 80 , 60 wychowanków, u nas latało 40 , teraz 28...a ma biegać jeszcz mniej. Działka fajna ok 2000m/2. wszystkie media, 2 pietra i parter. Po co wiec im (dziecioakom, jak będzie ich 14) takie duże miejsce ...?
Nie tak dawno stal u nas w mieście taki fajny budynek , z lat 70. Był tam złobek, potem złobek z przedszkolem.... w latach 90-tych działala tam Agencja Mod Ryn Rol. Przestala działać. Budynek sprzedano, za dyże pieniadze cos 800 tys.
Na naszą placówke tez sie pewnie ktos szykuje.
Mamy 3 poziomy, kondygnacje, tak jak 3 grupy, w kazdej ponizej 10 osób. Śmiało moge powiedziec, że dbamy o autonomie tych grup. .
nie widze nic negatywnego w placówce 30 osobowe, ba, przez 5 lat w stecz, to połowe tego stanu stanowiły 3 rodziny,
Nie wiem jak sobie decydenci wyobrazaja funkcjonowanie małych placówek, może bedzie tak jak z karta - od stycznia maja byc samorzadowymi a co do placówek- po 2020 ma byc 14 .
I co , przy skrupulatnym liczeniu kasy zrobia 2 placówki ...jakos nie bardzo to widze. Bedzie jedna żeby glupio nie bylo.
To chyba taki wybieg - z instytucji, z placówki zrobić taka wieksza, sztuczna rodzine zastepcza. Ale jak ... z jednym doroslym na dyzurze, taką troche zahermetyzowanaą, juz nie tak bardzo publiczną jak obecnie, nie tak przejrzysta.....
Czy ta mała ilość osób w placówce to taki dobry pomysl?
pamietam zniane, korzystna, zwiazana ze zmniejszeniem liczebności dzieci, Od zarania (lata 50 te) placówka miala dwie grupy do 20 osób - na dwoch pietrach. jakos sie pracowało, dwoilo i troiło, duzo rzeczy uciekało. Potem byl bum z dostosowaniem standardów, w tym zmniejszeniem liczebności dzieci do 20.
I to jest ciekawe, bo nie pamietam przepisu który mowiłby to wprost, ale byl przepis że placówka musi miec aneksy kuchenne, łazienki dla 10 dzieci.
Myslenie bylo proste,- skoro mamy dwa pietra i na kazdym lazienke, to mamy dwie lazienki i mozemy miec tylko 20 dzieci.
Pamietam zenujace spotkanie z dyr pcpr, żebyśmy cos robili z liczebnoscia dzieci, porozmawiali z rodzicami zeby chialy wziac te dzieci do domu, pisali do sadu o uchylenie postanowien
Pisalismy, absurdy, i całe szczeście ze sąd nie zglupial w tym zamieszaniu.
Ze swietlicy zrobiono pokoje, aneks kuchenny miejsce do odrabiania lekcji i łazienke
. Byly juz 3 lazieenki i aneksy, na parterze i dwóch pietrach, zatem mozna bylo podzielic dzieci na trzy grupy.
I wówczas rzeczywiscie odczulismy komfort pracy z mniejsza iloscia dzieci, ok 10.
taka mozliwośc byla u nas, . Mysle ze nie tak latwo moznabyloby to uczynić w budynku parterowym.
Pamietacie przepisy z lat 90 tych?
§ 5. 1. Dom dziecka jest w zasadzie placówką koedukacyjną.
2. Wychowankowie domu dziecka podzieleni są na grupy wychowawcze
W rejonie grupy wychowawczej, w miarę możliwości, powinny znajdować się: pokoje mieszkalne, pomieszczenia do zabawy i nauki, pomieszczenia do samodzielnego przygotowywania i spożywania posiłków, pomieszczenia sanitarne.
Pózniej po roku 2000
5. Placówka opiekuńczo-wychowawcza może znajdować się w budynku, który posiada:
1) pokoje mieszkalne 1-5-osobowe, właściwie oświetlone, o powierzchni zapewniającej przechowywanie rzeczy osobistych i swobodne korzystanie z wyposażenia, na które składają się co najmniej dla każdego dziecka
Tutaj juz nie trzeba tworzyc grup. Placówka może byc parterowa, mieć skrzydła, pokoje moga byc rozstrzelone, co oczywiscie utrudnialoby tworzenie grup wychowawczych o jakich w rozpp z r 1994
i obecne przeppisy z uust o wsp rodziny
Art. 106.
1. Placówka opiekuńczo-wychowawcza powstaje z dniem uzyskania zezwolenia wojewody właściwego ze względu na miejsce prowadzenia tej placówki.
2. W budynku może się mieścić tylko jedna placówka piekuńczo-wychowawcza.
Bardzo radykalnie.
Moim zdaniem do kazdego zezwolenia na prowadzenie placowki wojewoda w porozumienie i np ze starostą powinien podchodzic indywidualnie i w takim zezwoleniu okreslac liczbe dzieci uwzgledniajac baze lokalową., mozliwosci jakie daje budynek
Nam przy trzech grupkach łatwiej organizować prace.jest trzech wychowawców. kiedy ja odrabiam lekcje z dziecmi choc inne skończyły, to inny wycowaca wychodzac na spacer zabiera \"moje dzieciaki.
