Napisano: 16 sie 2012, 14:19
Ale jaja skoro nie wiesz jak to wygląda w praktyce, to po co zabierasz głos w dyskusji? Marcinie wych dzwoni do dyrektora bo musi. Tyko, że sprawa rozgrywa się w ciągu kilku kilkunastu minut. Nie przy każdej placówce są mieszkania służbowe a najszybciej ktoś może przybyć do placówki w ciągu kilkudziesięciu minut. Z kim wtedy zostają dzieci? Czy to wystarczająco interesujący temat dla prasy i telewizji? Ciekawe kiedy pojawią się pierwsze tytuły \"Nie miał kto pojechać z chorym dzieckiem karetką\" albo \"Dzieci w placówce były kilkadziesiąt minut bez opieki\". Kto wtedy odpowiada? Dyrektor czy wychowawca, który się nie rozdwoił? Były już nagłośnione sprawy jak to dziecko się utopiło gdy wychowawca był z drugim (niepełnosprawnym) w łazience i wtedy obwiniano wychowawcę. Na lotnisku rodzice zostawili dziecko na 12 min. a afera była na całą Polskę...