Aniu on jeszcze nie raz sie do Ciebie odezwie, mówie to na swoim przykładzie. Jest już z inną kobietą a do mnie czasami pisze, nawet chciał się spotkać porozmawiać, ale nie chciałam, bo ja już swoje przeszłam, bardzo przeżywałam rozstanie z nim.
xzy, nie liczę na to, że się odezwie. Powiedział, że przyjechał tu z misją...żeby to zakończyć i że kiedyś będę mu za to wdzięczna...Mam dzisiaj wielkiego doła. Jak się odezwie znowu będę miała nadzieję...Dlaczego nie można być razem z takim człowiekiem, wspierać go, być przy nim i być szczęśliwym? Wiem, że jedzie na jakiś wypad z AA na 3 dni. Wiem też, że tego potrzebuje.Myślę że jest za wcześnie, że ci z AA mają na niego wielki wpływ, musi słuchać ich bezgranicznie...z jednej strony wiem a z drugiej...Obiecaliśmy sobie, że nigdy już się nie odezwie...i ja wierzę w to. Ale to tak boli. Może jestem głupia, nigdy nie znałam takich ludzi ale kocham Go i jest mi ciężko pogodzić się z tym.Czekałam na Niego tyle lat..życie jednak nie ma sensu...
Może kiedyś będzie lżej, ale na dzień dzisiejszy nie widzę sensu w niczym...
Dzięki za wsparcie. To jest tak, że muszę gdzieś komuś powiedzieć co mnie boli a z drugiej nic mi nie pomaga. Wiesz, jak On sie odezwie to znowu będzie jeszcze gorzej...Po rozwodzie nie związaam się z nikim przez wiele lat. Jakoś tak Go sobie wykrakałam moimi myslami( nie wiedziałam, że jest chory).Jakbym sama prosiła o ten ból...On jest świadomy tego, że nie może być z kimś bo będzie krzywdził tą osobę i dlatego powiedział, że nie będzie się z nikim wiązał...Tu problemem jest nie tylko choroba. Także odległość, nasz wiek i brak kasy( zostawił wszystko rodzinie). A ja mam gdzieś kasę. Ja chciałam być szczęśliwa z tym, kogo kocham od 30 lat. Głupia, stara baba...
Aniu!właśnie przeczytałam twoją historię.Jest mi bardzo bliska. Mimo młodego wieku czuję się jakbym miała conajmniej 80 lat. Moja historia ma podobny wątek,moja dusza też płacze i to przez kogo - przez trzeźwiejącego alkoholika i jego fanatycznym zapatrzeniem AA.Jeśli jesteś gdzieś z mazowieckiego i wyrażasz chęć kontaktu to proszę o odzew
Oto jedna z wielu recept na życie z alkoholikiem :
DESIDERATA
Krocz spokojnie wśród zgiełku i pośpiechu, pamiętaj, jaki pokój może być w ciszy.
Tak dalece jak to możliwe, nie wyrzekając się siebie, bądź w dobrych stosunkach z innymi ludźmi.
Prawdę swą głoś spokojnie i jasno, słuchaj też tego, co mówią inni, nawet głupcy i ignoranci, oni też mają swą opowieść. Jeśli porównujesz się z innymi możesz stać się próżny lub zgorzkniały,
albowiem zawsze będą lepsi i gorsi od ciebie. Ciesz się zarówno swymi osiągnięciami jak i planami.
Wykonuj z sercem swą pracę, jakakolwiek by była skromna. Jest ona trwałą wartością w zmiennych kolejach losu. Zachowaj ostrożność w swych przedsięwzięciach świat bowiem pełen jest oszustwa.
Lecz niech ci to nie przesłania prawdziwej cnoty, wielu ludzi dąży do wzniosłych ideałów
i wszędzie życie pełne jest heroizmu. Bądź sobą, a zwłaszcza nie zwalczaj uczuć: nie bądź cyniczny wobec miłości, albowiem w obliczu wszelkiej oschłości i rozczarowań jest ona wieczna jak trawa.
Przyjmuj pogodnie to, co lata niosą, bez goryczy wyrzekając się przymiotów młodości.
Rozwijaj siłę ducha, by w nagłym nieszczęściu mogła być tarczą dla ciebie. Lecz nie dręcz się tworami wyobraźni. Wiele obaw rodzi się ze znużenia i samotności. Obok zdrowej dyscypliny bądź łagodny dla siebie. Jesteś dzieckiem wszechświata, nie mniej niż gwiazdy i drzewa masz prawo być tutaj i czy to jest dla ciebie jasne, czy nie, nie wątp, że wszechświat jest taki, jaki być powinien.
Tak wiec bądź w pokoju z Bogiem cokolwiek myślisz o jego istnieniu i czymkolwiek się zajmujesz
i jakiekolwiek są twe pragnienia: w zgiełku ulicznym, zamęcie życia zachowaj pokój ze swą duszą.
Z całym swym zakłamaniem, znojem i rozwianymi marzeniami ciągle jeszcze ten świat jest piękny.
Bądź uważny, staraj się być szczęśliwy.