Łatwiej jest doraznie podzielic sie zadaniami.
Witam,
pozdrowienia dla \"hey\"
Jakiś dyrek Tobie krzywde zrobił, że ich generalnie nie lubisz?
Racja, że w pier...lu nikt nie chciałby wylądować i dlatego trzeba się dwoić i troić, żeby pogodzić dobro dziecka z kasą, organizacją, itp.
Na pewno w 14-tkach atmosferka jest lepsza, ale raczej nie przy jednoosobowej obsadzie wychowawczej
Mariuszu, zwróć też uwagę, że kiedyś była tendencja do tego, aby pokoje były 2-3 osobowe, a w najnowszym rozporządzeniu już się to ustala do maks. 5-orga dzieci (czyli krok w tył).
Sukcesywnie i słusznie przez lata redukowano liczbę dzieci pod opieką jednego wychowawcy z 16-18 do 10, a najnowsze rozporz. MPiPS ustala to na poziomie do 14 (chociaż w projekcie był zapis nawet o 7 dzieciaczkach pod opieką jednego wychowawcy - znów krok w tył) - \"wszystko dla dobra dziecka\" - drogi Heyu to nie są wymysły dyrektorów - my właśnie próbowaliśmy to zmienić, ale rachunek ekonomiczny wziął górę nad rozsądkiem.
Pozdr.
Wojek a gdzie ja napisalem ze nie lubie dyrkow? Przeczytaj moj wpis jeszcze raz. Wasza odpowiedzialnosc jest ogromna,bo to Wy ( w teorii ) odpowiadacie za wszystko a Wasze mozliwosci sa b.skromne. Juz kiedys Marcinowi zadalem pytanie o Wasze/Jego mozliwosci. Chlopina chwali swoj zespol pod niebiosa, i dobrze, bo motywacja jest b.wazna , ale ile im placi?? W teorii On...Z jego wpisow wnioskuje ze chetnie i swoje pare gr by im dal, tylko z czego? Wy odpowidacie a reguly ustala ktos inny. Denerwuje mnie tylko fakt ze wszedzie czyta sie dobru dziecka a to tylko kamuflaz dla oszczednosci. Pamietam jak Tomus uswiadamial mnie jak to powinno pracowac sie indywidualnie z dzieckiem a potem jest wspoltworca ustawy gdzie na 1 wych przypada 14 dzieciakow - i to niewazne jakich, trudnych czy nie. Dyrektor zagwarantowac ma bezpieczenstwo i prawidlowa prace ale kasy ma tylko na jednego wych. na zmiane. Wychwawca ma miec czas dla dzieci 24h a zrabiac 1400netto. Wychowawca ma dbac o wszelkie sprawy dziecka ale ma 40godz pracy bezposredniej.
I jak grzyby wyrastaja rodziny zastepcze, i jest lepiej bo tak kazano, juz kiedys malowano trawe na zielono choc taka nie byla....
Hey teraz mogę już napisać - po zniesieniu KN wychowawcy zachowali swoje wynagrodzenia zasadnicze zaś wychowawcy z KP otrzymali podwyżki. Teraz wysokość ich wynagrodzeń jest na poziomie przyzwoitym. Z czasem powinno udać mi się doprowadzić do wyrównania poziomu ich płac do wysokości płacy starego mianowanego a daj Panie Boże i do dyplomowanego. Wymagało to sporej pracy, rozmów z organem prowadzącym, z wychowawcami. Obawiali się oni, że po zwiększeniu ilości godzin przechodzącym z KN ktoś straci pracę. Od samego początku robiłem wszystko aby taki scenariusz się nie sprawdził i udało się. Przez rok czasu wspólnie z kolegą z naszej drugiej placówki stanowiliśmy jednolity front. Udało się. Co do przejścia na dwie 14 - nikt nie traci pracy i istnieje możliwość wprowadzenia dalszych podwyżek przy jednoczesnym zejściu o kolejne 500 złotych z kosztu utrzymania. Rozwaga i współpraca naprawdę budują. Starosta wysoko ocenia to co robimy, członkowie zarządu także. Radni są często u nas i widzą na czym tak naprawdę polega nasza praca. To jest najlepsza z możliwych strategii rozwoju. Dzieciaki traktują starostę ciepło. Wiedzą, że nie jest on ich wrogiem tylko przyjacielem. Co do budżetu szału nie ma jednak dzięki pracy wszystkich od kucharki do mnie wyrabiamy się w tym co mamy. Ma pełną wymienność stanowisk tzn. kierowca zimą jest palaczem, jak kucharka zachoruje to wchodzi pokojowa (ma uprawnienia). W moim subiektywnym odczuciu każdy pracuje w przekonaniu, że ma to sens. Jeżeli są problemy to rozwiązujemy je razem. Pewnie, że nie zawsze jest różowo, zdarzają się kryzysy, czasem się ktoś zakręci. Co do rodzin zastępczych to nie bardzo to widzę. W ostatnim półroczu przyjęliśmy 4 dzieciaków z rozwiązanych rodzin. Szukając miejsca dla jednego chłopaka - chce być bliżej domu dzwoniłem do placówek w jego województwie wszędzie ponad stan. U mnie jest podobnie.