POSTULATY DO RZĄDU - Placówki Opiekuńczo-Wychowawcze, Ośrodki Adopcyjno-Opiekuńcze

  
Strona 23 z 26    [ Posty: 254 ]

Napisano: 13 sie 2012, 2:17

Od 14.00 do 16.00 dzieci wracają ze szkół (jedzą obiad, mają chwilę wolnego). Jest chwilę czasu, aby pozałatwiać bieżące sprawy wychowanków. W międzyczasie pranie prasowanie. Pojedynczym wychowankom jestem w stanie poświęcić najwyżej kilkanaście minut, bo muszę zorganizować również czas pozostałym. Po 16.00 zwykle odrabiamy lekcje. W zależności od potrzeb i możliwości wychowankowie odrabiają lekcje samodzielnie lub razem ze mną.Większość potrzebuje uwagi i pomocy w odrabianiu lekcji i nauce, więc czasem przedłuża się to do późnych godzin wieczornych. W międzyczasie (o 18.00 muszę razem z wychowankami przygotować kolację (nie wszyscy potrafią samodzielnie zrobić coś sensownego). Muszę też być z dziećmi ze względu na ich bezpieczeństwo (wrzątek, gaz, noże itp., itd). Potem kończę odrabiać lekcje i mam chwilę, na to by wychowankom zorganizować czas wolny. W tym czasie (zajmując się całą grupą) mogę poświęcić jakiemuś wychowankowi kilkanaście-kilkadziesiąt minut. O komforcie takiego kontaktu trudno mówić w sytuacji, gdy cały czas ktoś czegoś chce. Około 21.00 biorę się z wychowankami za porządki. W międzyczasie nastawiam pralkę pomagam segregować pranie, rozwieszać itp. Jednocześnie kontroluję stan wykonywanych przez wychowanków porządków, w razie konieczności pomagam. Trzeba również poświęcić niektórym znacznie więcej uwagi, szczególnie przy czynnościach higienicznych (niestety nie przychodzą do placówek z właściwymi nawykami). Czasem mam jednak czas by któremuś poświęcić kilkanaście minut i z nim spokojnie porozmawiać. Cały czas muszę również mieć na uwadze bezpieczeństwo wszystkich wychowanków, których mam pod opieką.
Kiedyś nie musiałem zajmować się praniem, prasowaniem, przygotowywaniem posiłków. Zyskiwałem dzięki temu ok. 2 godzin więcej. Był czas by dzieciom zorganizować coś ciekawego - rozwijać ich zainteresowania, nowe umiejętności, odkrywać ich talenty. Z pracy nie wracałem zmęczony fizycznie (chyba, że po grze w piłkę, czy siłowni ;) Dzieci nie były tak przemęczone nadmiarem obowiązków. Również prały, sprzątały, gotowały, ale nie aż tyle!

PS. Co do pytania Fasolki: Wielodzietność to normalna sprawa. Biorąc jednak pod uwagę, że statystyczny model rodziny to 2+2 a coraz częściej 2+1 trudno przy 10 dzieci mówić o statystycznej normalności. Istnieje też duża nadreprezentacja rodzin wielodzietnych wśród rodzin wychowanków placówek op-wych. Jednak to nie wielodzietność jest problemem, lecz przyczyna tej wielodzietności. Rozsądny człowiek mierzy siły na zamiary. Osobiście nie uważam, że byłbym w stanie zapewnić godziwy byt i wykształcenie i opiekę rodzinie 2+10 i dlatego (pomimo potencjalnych możliwości ;) nie jestem szczęśliwym ojcem 10 dzieci. Są jednak ludzie, którzy w podobnych sytuacjach radzą sobie rewelacyjnie, a wielodzietność jest ich świadomym wyborem i źródłem szczęścia. Myślę, że właśnie ta świadomość przy podejmowaniu życiowych decyzji jest kluczem do określenia czy ktoś sobie radzi, czy nie.
~etatysta


Napisano: 13 sie 2012, 9:52

Dzięki że to opisałeś. Jak pracowałem jako wychowawca to wyglądało to dość podobnie. Tym bardziej obstaję przy tym że praca z dzieckiem indywidualnie - lub po prostu indywidualny kontakt i rozmowa są prawie niemożliwe. Momenty kiedy jest możliwy indywidualny kontakt to wspólne zajęcia. Tym bardziej rozumiem prace wychowawcy jako pracę z grupą bo indywidualna jest niemożliwa.
~ale jaja

