Napisano: 08 wrz 2013, 2:27
eeee, właśnie doświadczyłem na własnej skórze, jak działają ośrodki pomocy społecznej, a może lepiej, rodzinie.
Mój ojciec przeprowadza właśnie remont mieszkania, chce komuś potrzebującemu oddać, za darmo, meblościankę. Używaną wprawdzie prze 15 lat, ale w bardzo dobrym stanie.
Dzwonię do MOPR i do PCPR. Obiecują rozeznać się w sytuacji osób potrzebujących. Czekam 2 dni. I nic. Nie oddzwaniają, zatem nie ma osób potrzebujących mebli!
Sam, poprzez dawną koleżankę z pracy, znajduję osobę potrzebującą na gwałt takich mebli, bo dostała mieszkanie od miasta, wyremontowali je jej, ale żadnego umeblowania nie przewidzieli! Dodam, że ta pani, potrzebująca jakichkolwiek mebli, jest podopieczną MOPS-u właśnie...
Jaki z tego morał? Pracownicy ops (są wyjątki, zastrzegam) nie znają sytuacji bytowej swoich podopiecznych.
Resume: O kant d... rozbić ich wywiady środowiskowe . Jeśli nie znają podstawowych potrzeb swoich podopiecznych tzn., że cała pracę ops. nie jest warta funta kłaków.
I znowu jak mantrę powtarzam, za swoimi wywodami w wątku \"Zespoły interdyscyplinarne. Komu to potrzebne?\"
Pogonić na cztery wiatry całą tę hałastrę/hołotę!