Tereso, zgadzam się z Tobą w 100%.Sam pracowałem kilka lat w domu dziecka łącząc tę pracę z pracą w oświacie. Niestety...jest dokładnie tak jak piszesz, chociaż...są też wyjątki potwierdzające regułę:) Zdecydowana większość wychowanków domu dziecka to roszczeniowi ludzie bez aspiracji i ambicji. Chcą tylko, by inni użalali się bez końca nad ich ciężkim losem i rozkładali im - z powodu ich trudnego dzieciństwa - czerwone dywany pod stopy i usuwali za nich jakiekolwiek problemy i przeszkody, które pojawią się w ich życiu. To mistrzowie manipulacji, perfekcyjnie potrafią wywołać poczucie winy i litość u osób spoza placówki (\"jakie to biedne, pokrzywdzone przez los dziecko lub młodzieniec\")A ten młodzieniec śmieje się później i myśli; \"k...a...jaka frajerka\". Są głęboko przekonani,że skoro \"matka piła, a ojciec bił\" to im WSZYSTKO się od życia należy,a inni są WYŁĄCZNIE po to,by spełniać ich żądania i zachcianki baaardzo rzadko wypowiadane jako prośba. Tak...wiem...to bardzo smutny obraz placówkowej młodzieży. Dodam jeszcze, że większość z nich nie radzi sobie w dorosłym życiu.Nawet jak zdobędą wykształcenie to pchają się w toksyczne związki. Najczęściej jednak nie mają solidnego wykształcenia. Wiedza ogólna o świecie...DNO i DWA METRY MUŁU, jednak cwaniactwo i chamstwo niemal na każdym kroku.W porównaniu do pracy w domu dziecka praca w oświacie to pełen relaks. Utyskujących nauczycieli narzekających tonem świętego oburzenia,że bezczelny uczeń odpowiedział do nich \"co\" serdecznie zapraszam do ddz, w którym pracuję,żeby zobaczyli jak wygląda PRAWDZIWA praca wiążąca się z napięciem, stresem i wszechobecnymi decybelami. DDz czasami przypomina zakład karny z tą MAŁĄ różnicą,że u nas nie ma strażników, przymusu bezpośredniego pał,izolatek i krat. Reszta się zgadza....

)) Pozdrawiam wychowawców!!!