Ochrzaniły mnie też za to że pozwoliłem by klient powiedział do mnie na TY. Sprawa była by jasna ale po pierwsze - to był pierwszy dzień pracy i nie wiedziałem że ten schludny koleś to klient (sporo osób miotało się po biurze - od flirtujących gliniarzy po bezdomnych). A po drugie on też widząc takiego młodzieńca pierwszy raz na oczy nie wiedział że to pracownik.
Nie wiem po co była ta afera. Mogły mi to powiedzieć inaczej (po jego wyjściu a nie przy nim albo po prostu uprzejmiej).
Ale takie już są stare mopsiary zasiedziałe.