Mowy mają bardzo dobre przepisy powodujące skreślenie uciekiniera po 4 tyg. Jest to rozwiązanie świetne, bo uciekinier nie blokuje miejsca. Korzystają na tym wszyscy, bo nie czeka się na umieszczenie w MOW. Kierowanie jest praktycznie na bieżąco. Problemy są z realizacją tj. na poziomie powiatów i policji. Z placówek socjalizacyjnych też powinno się skreślać uciekinierów po 4 tyg. Po co płacić miesiącami za puste łóżko, a obowiązek realizacji postanowienia nie powinien być problemem placówki lecz powiatu z którego dziecko pochodzi (w końcu to ich dziecko) i sądu, który wydał nierealizowane postanowienie.
A jak dzieciaka skreśla i wyznaczą mu inny MOW i czeka tam 4 tygodnie aż go skreślą i wyznaczą mu inny MOW i czeka tam 4 tygodnie aż go skreślą i ...... to co nie blokuje miejsc. To jest ta fikcja i złuda. Sytuacja jest prawie dokładnie taka sama. Różnica jest tylko w kwestii pieniążków. Jakby dzieciak zajmował miejsce i by go nie skreślali to kasa się marnotrawi za puste miejsce. Jak dzieciaka skreślą to kasa się marnotrawi za puste miejsce, prace Tysiąca ludzi w oświacie, sądach komendach placówkach listonoszach. Ciekawe ile dokładnie kosztuje skreślenie i wyznaczenie nowego ośrodka dla dzieciaka? Ile w to jest naprawdę ludzi zaangażowanych? Ile papieru wędruje?
Ale jaja sprawdź na ORE ile ludzi (chyba 4 osoby i tyle samo komputerów . W powiecie zajmują się tym ci sami pracownicy co kierowaniem do innych placówek. Wejdź na stronę centralnego systemu kierowania i popatrz na statystyki. Do pobrania są prezentacje z konferencji opisujące funkcjonowanie systemu od przejęcia od \"opieki\" w 2004 Po 8 latach to oni teraz są sprite a my pragnienie . To na tych rozwiązaniach powinniśmy się wzorować, bo się sprawdzają.
\"Jak dzieciaka skreślą to kasa się marnotrawi za puste miejsce, prace Tysiąca ludzi w oświacie, sądach komendach placówkach listonoszach\" - Ale jaja kasa się marnotrawi jak powiaty płacą miesiącami (a czasem latami) za \"puste łóżka\" w placówkach op-wych, z których wychowanek uciekł, lub przebywa gdzieś indziej, ale nie można go skreślić bo nie ma przepisów umożliwiających skreślenie wychowanka.
Przepisy umożliwiające skreślenie w końcu spowodowałyby, że w systemie zafunkcjonowałyby placówki specjalistyczne (bo np. placówka socjalizacyjna skreśliłaby zdemoralizowanego uciekiniera i powiat nie maiłby wyboru tylko musiałby szukać miejsca w droższej placówce specjalistycznej), a tak to szuka się \"gdzie jest taniej\", a \"taniość\" jest czasem jedynym kryterium wyboru placówki. Umieszczenie dziecka właściwie kończy temat w powiecie (pozbyli się problemu i mają święty spokój do pełnoletności
No właśnie ja to jednak rozumiem że skreślenie nie jest skreśleniem lecz przenosinami które więcej kosztują niż puste zajęte miejsce. Ale może coś sobie w głowie źle to poukładałem. Sam już nie wiem
Nie skreślanie jest lepsze dla placówek bo dzięki temu dostaje się pieniądze mimo, że nie ma dziecka. Skreślanie wychowanka o miesiącu poprawia efektywność i wykorzystanie miejsc w placówkach. No i sędzia który widzi, że wystawia np. 4 nakaz doprowadzenia do czwartej placówki szybciej zdecyduje się na jakieś inne bardziej radykalne rozwiązanie. Lepsze to niż czekanie np. 1,5 roku na miejsce .
Co do 10 dzieci pod opieką wychowawcy to wolałbym inny zapis, że \"w jednym budynku dyżur muszą pełnić co najmniej 2 osoby w tym minimum 1 wychowawca oraz inna osoba mająca przygotowanie pedagogiczne\".
Ustawa dopuszcza od przyszłego roku jedynie placówki nie większe niż 30 wychowanków docelowo nie większe niż 15. Przy 30 wychowankach 2 wychowawców ma sens, tak samo jak przy 10, 15, czy 20 wychowankach. Umożliwia to indywidualny kontakt z wychowankiem, bo wtedy reszta dzieci jest pod opieką. Wychowawca który sam ma pod opieką 10 dzieci zajmując się jednym pozostawia pozostałe 9 dzieci niejako bez opieki.
Tak, samotne picie kawy nie jest fajne. Żeby chociaż był pracownik socjalny, to można by poplotkować... Żenada ;(
Ty Ale jaja to masz fajnie. Pracownik socjalny nawet jak nic nie zrobi z rodziną, to przecież nikt mu za to głowy nie urwie. Uda się, nie uda, popróbować warto (no chyba, że dziecko utopi, albo zwłoki wsadzi do beczki albo do wersalki). Wtedy moooże jakaś kontrola... (oczywiście zmotywowana co do wniosków doniesieniami medialnymi .
Dzieci, jak się nimi nie zajmujesz, to zaraz wytną jakiś numer, a potem pytanie \"kto wtedy pracował?\". No i np. problem z chorym. Czy z 9 dzieci wyjść na dwór, czy mają siedzieć w budynku, bo jedno jest chore a wychowawca się nie rozdwoi. Przykłady można mnożyć.
Jak widzisz też potrafię być złośliwy, więc może zamiast robić sobie głupie złośliwości rozmawiajmy konkretnie na argumenty i nie deprecjonujmy (uwaga trudne słowo! swojej pracy.
Pozdrawiam.