Napisano: 13 sie 2012, 13:46

do etatysty
czy w placówce w której pracujesz nie ma pralni lub kucharek?po tym co piszesz to naprawde nie jest fajnie.wiem jednak ze jak ma sie checi i zorganizuje odpowiednio czas,prace to mozna poswiecic dziecku duzo wiecej czasu na prace indywidualna.W moim przypadku najwiecej czasu pracy indywidualnej wiąże sie z nauka,rozmowa o higienie osobistej,sprawach zwiazanych z dojrzewaniem i sytuacji domowo-rodzinnej dziecka.Nie ukrywam ze najwiecej czasu jest na to w weekend gdy pracuje po 12godz lub na dyzurze nocnym ale w tyg tez sie udaje wygospodarowac odrobine czasu
Co do postulatów do rządu-niech zaczną doceniac pracowników a nie urzedników!!!zaczną się interesować prawdziwymi problemami w placówkach,tym jakie dzieci tam trafiaja a nie powinny,tworzeniem odpowiednich placówek inaczej bedzie coraz gorzej dla wszystkich i nie tylko dla dorosłych
~Ola

Napisano: 13 sie 2012, 14:56

to jeszcze jedno pytanie : gdzie przy 10-ce dzieci w grupie(w placówce) można choć trochę stworzyć namiastkę \"rodzinnej atmosfery\"?
~Fasolka

Napisano: 13 sie 2012, 17:03

Nie spotkałem się z dzieciakami w placówce, które szukałyby rodzinnej atmosfery w placówce. Dzieciaki mają swoje domy i tam czują że jest ich rodzina. Placówka to placówka. Koledzy z pokoju to nie bracia tylko koledzy z pokoju. Tego nie zmienią nawet 5 osobowe grupy. Jedyną atmosferę do jakiej wydaje mi się dążyć to życzliwość oraz dobro grupy w codziennych sprawach.
~ale jaja

Napisano: 13 sie 2012, 18:16

Helllooooooooooo. Jesteście za 14 czy po staremu za 10? Jasno i prostu z mostu pisać proszę.
~Marcin

Napisano: 13 sie 2012, 18:16

ale jaja - napisałam namiastkę takiej atmosfery. chodzi mi o to ze etatysta pisze jak wygląda dyżur przy 10 dzieci - wygląda nie ciekawie , a jak będzie wyglądał przy 14 ? twierdzi ze lepiej ,tylko nie wiem pod jakim względem . 2 na 14 twierdzi ze źle -ciekawe czemu ? już chyba lepiej niż 10. a rodzinna atmosfera (namiastka ) to nie tylko wspólne szykowanie kolacji , sprzątnie itp.tylko PRÓBA stworzenia jakiegoś wizerunku rodziny ,jak ona mogłaby wyglądać i należy w niej funkcjonować ,a liczba 10,14 na pewno w tym nie pomorze, nawet i 7 ale to już bliżej jakiejś wizji niż dalej. w końcu w standardzie było aby stworzyć jak najbardziej zbliżone warunki do domowych, wiem ze jest to trudne do osiągnięcia ale dlaczego trzeba to jeszcze bardziej utrudniać niż jest w chwili obecnej.
~Fasolka

Napisano: 13 sie 2012, 22:31

Marcinie - Samotna matka, samotny ojciec wychowujacy siedmioro dzieci to nie optymalny model rodziny, a co dopiero 10 lub 14 dzieci, ale jeżeli RPD to nie przeszkadza to wcale nie dziwię się J. Owsiakowi, że taki list opublikował.
Marcinie, może Panie z Ministerstwa choć Wam ( DYR) pokażą rodzinę gdzie samotna matka lub ojciec wychowuje 10 dzieci bez codziennej pomocy rodziny lub instytucji pomocowych taką rodzinę zapewne i RPD nie pozostawiłby bez wsparcia.
Wg. mojej wiedzy 14 dzieci w grupie pod opieką jednego wychowawcy to wynik lobby jednego z autorów tych bardzo irracjonalnych przepisów, które nie mają nic wspólnego z dobrem dziecka, a jedynie z nabijaniem kasy dla pewnego towarzystwa.
Wg mnie 7 dzieciaków to maksymalna liczba dzieci, która może pozostawać pod opieką jednego wychowawcy.


~Roman

Napisano: 14 sie 2012, 16:37

W tej sytuacji za 10-ką dzieci,ale prawdę mówiąc 7-ka dzieci na jednego wychowawce , to byłby już taki stan w którym można by było naprawdę wiele dobrego zrobić. A Ty Marcin jak byś widział tą całą sytuacje?
~Fasolka

Napisano: 14 sie 2012, 17:57

Czy 7 czy 15 nie zmienia sytuacji. W chwili gdy zajmujesz się jednym dzieckiem reszta pozostaje bez opieki.

Ja jestem za: co najmniej dwoje dorosłych na dyżurze w budynku.
~Marianna


  
Strona 23 z 26    [ Posty: 254 ]
NIE PRZEGAP WAŻNYCH INFORMACJI! POLUB NASZ PROFIL NA FACEBOOKU
[ ZAMKNIJ ]
Usuń ciasteczka witryny
 
x

 

x