Anonimowy tekst z 1692 r. znaleziony w starym kościele w Balltimore.
Wszedłem na to forum troche przypadkiem i postanowiłem napisać jak to wygląda z mojej perspektywy. Jestem alkohlikiem, nie pije od 1,5 roku, skończyłem terapie.
Moim zdaniem ta choroba to ciężki temat, utrzymywanie abstynencji nie jest może bardzo trudne i można się tego nauczyć, ale niestety wymaga zmiany trybu życia, pogodzenia się z ograniczeniami, to już takie proste nie jest. Niestety jeżeli chcesz być z trzeźwiejącym alkoholikiem musisz się liczyć z tym że też w Twoim życiu się te ograniczenia pojawią. Alkoholik przede wszystkim powinien unikać miejsc, sytuacji w ktorych jest alkohol.
Nawet ciężko mi policzyć sytuację, spotkania ze znajomymi, sylwestra, wesele... kiedy musiałem odpuścić i zostać w domu, to nie są łatwe tematy do poukladania w związku... niestety. Poza tym to życie to trochę budowanie na piasku, a nie na skale, tego się najbardziej boję, tego że druga osoba zawsze będzie ze mną czuła lęk, że coś się może wydarzyć, że mogę wrócić do picia.
A niestety nie można obiecać, że tak nie będzie, można się tylko starać żeby tak nie było, a nieraz jest bardzo ciężko.
Na początku mojej drogi trzeżwienia poznałem dziewczynę, było to coś krótkiego, ale chyba nallepszego w moim życiu, nie jesteśmy razem i chociaż nie usłyszałem nigdy tego wprost to czuje że moje uzaleznienie miało wpływ na jej decyzję. I chociaż ciężko mi się z tym pogodzić to myślę, że to była dobra decyzja.
W związku powinna być równowaga, nie chciałbym aby centrum życia osoby z którą jestem było dbanie o moją abstynencję...
życzę dobrych wyborów....,każdy człowiek jest ważny i zasługuje na szczerość.....
Teresa, możesz odezwać się do mnie na: [email protected]
Niestety nie mieszkam blisko Ciebie, ale możemy porozmawiać.Też tego potrzebuję bo otoczenie nie rozumie...nie rozumie tej choroby.My pewno też mało ale przynajmniej się staramy...
Ania
do a: dobrze, że starasz się interesować też tą drug stroną, czyli tymi, którzy nie pojmują Waszego postępowania. Może jest to dla nas za trudne.My tylko kochamy szczerze a jeśli się kogoś kocha to walka z taką chorobą nie musi być katorgą, dba się o każdego kogo się kocha w różny sposób. A jak to się ma do innych chorób, też ciężkich i nieuleczalnych? Czy wszyscy chorzy na różne choroby muszą pozostać sami? Jak widzisz swoje dalsze życie? Z kim byś nie był a będzie temu komuś na Tobie zależało to będzie dbał też o to, żebyś nie zawrócił, będziesz z kimś kogo nie kochasz bo nie chcesz aby o Ciebie dbał? Jeśli ktoś jest chory na inną chorobę to też ma odrzucić miłość...? Miłość to przede wszystkim też dbanie partnerów o siebie, nie tylko łóżko i czasami wspólne obiadki...
Moja Miłość też tak powiedział, że nie może obarczać innych swoimi problemami. Jak ma wyglądać Wasze dalsze życie?
Jesteście takimi samymi ludźmi, którzy potrzebują może nawet więcej miłości niż przeciętny Kowalski i nie pojmuję, jeżeli macie obok kogoś kto kocha i kogo Wy kochacie, że odrzucacie to. Dużo już wiem na ten temat ale podobno nigdy nie zrozumiem...Wasze 12 kroków to 12 lat...Ty jesteś dopiero może przy drugim...Macie założenie, że przynajmniej przez pierwsze 5 lat w trzeźwości nie możecie pozwolić się zakochać...To jak to się ma do kobiet, z którymi będziecie w tym okresie? Jakie to mają być kobiety, obce, z przypadku, czy takie tylko jak Wy?!
Jeśli takie to jest to obrzydliwe życie, z którym też w końcu będziecie walczyć.
Moja Miłość podeptała nawet 9 krok, nie zastosował się do zasad.... ( a jest podobnie jak Ty przy drugim):
\"Zadośćuczyniliśmy osobiście wszystkim, wobec których było to możliwe, z wyjątkiem tych przypadków, gdy zraniłoby to ich lub innych\". Mógł nigdy się nie odzywać, albo dać spokój pół roku temu, a On drążył, przyleciał na drug półkulę tylko po to, żeby zranić po raz trzeci.
A poza tym w AA nikt nikomu nic nie zakazuje nie stawia warunków...już to wiem.
Wiem też, że trzeba wiele siły aby to pogodzić i znajdź siłę, żeby kochać szczerze, poczekaj, nie dawaj nadzieji komukolwiek na coś czego nie będziesz umiał zrealizować, nigdy nie wiesz na kogo trafisz a wtedy możesz znowu skrzywdzić...poczekaj na krok 13...
Powodzenia